Premier Donald Tusk powiedział w środę, że będzie jeszcze wspólnie z prezydentem Lechem Kaczyńskim starał się o dwa miejsca dla Polski na nieformalnym szczycie UE 1 marca. Jeśli nie będzie dwóch miejsc, na pewno z prezydentem dojdziemy do porozumienia - zapewnił Tusk.
Źródła w czeskim przewodnictwie UE poinformowały w środę PAP, że na szczyt 1 marca zaproszono tylko po jednej osobie z każdego kraju Unii. W szczycie chcą uczestniczyć zarówno premier, jak i prezydent.
"Rozmawiałem o tym z prezydentem (podczas szczytu społecznego w Pałacu Prezydenckim - PAP). Jeszcze wspólnie będziemy starali się, aby były dwa miejsca" - powiedział premier, pytany przez dziennikarzy o to, "kto usiądzie w Brukseli za stołem".
Szef rządu zapewnił, że jeśli nie będzie dwóch miejsc, "na pewno z prezydentem dojdą do porozumienia". "Powiedzieliśmy to sobie, że na pewno dojdziemy do porozumienia. Jestem spokojny" - dodał Tusk.
"Wy będziecie mieli trochę mniej frajdy, bo jak nie iskrzy, to jest trochę mniej materiałów, ale muszę was zmartwić. Intuicja mi mówi, że nie będzie ciekawych materiałów" - mówił premier dziennikarzom.
Pytany o sprawę "drugiego krzesła" dla Polski, Lech Kaczyński powiedział na konferencji prasowej, że "nie wszystkie elementy zostały jeszcze ustalone. Porozumieliśmy się, ale na czym to porozumienie polega - okaże się jutro, pojutrze" - mówił.
- Walki o krzesło nie będzie? - padło pytanie. "Strasznie byście pewnie chcieli, żeby była, byłoby ciekawie" - mówił żartobliwie prezydent i dodał - "będziecie się nudzić".
Wcześniej szef Kancelarii Lecha Kaczyńskiego Piotr Kownacki mówił, że "nie przewiduje takiej możliwości", aby w Brukseli zabrakło miejsc dla przedstawicieli Polski. "Nie przewiduję takiej możliwości, że polscy przedstawiciele nie będą mieli gdzie usiąść" - dodał.(PAP)
ajg/ la/ gma/