PiS i Samoobrona chcą kontynuować prace nad zgłoszonym przez LPR projektem zmian w parlamentarnej ordynacji wyborczej, który zakłada tworzenie grup list (tzw. bloków) w wyborach do Sejmu. PO i SLD opowiadają się za odrzuceniem projektu, a PSL nie ma jednoznacznego stanowiska.
O losach projektu posłowie rozstrzygną w czwartek w głosowaniu.
Projekt noweli umożliwia dwóm lub więcej komitetom wyborczym zawarcie umowy o wspólnym podziale mandatów. Głosy oddane na komitety tworzące bloki są sumowane.
Liga chce, by kandydaci ze zgrupowanych list mogli wchodzić do Sejmu, nawet, jeśli ich ugrupowanie otrzymało mniej niż 5 proc. poparcia. Taki próg obowiązuje obecnie - oznacza, że ugrupowania, które nie przekroczyły go, nie uczestniczą w podziale mandatów w Sejmie. Zgodnie z projektem, mandaty wewnątrz grupy otrzymywaliby ci kandydaci, którzy uzyskaliby największą liczbę głosów. Aby blok mógł uczestniczyć w podziale mandatów, musiałby otrzymać łącznie 8 proc. głosów w skali kraju.
Projekt zakłada także wprowadzenie 5-procentowego progu wyborczego dla mniejszości narodowych. Obecne przepisy umożliwiają mniejszościom wprowadzenie posłów bez konieczności osiągnięcia jakiegokolwiek progu.
Przedstawiciel wnioskodawców, poseł LPR Piotr Ślusarczyk argumentował, że tzw. blokowanie list okazało się korzystne dla opozycji w zeszłorocznych wyborach samorządowych, chociaż ostro protestowała przeciwko wprowadzeniu bloków do ordynacji samorządowej. (PO zblokowana z PSL uzyskała najlepszy wynik m.in. w większości sejmików wojewódzkich - PAP)
Beata Szydło (PiS) podkreśliła, że rozwiązanie umożliwiające tworzenie bloków wprowadzono do ordynacji samorządowej w "nerwowej, napiętej" atmosferze, a mimo to wybory samorządowe pokazały, że "nie jest to rozwiązanie złe". Bardzo często umowy o blokowaniu list przenoszono później na umowy koalicyjne, wbrew obawom nie znikły też lokalne komitety - argumentowała. W jej ocenie, jest teraz dobry czas, aby nad ewentualną zmianą ordynacji parlamentarnej dyskutować w komisjach.
Tomasz Tomczykiewicz (PO) zarzucił wnioskodawcom, że ich prawdziwą motywacją są niskie notowania LPR. Blokowanie mogłoby umożliwić "wciągnięcie do Sejmu" takiego właśnie słabego ugrupowania przez silniejszych partnerów z bloku - mówił. Podkreślił, że Platforma sprzeciwia się komplikowaniu prawa wyborczego. A to - mówił - że PO blokując się z ludowcami uzyskała dobry wynik w wyborach samorządowych nie oznacza, że będzie wspierać złe rozwiązania.
Witold-Gintowt-Dziewałtowski (SLD) - podobnie jak poseł PO - protestował m.in. przeciwko wprowadzeniu 5-procentowego progu dla mniejszości narodowych. "Wprowadzacie ten próg dla mniejszości, a likwidujecie dla siebie. Panowie, faryzeusze byli przyzwoitsi od was" - zwrócił się do wnioskodawców. Uważa, że nowela ma zagwarantować lepszy wynik wyborczy jej autorów, a brak progów w ramach grupy list nazwał próbą załatwienia prywatnego interesu i ratowania przynajmniej "pewnych nazwisk".
Mateusz Piskorski (Samoobrona) zaznaczył, że blokowanie przetestowano już na szczeblu lokalnym, a test wypadł pomyślnie. Przyznał natomiast, że "pewne wątpliwości" Samoobrony budzi wprowadzanie progu dla mniejszości, co może być odebrane mało przychylnie np. przez naszych partnerów niemieckich.
Eugeniusz Grzeszczak (PSL) wskazywał m.in., że projekt nie jest poparty ekspertyzami prawnymi, ale ocenił, że odległy termin kolejnych wyborów parlamentarnych daje czas na likwidację niedociągnięć. Zadeklarował, że PSL będzie bacznie obserwować przebieg dalszych prac legislacyjnych nad ustawą.(PAP)
laz/ ura/ fal/
