Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Premier: raport MAK niekompletny, chcemy wspólnej wersji

0
Podziel się:

#
dochodzą dalsze informacje z konferencji, złaszcza na temat konwencji chicagowskiej i backround,
także wypowiedź rzecznika MSZ w sprawie pisma do ambasady Rosji
#

# dochodzą dalsze informacje z konferencji, złaszcza na temat konwencji chicagowskiej i backround, także wypowiedź rzecznika MSZ w sprawie pisma do ambasady Rosji #

13.01. Warszawa (PAP) - Raport MAK nie jest kompletny, Polska zwróci się do Rosji o podjęcie rozmów w celu uzgodnienia wspólnej wersji - zapowiedział w czwartek premier Donald Tusk. Nie wykluczył odwołania się do instytucji międzynarodowych, gdyby rozmowy z Rosją się nie powiodły.

Premier poinformował, że Polska przekazała w czwartek ambasadorowi Rosji w Warszawie stanowisko w sprawie raportu. Rzecznik MSZ Marcin Bosacki powiedział PAP, że pismo przekazane ambasadzie rosyjskiej w czwartek nie jest jeszcze oficjalnym wezwaniem do współpracy nad wspólnym raportem ws. katastrofy smoleńskiej. Jak zaznaczył, prośba taka będzie dopiero sformułowana.

Tusk zapowiedział, że wszelkie wnioski personalne za działania, które złożyły się na okoliczności i przyczyny katastrofy smoleńskiej, wyciągnie dopiero po opublikowaniu polskiego raportu w tej sprawie. Szef rządu zaznaczył, że prace komisji kierowanej przez szefa MSWiA Jerzego Millera będą zakończone tak szybko, jak to możliwe.

Premier zapewnił, że Polska chce "możliwie pełnej i obiektywnej relacji ze zdarzeń, okoliczności i przyczyn", jakie doprowadziły do katastrofy smoleńskiej. "Nie dlatego, aby to wykorzystywać przeciwko komuś w relacjach dwustronnych, tylko dlatego, że w Polsce mamy gruntowne przekonanie, że dobre relacje z szansą na pojednanie można budować wyłącznie na prawdzie" - powiedział szef rządu na konferencji prasowej.

Tusk zadeklarował ponadto, że część odpowiedzialności za przyczyny katastrofy Polska weźmie na siebie. Podkreślił jednak, że i druga strona powinna mieć "odwagę i gotowość do pokazania całości obrazu". Podkreślił, że dochodzenie do prawdy o przyczynach katastrofy "nie może być poddane politycznym kalkulacjom".

"Z punktu widzenia strony polskiej, zgodnie z tym, co już wiemy na temat przyczyn, raport nie jest kompletny" - oświadczył szef rządu na początku konferencji.

Zapowiedział, że - zgodnie z konwencją chicagowską - Polska zwróci się do Rosji o podjęcie rozmów "w celu uzgodnienia wspólnej wersji raportu". Zapowiedział, że gdyby te rozmowy nie przyniosły pożądanego skutku, konwencja chicagowska daje Polsce możliwość odwołania się do instytucji międzynarodowych.

Konwencja chicagowska reguluje zasady międzynarodowego ruchu lotniczego, ustanawia m.in. (w załączniku 13) zasadę, że wypadek bada państwo, na którego terytorium doszło do zdarzenia. Państwo-właściciel samolotu ma zaś prawo akredytować przy takim zespole swojego przedstawiciela, a w przypadku różnic zdań - wezwać państwo badające katastrofę do uzgodnienia wspólnego stanowiska dotyczącego jej przyczyn. Jeśli to się nie uda, konwencja daje możliwość odwołania się do instytucji arbitrażowych przy Organizacji Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego (ICAO).

Tusk zapowiedział też, że w porozumieniu z prokuraturą będziemy ujawniali wszystkie materiały dotyczące katastrofy smoleńskiej, jakie są w polskiej dyspozycji. "Jest dla nas rzeczą oczywistą, że tak szybko, jak to będzie możliwe, w porozumieniu z polską prokuraturą i prawnikami - w związku z rygorami konwencji chicagowskiej - będziemy także ujawniali wszystkie materiały, jakie są w polskiej dyspozycji".

Jak dodał, z tych materiałów wynika także to, o czym informowani są partnerzy rosyjscy, że "uchybienia proceduralne, błędy, niewypełnianie wszystkich procedur konwencji chicagowskiej są bezdyskusyjne".

Premier zapewnił jednocześnie, że postępowanie polskiej komisji i prokuratury daje "blisko stuprocentową pewność, że to wszystko, co jest możliwe do wyjaśnienia, zostanie wyjaśnione i przedstawione opinii publicznej". "Liczę jednak na to, że rozmowy, jakie proponujemy stronie rosyjskiej, doprowadzą do przyjęcia wspólnego raportu" - powiedział szef rządu. Zaznaczył, że prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew stwierdził w rozmowie z nim, że byłoby rzeczą "absolutnie niestosowną, gdyby powstawały w tej kwestii dwa odrębne i różne raporty".

Premier powiedział też, że katastrofa smoleńska "nie była i nie musi być ciosem w dobre relacje polsko-rosyjskie". "Jeśli coś mnie niepokoi, to kontekst czy aspekt polityczny dochodzenia. Od wielu, wielu miesięcy trwa trudny proces budowania lepszych, poprawnych relacji pomiędzy Polską a Rosją. Obie strony wykazały dość dużo wyobraźni i odwagi" - powiedział szef rządu. Znakami tego - jak ocenił - "mądrego i odważnego" postępowania były wizyty premiera Rosji Władimira Putina na Westerplatte i wspólne upamiętnienie ofiar Katynia.

Zdaniem Tuska, po 10 kwietnia zarówno obywatele Polski i Rosji, jak i politycy wykazywali wobec siebie dużo więcej zrozumienia, niż można się było spodziewać w negatywnym scenariuszu. "Katastrofa smoleńska - wtedy, kiedy nie było wokół niej politycznych kalkulacji - budowała atmosferę solidarności" - podkreślił. Premier uznał, że do podtrzymania tej atmosfery i budowania dobrych relacji Polski z Rosją konieczne jest pełne wyjaśnienie przyczyn katastrofy. "Dla prawdy jedyną alternatywą jest kłamstwo, a na kłamstwie wzajemnego zrozumienia i pojednania się nie zbuduje" - powiedział. "Kto stchórzy przed prawdą, ten może zaprzepaścić wielki wysiłek i Polaków, i Rosjan na rzecz lepszego zrozumienia i dobrych relacji między państwami i narodami" - podkreślił.

Premier ocenił, że w pierwszych dniach i tygodniach po katastrofie współpraca wszystkich możliwych służb polskich i rosyjskich przy badaniu przyczyn katastrofy była "więcej niż poprawna", co spowodowało, że "dzisiaj polska strona dysponuje materiałem wystarczającym, aby przedstawić polskiej i rosyjskiej opinii publicznej ten najbardziej prawdopodobny, najbliższy prawdzie przebieg zdarzeń".

Premier przyznał jednak, że od "czerwca-lipca (2010 roku) strona rosyjska była bardziej powściągliwa, jeśli chodzi o udostępnianie dokumentów i z czasem ta powściągliwość narastała". "Co zaowocowało odmowami udostępnienia niektórych dokumentów, odmową ponownego przesłuchania kontrolerów lotu" - dodał.

Według premiera, bez oparcia na konwencji chicagowskiej Polska miałaby utrudniony dostęp do materiałów źródłowych, dokumentów i dowodów, dzięki którym dziś nasz kraj może niezależnie od Rosjan przedstawić "najbardziej wiarygodny obraz zdarzeń". Jak mówił, przyjęcie konwencji chicagowskiej uniemożliwiło "komuś, kto miałby złą wolę" takie utrudnianie dochodzenia, które skazałoby Polskę na "bezradne czekanie (na to - PAP), kto, co ustali".

Premier zaznaczył, że polska komisja pod kierownictwem szefa MSWiA Jerzego Millera - dzięki temu, że "mogliśmy działać od pierwszych godzin i przez pierwszych kilka tygodni nie było żadnych przeszkód w dostępie do źródeł i do materiałów" - skompletowała taki materiał, który: po pierwsze da podstawy do sformułowania możliwie pełnej oceny zdarzeń, a po drugie "jest dobrze udokumentowaną podstawą prawną do tego, aby rozmawiać z Rosjanami o kontynuacji naszej wspólnej pracy, a w razie potrzeby - do odwołania się do instancji międzynarodowych".

Jak podkreślił szef rządu, gdyby nie konwencja chicagowska, to w ogóle by takiej możliwości nie było. "Zawsze mogłoby być lepiej, tylko dysponuje się instrumentami, które są, a nie (tymi), o których wiemy, że byłyby lepsze, tylko że ich nie ma" - ocenił. Premier podkreślił, że dzisiaj "z pełnym przekonaniem" może powiedzieć, że gdybyśmy ponownie znaleźli się w dniu 11 kwietnia, to nasz tryb postępowania i przyjęte procedury "byłyby identyczne, bo lepszych nie ma".

Premier podkreślił, że gdyby Polska szukała jakiegoś sposobu postępowania, który byłby wynikiem negocjacji z Rosją, nie zaś przyjęciem umowy międzynarodowej, "to uzyskalibyśmy więcej pod jednym warunkiem, że Rosjanie chcieliby udostępnić wszystko". W ocenie Tuska takie założenie byłoby naiwnością.

"Przyjęcie konwencji chicagowskiej dawało najwięcej - co nie znaczy 100 proc. - gwarancji na to, że uzyskamy maksimum materiałów" - oświadczył. Jak zaznaczył, dzięki oparciu na konwencji "właściwie kompletny materiał zostanie opinii publicznej ujawniony".

Zapewnił też, że bierze pełną polityczną odpowiedzialność za postępowanie swoje, polskiego rządu i polskich służb, od pierwszych godzin po katastrofie. "Każdy wnikliwy obserwator tego, co się dzieje po 10 kwietnia w Polsce, mógł nie raz tę deklarację ode mnie usłyszeć" - dodał.

Pytany czy Polska wiedziała o terminie prezentacji raportu MAK, szef rządu odpowiedział, że "strona rosyjska zaprezentowała tę wersję raportu bez uprzedzania strony polskiej". "Raport znaliśmy wcześniej (...), treścią raportu nie możemy być zaskoczeni" - podkreślił.

Tusk zapewnił, że "prace polskiej komisji będą zakończone tak szybko, jak to możliwe" i - jak powiedział - "szybciej niż to z reguły bywa w takich sytuacjach".

W ocenie Tuska, w raporcie MAK i w pracach nad raportem strony rosyjskiej "zabrakło pełnej rzetelności, jeśli chodzi o procedury konwencji". "Są poszlaki, domniemania, że co najmniej okoliczności, jeśli nie przyczyny, są także tam. Mówię tu czy o lotnisku, czy o wieży kontrolnej i procedurach rosyjskich" - powiedział premier.

Pytany był także czy jest pisemne porozumienie, na podstawie którego Polska i Rosja decydowały się na wybór konwencji chicagowskiej. "Nie ma takiego" - odparł premier. "Konwencja chicagowska obejmuje swoimi rygorami państwo wypadku, czyli państwo prowadzące postępowanie. O tego typu zachowaniach (o trybie postępowania w sprawie wypadku - PAP) decyduje państwo, na terenie którego katastrofa miała miejsce" - zaznaczył premier. Czyli nam to (zastosowanie konwencji chicagowskiej - PAP) oznajmiono? - pytał dziennikarz. Mieliśmy świadomość, że tego typu konsekwencje konwencji chicagowskiej są - odparł Tusk.

Podkreślił, że ze swojej strony Polska prowadzi postępowanie "bardzo rzetelnie, zgodnie z regułami międzynarodowymi, chroniąc przebieg postępowania przed radykalnymi, nacechowanymi emocjami politycznymi spekulacjami, chroniąc także w ten sposób nasze dobre, lepsze niż kiedykolwiek relacje z naszym sąsiadem". "I równocześnie współpracujemy ze stroną rosyjską, nawet wtedy, kiedy ta współpraca nie jest usłana różami. Od strony rosyjskiej oczekujemy podobnego postępowania" - podkreślił Tusk.

Według premiera nie jest wykluczone, że polskie badania pokażą "jeszcze głębiej, jeszcze trafniej te przyczyny, uchybienia, zaniechania, które miały miejsce po polskiej stronie". "Ale niezależnie od tego, w jakim stopniu będziemy szukali tych błędów - po to głównie, żeby się więcej nie powtórzyły - nie zmienia to faktu, że druga strona powinna także mieć tę odwagę i gotowość do pokazania całości obrazu" - podkreślił szef rządu.

Zaznaczył, że Polska nie ma większych zastrzeżeń, "jeśli chodzi o fakty i ustalenia rosyjskiej wersji raportu (MAK)". Jak zaznaczył, "to, co budzi zastrzeżenia polskiej strony, to braki w raporcie, a nie poszczególne stwierdzenia". "Okoliczności, a być może także przyczyny, ale na pewno okoliczności katastrofy, to także rosyjskie lotnisko, wieża kontrolna i zachowanie kontrolerów" - powiedział premier.

Szef rządu zapowiedział, że Polska komisja badająca przyczyny katastrofy przedstawi wersję zdarzeń "naszym zdaniem, opartą na dowodach i poszlakach najbardziej zbliżających nas do prawdy".

Pytany, jak ocenia komentarze po raporcie MAK, premier odparł, że "stara się nie posługiwać emocjami", bo nie są one "dobrym suflerem". Przyznał, że szanuje i rozumie emocje bliskich ofiar katastrofy, jednak "licytowanie się na radykalizm, jeśli chodzi o katastrofę smoleńską czy relacje polsko-rosyjskie, uważam za niepotrzebne i szkodliwe dla Polski" - oznajmił Tusk. (PAP)

laz/ ajg/ ju/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)