Premier Turcji Recep Tayyip Erdogan zapowiedział we wtorek, że Ankara skupi się bardziej na zwalczaniu separatystów kurdyjskich w kraju, niż w sąsiednim Iraku.
"Czy zakończyliśmy walkę z pięcioma tysiącami miejscowych terrorystów, żeby mówić teraz o Iraku, gdzie jest ich 500" - pytał Erdogan, odnosząc się do spekulacji na temat możliwości tureckiej akcji militarnej na pełną skalę przeciwko partyzantom kurdyjskim, mającym bazy na terenie północnego Iraku.
Z kolei sekretarz generalny NATO Jaap de Hoop Scheffer po spotkaniu z tureckim ministrem spraw zagranicznych Abdullahem Gulem powiedział dziennikarzom, że zaapelował do Ankary o "maksymalną powściągliwość" w akcjach przeciwko partyzantom kurdyjskim z północnego Iraku. Jednocześnie potwierdził, że sojusz wspiera walkę z terroryzmem, lecz nie będzie odgrywać bezpośredniej roli w walkach przeciwko rebeliantom z Partii Pracujących Kurdystanu (PKK).
Siły tureckie niejednokrotnie zapuszczały się na północ Iraku, zwykle w reakcji na zamachy na żołnierzy w pobliżu granicy. Zwykle są to jednak operacje na małą skalę. Ostatnią dużą interwencję wojska tureckie przeprowadziły w północnym Iraku w 1997 roku.
Zbrojna walka PKK z Turcją o utworzenie kurdyjskiego państwa trwa od 1984 roku i pochłonęła ponad 30 tys. zabitych. Ta główna partia Kurdów tureckich jest uważana przez UE i USA za organizację terrorystyczną. (PAP)
jo/ ap/
2708 2742 2778 arch.
