_ Moskowskij Komsomolec _ ocenia, że stenogram rozmów w kokpicie polskiego Tu-154M _ stawia kropkę w sporze o to, czy na jego załogę była wywierana presja ze strony wysoko postawionych pasażerów _. - _ Była, i to bezpośrednio _ - podkreśla gazeta.
Zdaniem _ MK _, _ faktycznie decyzję o podejściu do lądowania w tak trudnych warunkach meteorologicznych załoga podjęła niesamodzielnie _. - _ Ze stenogramu widać, że jeden z pasażerów, który przebywał w kabinie pilotów, przez cały czas ingerował w proces sterowania samolotem _ - zauważa gazeta.
_ - Sądząc po tym, że orientował się w sytuacji w powietrzu i wskazaniach przyrządów, można przyjąć, iż był to dowódca Sił Powietrznych Polski Andrzej Błasik. Przy czym - nie tylko artykułował rekomendacje, lecz także wydawał komendy _ - dodaje.
_ - Na przykład, o 10.20.40,4 (8.20.40,4 czasu polskiego) mówi on dowódcy samolotu: I jeden poziom zostaw. A ten mu się podporządkowuje _ - cytuje _ MK _ stenogram.
_ - Co więcej, także sam dowódca stale dziękuje tej nieokreślonej osobie za to, że ona cały czas podpowiada, jak postępować _ - wskazuje _ MK _.
_ Albo taka replika nieokreślonej osoby rzucona pod adresem dowódcy samolotu o 10.23.08,3 (8.23.08,3): Panie kapitanie, czy jak już wylądujecie (niezr.), czy ja mogę się spytać? Jeśli takie pytanie zadaje wasz przełożony, to czyż nie przypomina to presji ze strony szefa? _ - konstatuje.
Gazeta zauważa również, iż _ stosunki między innym pasażerem, który też przebywał w kabinie, a dowódcą (samolotu) także ułożyły się dość nierównoprawnie _. (MK informuje, że tą osobą był dyrektor protokołu dyplomatycznego MSZ Mariusz Kazana, jednak szef MSWiA Jerzy Miller poinformował w środę, iż są to tylko domniemania; że polscy eksperci nie potwierdzili, iż jest to głos Kazany - PAP.)
_ Dla przykładu, o 10.26.18,8 (8.26.18,8) mówi on (dowódca maszyny) temu pasażerowi: Panie dyrektorze, wyszła mgła... W tej chwili, w tych warunkach, które są obecnie, nie damy rady usiąść. Spróbujemy podejść, zrobimy jedno zajście, ale prawdopodobnie nic z tego nie będzie. Jak się okaże (niezr.), to co będziemy robili? Innymi słowy, dowódca samolotu jest niesamodzielny w decyzjach; on jedynie proponuje warianty rozwiązania problemu swoim VIP-pasażerom: Możemy pół godziny powisieć i odlecieć na zapasowe _ - kontynuuje gazeta.
_ Tym samym dowódca (maszyny) faktycznie przekłada odpowiedzialność za swoje dalsze działania na innego człowieka, a ten - po łańcuszku - na następnego, wyżej postawionego. I już o 10.30.35,4 (8.30.35,4), ta nieokreślona osoba, która, jak można domniemywać, do tego czasu już była w salonie samolotu i z kimś się radziła, odpowiada: Na razie nie ma decyzji prezydenta, co dalej robić. W tym miejscu, jak się wydaje, można też przytoczyć zdanie nieokreślonej osoby z 10.38.00,4 (8.38.00,4): Wkurzy się, jeśli jeszcze (niezr.) _ - pisze.
_ Tego, kto wkurzy się, jeśli jeszcze raz lotnicy nie posadzą samolotu, jak miało to miejsce w Tbilisi w czasie wydarzeń sierpnia 2008 roku, możemy się tylko domyślać. Jednak z wysokim stopniem prawdopodobieństwa _ - zauważa _ MK _.
Według gazety, _ jasne jest jedno: załoga w chwili lądowania znajdowała się pod presją nie tylko okoliczności, ale także ludzi, którzy bezpośrednio wpływali na proces podejmowania przez lotników decyzji o żywotnym znaczeniu, co stanowi poważne naruszenie przepisów lotniczych dowolnego kraju _. _ Przy czym zadanie posadzenia samolotu za wszelką cenę tak silnie przygniatało pilotów, że przyćmiło i strach, i zdrowy rozsądek, i ostrzeżenia kontrolera, i wskazania przyrządów _ - podkreśla _ MK _.
Gazeta konstatuje, że sądząc na podstawie wstępnych informacji, śledczy skłaniali się dotychczas ku wersji, iż winę za katastrofę ponosi załoga. _ Opublikowanie taśm może zmienić bieg dochodzenia i główną winę za to, co się stało, przełożyć na działania osób trzecich _ - konkluduje _ Moskowskij Komsomolec _.