Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Premier rozmawiał z powodzianami w Bieruniu

0
Podziel się:

Z kilkugodzinną wizytą premier Donald Tusk przyjechał w środę do Bierunia,
jednej z najbardziej poszkodowanych w powodzi miejscowości w woj. śląskim. Wysłuchał dotkniętych
powodzią mieszkańców; zastrzegł, że nie każdy, komu zalało piwnicę, może dostać pieniądze.

Z kilkugodzinną wizytą premier Donald Tusk przyjechał w środę do Bierunia, jednej z najbardziej poszkodowanych w powodzi miejscowości w woj. śląskim. Wysłuchał dotkniętych powodzią mieszkańców; zastrzegł, że nie każdy, komu zalało piwnicę, może dostać pieniądze.

Razem z szefem MSWiA Jerzym Millerem i miejscowymi władzami premier obejrzał m.in. nadal częściowo zalane tereny bieruńskiej dzielnicy Bijasowice, odwiedził komitet powodziowy, w którym mieszkańców sami zorganizowali rozdawanie darów, a także spotkał się z strażakami ochotniczej straży pożarnej, którzy w ostatnich tygodniach pomagali powodzianom.

Głównym punktem wizyty była jednak dwuipółgodzinna rozmowa z mieszkańcami Bierunia i okolic. Jej najgorętszym tematem była kwestia pomocy poszkodowanym przez powódź przedsiębiorcom. Niektórzy pytali premiera, kiedy otrzymają od rządu wsparcie - jak mówili - obiecane przez niego w telewizji "wszystkim powodzianom"; zarzucali premierowi, że jego deklaracje to "słowa, słowa"; inni sugerowali, by zdefiniować jakoś termin "powodzianin". Dwie osoby, niezadowolone z usłyszanych wyjaśnień, wyszły z sali.

Premier zwracał uwagę, że każdego dnia w Polsce dochodzi do wielu zdarzeń losowych, w których poszkodowani nie dostają 6 tys. zł. Jak mówił, wytłumaczeniem skali rządowej pomocy socjalnej skierowanej do najbardziej poszkodowanych, którzy utracili m.in. swe domy, jest rozmiar tegorocznej powodzi.

"Ta pomoc (...) nie jest wsparciem przedsiębiorców. (...) To z definicji są pieniądze dla ludzi, którzy mówią: spotkało mnie nieszczęście i nie mam z czego żyć. To jest pomoc społeczna" - mówił premier.

Podkreślał, że nie można wprowadzić raz na zawsze "mechanizmu", że każdy, kto miał wodę w piwnicy, dostanie 6 tys. zł z pomocy społecznej. "Raz na jakiś czas zdarza się taka powódź, że widać wyraźnie, że ani gmina, ani ludzie nie są w stanie sobie pomóc, bo wszystko jest zniszczone. Wtedy ruszamy z tą nadzwyczajną pomocą, a nie, że jest pomoc dla każdego, kogo zalało. Nie gniewajcie się, ale to jest niemożliwe" - argumentował Tusk.

"Traktujemy przedsiębiorcę jako powodzianina, jeśli woda zalała mu mieszkanie, jeśli stracił środki do życia. (...) Nie będziemy w stanie wypłacać każdemu wszystko, co stracił" - dodał.

Wcześniej premier zapowiedział, że rządowa ustawa wspierająca poszkodowanych przedsiębiorców, wejdzie w życie w lipcu.

Ustawa przewiduje m.in., że pracodawca prowadzący działalność gospodarczą, który przejściowo zaprzestał jej prowadzenia (lub istotnie ją ograniczył - w związku z powodzią) i nie ma środków na wypłaty będzie mógł uzyskać nieoprocentowaną pożyczkę z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. Firmy, które przez powódź utraciły przynajmniej 15 proc. obrotów gospodarczych, będą mogły korzystać z rozwiązań ustawy o łagodzeniu skutków kryzysu gospodarczego.

Tusk tłumaczył, że tego typu ustawy muszą być uchwalone przez Sejm, bo rząd nie może złamać przepisów, w tym europejskich, o niedozwolonej pomocy publicznej. "Państwo nie może po prostu dawać pieniędzy firmom" - wyjaśnił, dodając, że rząd zakłada, iż każda firma jest ubezpieczona. "Zakładamy, że każda firma uzyska odszkodowanie, a państwo musi się w tej sytuacji troszczyć o to, aby utrzymać zatrudnienie" - deklarował szef rządu.

Tusk zrelacjonował także inne dotychczasowe działania rządu. Odpowiadając na pytania mieszkańców, zapowiedział m.in. powołanie w najbardziej poszkodowanych polskich gminach zespołów urzędników wyszukujących przypadki trudne do oceny w świetle obowiązujących przepisów i poddających je do specjalnego rozpatrzenia.

Premier bronił też urzędników socjalnych pozostających często w podobnych sytuacjach pod presją, a zmuszonych pracować w zgodzie z - możliwie już ostatnio upraszczanymi - przepisami. Komentując skargi mieszkańców na dotychczasowe zaniedbania i zaniechania dotyczące budowy i utrzymania wałów, rowów i przepustów, mówił, że coraz mocniej odczuwa potrzebę scentralizowania zarządzania infrastrukturą hydrotechniczną, co "nie bardzo pasuje samorządowi".

Odnosząc się do problemów lokalnych Bierunia, Tusk mówił o ewentualnej możliwości zbudowania nowych mieszkań dla 36 rodzin z dwóch bloków stojących na bardzo często zalewanych terenach. Zaznaczył również, że "jest o czym rozmawiać" w kwestii planów zbudowania w Bieruniu - za ok. 10 mln zł - zbiornika retencyjnego.

Premier namawiał mieszkańców do dobrze pojętego współdziałania. "Tam gdzie ludzie odnajdują w sobie gotowość do współpracy między sobą - nie z zewnątrz - wszyscy wszystkim chcą jakoś pomóc, to bez porównania lepiej idzie robota i łatwiej jest ludziom przeżyć te tragiczne dni" - ocenił.

Tusk przypomniał w środę, że w samym woj. śląskim jest ponad 150 gmin dotkniętych w różnym stopniu powodzią, a w całej Polce - 666 gmin. Z kolei wojewoda śląski podał, że tylko w tym regionie o zasiłek celowy w wysokości do 6 tys. zł wnioskowało 4,4 tys. rodzin, spośród których 3,7 tys. otrzymało już to świadczenie. (PAP)

mtb/ laz/ ura/ bk/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)