Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Poseł Jaros stawił się w prokuraturze ws. wyborów w dolnośląskiej PO

0
Podziel się:

Poseł PO Michał Jaros stawił się w czwartek w legnickiej prokuraturze, która
prowadzi postępowanie wyjaśniające w sprawie doniesienia o korupcji politycznej w związku z
wyborami szefa dolnośląskiej Platformy.

Poseł PO Michał Jaros stawił się w czwartek w legnickiej prokuraturze, która prowadzi postępowanie wyjaśniające w sprawie doniesienia o korupcji politycznej w związku z wyborami szefa dolnośląskiej Platformy.

Jak powiedziała PAP rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Legnicy Lilianna Łukasiewicz, w czwartek na pytania prokuratora odpowiadał poseł Jaros, a w piątek w prokuraturze ma się stawić radny PO z Polkowic Tomasz Borkowski.

Wcześniej został przesłuchany m.in. europoseł PO Piotr Borys, który złożył doniesienie do legnickiej prokuratury w sprawie nieprawidłowości podczas wyborów władz dolnośląskiej Platformy. W prokuraturze stawili się również: szef dolnośląskiej PO Jacek Protasiewicz, poseł Norbert Wojnarowski oraz działacz tej partii Paweł Frost.

Borys, który jest szefem lubińskich struktur PO, zwrócił się do prokuratury po tym, gdy ujawnione zostały nagrania rozmów kilku dolnośląskich działaczy PO prowadzonych przed wyborami władz regionu. "Newsweek" ujawnił nagranie, z którego wynika, że poseł PO Norbert Wojnarowski, stronnik europosła Jacka Protasiewicza, obiecuje jednemu z delegatów na zjazd dolnośląskiej PO Edwardowi Klimce załatwienie stanowiska w KGHM. W zamian chce oddania głosu na Protasiewicza, który o funkcję szefa dolnośląskiego regionu Platformy rywalizował z Grzegorzem Schetyną. Podczas październikowego zjazdu delegatów partii w Karpaczu Protasiewicz wygrał ze Schetyną różnicą 11 głosów.

Później "Newsweek" poinformował, że dotarł do oświadczenia Klimki, w którym działacz PO twierdził, że Wojnarowski poprosił o rozmowę z nim, i że po godzinie od spotkania z posłem zadzwonił do niego jeden z wiceprezesów KGHM. Klimka ocenił, że samo spotkanie miało na celu zaproponowanie mu pracy, ale "z sugestią odpowiedniego głosowania". Jak podkreślił, wcześniej przez rok Wojnarowski nie kontaktował się z nim w ogóle.

Tygodnik opublikował następnie kolejne nagranie, tym razem film. Według informacji tygodnika poseł Jaros i radny z Polkowic Tomasz Borkowski mieli namawiać delegata do głosowania na Protasiewicza, a w zamian sugerować, że działacz mógłby trafić do rady nadzorczej jednej z państwowych spółek. Według "Newsweeka" delegatem, którego namawiano do poparcia Protasiewicza, jest Paweł Frost, szef koła PO w Legnicy i tamtejszy radny, z zawodu tłumacz przysięgły, zwolennik Grzegorza Schetyny. W kolejnych dniach na stronie Newsweek.pl opublikowano dłuższą wersję tego filmu. W reakcji na publikację nagrania Jaros w wysłanym PAP oświadczeniu tłumaczy, że "przedstawione fragmenty nagrania nie oddają w pełni przebiegu i kontekstu spotkania, które trwało prawie dwie godziny".

Legnicka prokuratora prowadzi łączne postępowanie sprawdzające, o którym zdecydowano zarówno po doniesieniach medialnych, jak i zawiadomieniu złożonym osobiście przez Borysa. Śledczy mają czas do 30 listopada na decyzję, czy zostanie wszczęte dochodzenie w tej sprawie.

Rzeczniczka legnickiej prokuratury wyjaśniła wcześniej, że "postępowanie sprawdzające toczy się w związku z artykułem 230 paragraf 1 kodeksu karnego, czyli chodzi o ustalenie, czy mogło dojść do obietnicy korzyści majątkowych lub osobistych w zamian za odpowiednie głosowanie podczas wyborów".

Po upublicznieniu nagrań Zarząd Krajowy PO zdecydował, że nie będzie powtórnych wyborów władz PO na Dolnym Śląsku; jednomyślnie zawiesił też na trzy miesiące w prawach członków partii zarówno osoby, które nagrały rozmowy ujawnione przez "Newsweek", jak i te, które zostały nagrane. (PAP)

pdo/ mok/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)