Około trzystu pracowników Fabryki Przyrządów i Uchwytów Bison-Bial S.A. w Białymstoku wyszło w poniedziałek na parking przed zakład, by zaprotestować przeciwko planom zwolnienia 200 osób w tej firmie.
Załoga zarzuca także zarządowi, że nie działa na rzecz rozwoju firmy, a prowadzi działania zmierzające bardziej do wyprzedaży jej majątku - zwłaszcza gruntów - niż rozwoju i myśleniu o produkcji. W ostatnich tygodniach firma sprzedała część gruntów w Białymstoku jednej z firm deweloperskich.
Jak mówi przewodniczący zakładowej Solidarności w Bison-Bial Tadeusz Łukian, załoga chce wyjaśnień od władz spółki, jakie są konkretne plany i zamierzenia na przyszłość. Z dokumentów do jakich docierają pracownicy wynika, że w najbliższych latach ze sprzedaży ziemi firma chce zarobić 86 mln zł, a jednocześnie mają być prowadzone zwolnienia pracowników. Pracę ma jednocześnie stracić 200 osób. Pracownicy podnoszą, że nieoficjalnie słyszą, że upadek zakładu jest tylko kwestią czasu.
Jak poinformował Łukian, załoga weszła z zarządem w spór zbiorowy, czeka na wyznaczenie mediatora przez Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej. Negocjacje z zarządem mają się odbyć 1 lutego.
Bison-Bial zatrudnia około 520 osób. W ostatnich latach było to o połowę więcej. Także teraz załoga w ramach oszczędności pracuje na 3/4 etatu. Firma produkuje m.in. oprzyrządowanie technologiczne do obróbki skrawaniem. Powodem złej sytuacji firmy jest spadek zamówień w wyniku światowego kryzysu.
Do czasu nadania depeszy PAP nie udało się skontaktować z zarządem Bison-Bial.(PAP)
kow/ je/ jra/