Naruszenie zasad prawidłowej legislacji i rażące pogwałcenie regulaminu Sejmu oraz parlamentarnych obyczajów w uchwalaniu ustawy o mediach zarzucili w czwartek parlamentarnej większości posłowie SLD, występujący przed Trybunałem Konstytucyjnym.
"Debata nad tak ważną ustawą, dotyczącą wolności słowa i prawa do informacji, nie może być na siłę skracana. Nie przystoi to Sejmowi, nie przystoi sejmowym komisjom, ani partii, która nazywa się +Prawo i Sprawiedliwość+" - mówił Ryszard Kalisz (SLD).
Członek komisji pracującej nad tą ustawą Jerzy Wenderlich (SLD) opisywał, jak na posiedzenia tej komisji wzywano posłów nagraniami na pocztę głosową i SMS-ami. Mówił, że nie przypomina sobie takiego obyczaju w pracy nad żadną inną ustawą. Dodał zarazem, że gdy kilka lat temu przewodniczył komisji pracującej nad ustawą o RTV, co działo się "w cieniu afery Rywina", nikt nie zgłaszał zastrzeżeń do trybu prac komisji.
Trzeci z przedstawicieli SLD Piotr Gadzinowski wskazywał, że wprawdzie sejmowa komisja zamówiła ekspertyzy prawników na temat projektu ustawy o mediach, ale dla komisyjnej większości ekspertyzy te nie miały znaczenia. Cytował słowa, jakie miał wypowiedzieć przewodniczący tej komisji Paweł Kowal (PiS): "Nie po to zamawia się ekspertyzy, by je posłowie czytali". "Gdybyśmy mieli te ekspertyzy, może nie byłoby powodu do zaskarżania ustawy" - ocenił Gadzinowski. (PAP)
wkt/ aja/ jra/