Podlaski poseł PiS Krzysztof Jurgiel domaga się od Prokuratora Generalnego wszczęcia śledztwa wobec szefa białostockiej prokuratury apelacyjnej Sławomira Luksa. Uważa, że został przez niego pomówiony w wypowiedziach dla mediów dotyczących sprawy budowy oczyszczalni koło Białegostoku.
Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa zostanie w środę złożone w ministerstwie - poinformował Jurgiel we wtorek na konferencji prasowej w Białymstoku.
Zawiadomienie jest już gotowe: Jurgiel udostępnił je dziennikarzom. Napisał w nim, że jego dobra osobiste zostały przez prokuratora naruszone w programie TVN24 25 lutego, a także w publikacji "Rzeczpospolitej" z 27 lutego.
Chodzi o sprawę nieprawidłowości przy budowie oczyszczalni odcieków w Hryniewiczach koło Białegostoku. Sprawą zajmowała się miejscowa prokuratura, ale - poprzez Prokuraturę Krajową - śledztwo zostało przekazane do Rzeszowa.
Według Jurgiela, prokurator Luks miał w mediach sugerować, że w czasie kampanii wyborczej przed wyborami samorządowymi wywierał on "naciski na prokuraturę". W zawiadomieniu do Prokuratora Generalnego Jurgiel przytacza stenogram rozmowy w TVN24 i fragment artykułu w gazecie.
Poseł PiS zaprzecza, by interweniował w tej sprawie. "Jeszcze raz oświadczam, że w trakcie trwającej kampanii wyborczej nie wysyłałem żadnego pisma do Prokuratora Apelacyjnego w Białymstoku. Nie podejmowałem także żadnych innych działań w tej sprawie" - napisał Jurgiel w zawiadomieniu do Prokuratora Generalnego.
Prokurator Luks już kilka tygodni temu mówił PAP, pytany o zarzuty stawiane mu przez parlamentarzystę, że za pośrednictwem Prokuratury Krajowej otrzymał "pismo interwencyjne pana posła Jurgiela dotyczące m.in. tej sprawy".
Jurgiel, pytany o to we wtorek przez PAP powiedział, że wysłał jedynie pismo przekazane mu przez komisję rewizyjną Rady Miejskiej Białegostoku, dotyczące wysypiska śmieci w Hryniewiczach, ale nie konkretnie sprawy oczyszczalni odcieków, czym zajmuje się prokuratura.
Śledztwo dotyczy inwestycji w Białymstoku sprzed kilku lat. Kosztowała kilka milionów złotych, ale oczyszczalnia dotąd nie działa. Po swojej kontroli NIK złożyła zawiadomienie do prokuratury, obecnie sprawą zajmuje się Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie.
Jak powiedział PAP we wtorek jej szef Janusz Karol Drozdowski, przesłuchiwani są w tej sprawie świadkowie. Wśród osób już przesłuchanych jest wicemarszałek Senatu i szef PiS na Podlasiu Krzysztof Putra. W sprawie pojawia się jego nazwisko, bo w czasie inwestycji w Hryniewiczach był on prezesem spółki komunalnej, która zarządza wysypiskiem.
Prokurator dodał, że do przesłuchania zostało jeszcze trzynaście osób i dopiero wtedy prowadzący śledztwo podejmie decyzję, czy i komu będą w tej sprawie stawiane zarzuty.
Sprawę nagłośnił w lutym "Newsweek" pisząc, że szef Prokuratury Apelacyjnej w Białymstoku podjął decyzję, by w tej sprawie nie stawiać zarzutów prominentnym politykom prawicy w czasie trwającej wówczas samorządowej kampanii wyborczej (m.in. ówczesnemu kandydatowi PiS na prezydenta Białegostoku). Potem miał zdecydować o przekazaniu sprawy poza białostocki okręg apelacyjny.
Prokuratura tłumaczy, że chodziło jej o to, by nie stawiano prokuratorom zarzutu stronniczości, gdyż w sprawę zamieszani są miejscowi politycy. Argumentuje też, że dopiero po wyborach dostała opinie biegłych, kluczowe dla sprawy.
Jurgiel powiedział we wtorek dziennikarzom, że w sprawie dotyczącej śledztwa prokuratorskiego "są pewne niejasności" i powinien to wyjaśnić Prokurator Generalny.
Dla wyjaśnienia okoliczności sprawy została powołana przez premiera komisja pod przewodnictwem Adama Lipińskiego, ministra w kancelarii Jarosława Kaczyńskiego. Jurgiel przyznał, że składał przed komisją wyjaśnienia, ale o szczegółach nie powiedział.(PAP)
rof/ api/ mok/ gma/