Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Powrót po latach obrazu do Muzeum Narodowe w Gdańsku

0
Podziel się:

Zaginiony w czasie II wojny światowej obraz Melchiora de Hondecoetera "Martwa
natura z ptakami i trofeami myśliwskimi" wrócił na stałe do Gdańska. Prezentacja dzieła odbyła się
w czwartek w Muzeum Narodowym w Gdańsku.

Zaginiony w czasie II wojny światowej obraz Melchiora de Hondecoetera "Martwa natura z ptakami i trofeami myśliwskimi" wrócił na stałe do Gdańska. Prezentacja dzieła odbyła się w czwartek w Muzeum Narodowym w Gdańsku.

"Melchior de Hondecoeter ze względu na niezwykłą wirtuozerię swego pędzla nazywany był przez jego dziewiętnastowiecznych miłośników +Rafaelem wśród malarzy ptaków+" - poinformowała rzecznik prasowy gdańskiego muzeum, Małgorzata Posadzka.

Obraz "Martwa natura z ptakami i trofeami myśliwskimi" należał do kolekcji gdańskiego kupca Jacoba Kabruna (1759-1814), który w 1814 r. w testamencie zapisał swoje zbiory miastu Gdańsk. Cenny zbiór obrazów i rycin stworzył podwaliny późniejszego Stadtmuseum.

W czasie II wojny światowej, w lipcu 1942 r., obraz Hondecoetera wywieziony został ze Stadtmuseum wraz z innymi ewakuowanymi zbiorami sztuki do Rusocina koło Pruszcza Gdańskiego i od tego czasu ślad po nim zaginął.

W maju 2008 r. Muzeum Narodowe w Gdańsku otrzymało z kancelarii prawnej z Paryża ofertę zakupu płótna. Właściciel dzieła był anonimowy. W starania o powrót obrazu zaangażowało się m.in. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz władze samorządowe województwa pomorskiego. Ostatecznie obraz został kupiony za 75 tys. euro.

Obraz Hondecoetera będzie pokazywany w Muzeum Narodowym w Gdańsku do 7 listopada. Po tym dziełem zajmą się jeszcze konserwatorzy sztuki, aby od początku przyszłego roku na stałe uzupełnił on Galerię Malarstwa Holenderskiego.

Obraz Hondecoetera to nie jedyne, zaginione podczas II wojny światowej dzieło, które wróciło po latach do Muzeum Narodowego w Gdańsku.

W środę do gdańskiej placówki z Muzeum Narodowego w Berlinie trafiło sześć obrazów: "Portret rodziny malarza" Johanna Carla Schultza (1801-1873), "Rybacy na brzegu" Friedricha Hildebrandta (1819-1855), "Alegoria pięciu zmysłów" Antona Moellera (ok. 1563-1611), "Lis i winogrona" Daniela Schultza (1630-1683), "Herakles zabijający centaura Nessosa" (XVIII w. autor nieznany), "Wieczorne spotkanie malarzy u Stoddarta w Gdańsku" Otto Brausewettera (1835-1904). Z Niemiec dotarła też jedna rzeźba z drewna dębowego "Stojący młodzieniec" Ernesto de Fiori (1884-1945).

Jak powiedział w czwartek PAP dyrektor Muzeum Narodowego w Gdańsku Wojciech Bonisławski, dwa lata temu berlińskie muzeum opublikowało katalog posiadanych przez siebie dzieł, które nie są ich własnością.

Gdańscy muzealnicy wertując to wydawnictwo odkryli, że prezentowane w nim sześć obrazów i jedna rzeźba były przed wojną własnością Stadtmuseum.

"W trakcie negocjacji uznano naszą argumentację, że obiekty znajdowały się w Wolnym Mieście Gdańsku i nie stanowią pruskiego dziedzictwa kulturalnego, a my jako Muzeum Narodowe kontynuujemy działalność Stadtmuseum" - wyjaśnił Bonisławski.

Rozmowy o powrocie dzieł do Gdańska prowadzone były z Fundacją Pruskiego Dziedzictwa, która zarządza niemieckimi muzeami.

"Prace, które odzyskaliśmy, mają ogromną wartość artystyczną. To sztandarowi, pierwszoplanowi twórcy, którzy byli bardzo mocni związani ze sztuką gdańską" - dodał Bonisławski.

Jak zaznaczył, przywiezione z Niemiec prace są w dobrym stanie. W przypadku obrazów zachowały się nawet oryginalne ramy. Pierwsza krótka ekspozycja tych dzieł dla publiczności ma nastąpić jeszcze w listopadzie.

Szacuje się, że w wyniku II wojny światowej gdańskie Stadtmuseum straciło 40-60 proc. swoich zbiorów. Niemcy wywozili zbiory placówki w różne miejsca. Na część z nich natrafiła Armia Czerwona.

Jak wyjaśnił Bonisławski, w moskiewskim Muzeum Puszkina znajduje się dziś ok. 20 obiektów należących niegdyś do gdańskiej placówki, a zarekwirowanych przez żołnierzy sowieckich. "Rosjanie nie chcą nam ich jednak oddać, twierdząc inaczej niż Fundacja Pruskiego Dziedzictwa, że jest to mienie poniemieckie" - podkreślił.

Robert Pietrzak (PAP)

rop/ ls/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)