Pracownicy ochrony z Warszawy, Poznania, Wrocławia i innych miast Polski, którzy zorganizowali się w związek zawodowy, rozdawali w środę ulotki pod poznańskimi oddziałami jednego z banków. Chcą w ten sposób zwrócić uwagę na warunki pracy ochroniarzy i domagają się wzrostu płac o 30 proc.
"Akcja potrwa trzy dni. Chcemy dotrzeć do klientów banku i uświadomić im, że nie mogą być do końca pewni, czy ich pieniądze są dobrze chronione" - powiedział PAP przewodniczący NSZZ "Solidarność" w Grupie Kapitałowej IMPEL, Michał Kulczycki.
Według Kulczyckiego, pracownicy ochrony, by godnie żyć, muszą pracować po 300, a czasem nawet 400 godzin miesięcznie. Godzinna stawka wynosi od 4 do 5 złotych. "Taki pracownik na pewno nie jest dobrym pracownikiem. Nie jest w stanie dobrze chronić pieniędzy, jeśli przychodzi do pracy niewyspany" - dodał Kulczycki.
Ogólnopolska akcja jest firmowana przez Komisję Krajową Niezależnego Związku Zawodowego "Solidarność". Jej celem jest zapewnienie pracownikom ochrony minimum 30 proc. podwyżki i polepszenie warunków pracy.
"Chcemy w jak najkrótszym czasie osiągnąć podwyżki, a także podnieść nasz statut zawodowy. Klienci powinni nas szanować, zdawać sobie sprawę, że narażamy zdrowie, a czasem nawet i życie, aby chronić ich pieniądze" - zaznaczył Kulczycki.
Akcja jest kontynuacją petycji, którą Komitet Protestacyjny Pracowników Ochrony NSZZ "Solidarność" wystosował do największych firm ochrony w Polsce. Związkowcy twierdzą, że jeśli akcja ulotkowa nie wystarczy i firmy nie podejmą rozmów, formy protestu zaczną się zaostrzać, a nawet może dojść do strajków ostrzegawczych.
Firmy ochroniarskie, których pracownicy biorą udział w proteście, to m.in. Solid, Securitas, G4S i Impel. Sektor ochrony to jedna z najszybciej rozwijających się branż w gospodarce. Już teraz w całej Polsce zatrudnionych jest ponad 250 tys. pracowników ochrony. (PAP)
kpr/ wkr/ gma/