Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Premier: nie należy ponaglać prezydenta w sprawie Traktatu Lizbońskiego

0
Podziel się:

Donald Tusk uważa, że w sprawie ratyfikacji
Traktatu Lizbońskiego nie należy "histerycznie ponaglać"
prezydenta, bo to może przynieść "odwrotną reakcję". Premier
krytycznie ocenił wypowiedź francuskiego przywódcy pod adresem
Lecha Kaczyńskiego.

*Donald Tusk uważa, że w sprawie ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego nie należy "histerycznie ponaglać" prezydenta, bo to może przynieść "odwrotną reakcję". Premier krytycznie ocenił wypowiedź francuskiego przywódcy pod adresem Lecha Kaczyńskiego. *

"Nie lubię, jak ktoś krzyczy na polskiego prezydenta" - podkreślił Tusk, który był w czwartek gościem "Kropki nad i" w TVN24. Zapewnił, że "w takich sytuacjach" prezydent może liczyć na jego solidarność.

Prezydent Francji Nicolas Sarkozy po raz kolejny zaapelował w czwartek do polskiego prezydenta Lecha Kaczyńskiego, aby "honorował swój podpis" i "ratyfikował Traktat Lizboński". "Prezydent Kaczyński jest człowiekiem uczciwym i mężem stanu: podpisał traktat (...) i musi go ratyfikować - to jest kwestia moralności" - powiedział prezydent Francji, która we wtorek objęła półroczne przewodnictwo w UE.

"Mogę być z prezydentem Lechem Kaczyńskim w sporze, także w tej sprawie, dotyczącej Traktatu Lizbońskiego. Uważam, że lepiej byłoby dla Polski, gdyby prezydent nie wypowiadał słów o tym, że Traktat jest bezprzedmiotowy - one zostały źle zrozumiane, one zostały zrozumiane jako deklaracja ze strony prezydenta Polski, że nie będzie Polska akceptowała Traktatu" - mówił premier.

"Ale nawet jeśli jesteśmy krytyczni wobec niektórych decyzji czy braku decyzji prezydenta Kaczyńskiego, to we mnie burzy się krew, gdy słyszę, że prezydent innego kraju podnosi głos czy przesadza z argumentacją pod adresem prezydenta mojego kraju" - podkreślił Tusk.

Według premiera "z jednej strony niepokojące jest to, że w sprawie Traktatu prezydent Kaczyński jest niekonsekwentny - także z punktu widzenia części polskiej opinii publicznej".

"Z całą pewnością przyjęcie Traktatu Lizbońskiego ułatwiłoby nam dalsze rekomendowanie rozszerzenia Unii Europejskiej, m.in. o Ukrainę. Ale nie ma racji prezydent Sarkozy mówiąc, że brak Traktatu Lizbońskiego uniemożliwia rozszerzenie, bo pod rządami innego Traktatu Unia się rozszerzała. I tak naprawdę rozszerzenie UE to będzie akt woli politycznej" - ocenił Tusk.

"Prezydent Sarkozy nie ukrywa, że jest sceptyczny wobec rozszerzenia jako takiego - ma prawo do takiego poglądu, ale nie zmienia to faktu, że Polska jest za rozszerzeniem i że Traktat Lizboński nie ma z tym wiele wspólnego" - dodał premier.

Jego zdaniem, "źródło szkodliwego dla Polski nieporozumienia" w sprawie Traktatu tkwi w chęci oczekiwania na to, co w tej sprawie ostatecznie zrobi Irlandia. "Ponieważ wszyscy zakładamy w Europie, że lepiej, aby ratyfikacja postępowała, że, mówiąc krótko, lepiej byłoby dla Europy, gdyby Traktat został przez wszystkie kraje ratyfikowany. I jeśli Europa byłaby solidarna w tym przedsięwzięciu, to Irlandii łatwiej byłoby zmienić zdanie. Kiedy prezydent, np. Polski mówi: poczekajmy to nie jest nic pewnego, to eurosceptycy w Irlandii dostają wiatru w żagle i to jest powód jak sądzę irytacji wielu przywódców europejskich" - powiedział premier.

"Ja - gdyby prezydent Kaczyński mojej rady chciał wysłuchać - radziłbym, aby raczej wspierać kurs na integrację Europy" - dodał.

Tusk zastrzegł jednak, że "nie ma też co histerycznie ponaglać prezydenta, bo to może spowodować odwrotną reakcję". "Ja się nauczyłem, że z prezydentem Kaczyńskim warto postępować cierpliwie i delikatnie i wtedy przynosi to efekty" - powiedział premier.

Pytany, czy będzie doradzał prezydentowi Kaczyńskiemu, by wziął udział w weekendowych obchodach francuskiego Święta Narodowego - 14 lipca, w Paryżu, odpowiedział, że tak.

Na sugestię, że nie wiadomo, czy prezydent nie zmieni zdania w sprawie wyjazdu do Francji po wypowiedzi Sarkozy'ego, Tusk powiedział: "To nie był pierwszy krytyczny głos pod adresem prezydenta Lecha Kaczyńskiego po Lizbonie. Mam nadzieję, że wytrzyma to nerwowo, tym bardziej, że tak się umówiliśmy, że będziemy czasami zastępować siebie w roli szefów państwa na takich spotkaniach jak to paryskie. Umówiłem się z prezydentem, że Polskę reprezentować będzie właśnie on 13 i 14 lipca w Paryżu. Wczoraj potwierdził, że będzie" - powiedział premier. (PAP)

js/ la/ mag/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)