Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Prezes PiS wierzy w drugą kadencję prezydenta Lecha Kaczyńskiego

0
Podziel się:

Prezes PiS Jarosław Kaczyński wierzy, że mimo niekorzystnych sondaży Lech
Kaczyński ponownie wygra wybory prezydenckie. Podczas wtorkowego spotkania w Mysłowicach mówił, że
celem przyszłorocznych wyborów jest utrzymanie prezydentury Lecha Kaczyńskiego.

Prezes PiS Jarosław Kaczyński wierzy, że mimo niekorzystnych sondaży Lech Kaczyński ponownie wygra wybory prezydenckie. Podczas wtorkowego spotkania w Mysłowicach mówił, że celem przyszłorocznych wyborów jest utrzymanie prezydentury Lecha Kaczyńskiego.

Odnosząc się do przedstawionych w sobotę przez premiera Donalda Tuska propozycji zmian ustrojowych, prezes PiS skrytykował pomysł ograniczenia kompetencji prezydenta, który miałby być wybierany przez Zgromadzenie Narodowe. Przytoczył wyniki badań opinii publicznej, według których większość Polaków chce powszechnych wyborów prezydenta.

Podczas późniejszej konferencji prasowej J. Kaczyński ocenił, że PO nie uda się zmienić konstytucji. "Żeby zmienić konstytucję trzeba mieć dwie trzecie głosów, nasz klub ma więcej niż jedną trzecią. Nie sądzę też, żeby te różne mniejsze grupy były gotowe przy takich wynikach badań się ważyć na podnoszenie głosu przeciwko woli zdecydowanej większość społeczeństwa" - powiedział Kaczyński podczas konferencji prasowej.

Jego zdaniem, nikt poza PO nie skorzysta na takiej zmianie ustawy zasadniczej, która ograniczy władzę prezydenta na rzecz rządu. "Można z tego wyciągnąć wniosek następujący: Donald Tusk doszedł do wniosku, że jego wybór nie jest już taki pewny i sądzę, że jest to wniosek słuszny" - powiedział prezes PiS. "Dzisiaj wybór Donalda Tuska jest już co najmniej niepewny" - dodał.

"Skoro prezydent ma być wybierany w wyborach bezpośrednich, to trudno mu zabrać wszystkie kompetencje. Po co wybierać w wyborach bezpośrednich człowieka, który nie ma żadnej władzy? I tak ma tej władzy za mało, jak na człowieka wybieranego w wyborach bezpośrednich" - przekonywał J. Kaczyński podczas spotkania w Mysłowicach.

"Brat się często śmieje, że jak był prezydentem Warszawy, to miał władzę, jak jest prezydentem Polski to ma tylko wpływy" - dodał.

Zdaniem szefa PiS uprawnienia wybieranego w bezpośrednich wyborach prezydenta powinny być raczej zwiększone, a nie ograniczane.

"Mówię to, nie ze względu na interes mojej partii, czy nawet mojej rodziny, bo wybory przecież już za rok i w tej chwili wiadomo, że wszystkie badania wykazują, że obecny prezydent nie ma wielkich szans, chociaż my uważamy inaczej - my uważamy że on wygra; ale mówię to ze względu na pewną logikę systemu" - tłumaczył.

Według niego jeżeli Polacy - co pokazują sondaże - chcą powszechnych, bezpośrednich wyborów prezydenta, to znaczy, że - jak mówił - "chcą, żeby prezydent miał dużo władzy". Dodał, że wybór w wyborach powszechnych prezydenta, którego funkcja byłaby głównie reprezentacyjna, nie ma sensu.

Według badania GfK Polonia dla wtorkowej "Rzeczpospolitej" 85 proc. ankietowanych jest przeciwnych likwidacji urzędu prezydenta (za takim rozwiązaniem opowiada się 12 proc.); 82 proc. badanych opowiedziało się za tym, by prezydent był wybierany w wyborach prezydenckich (13 proc. chciało, by wyboru dokonywało Zgromadzenie Narodowe). 62 proc. uważa, że prezydent powinien mieć prawo weta wobec ustaw, 36 proc. jest przeciwnego zdania. Z kolei na pytanie, czy rola prezydenta powinna być ograniczona, a władza powinna być w rękach premiera, twierdząco odpowiedziało 57 proc. badanych, a przecząco - 37 proc. GfK Polonia przeprowadziła w poniedziałek telefoniczny sondaż wśród 500 osób.

Z sondażu PBS DGA dla wtorkowej "Gazety Wyborczej" wynika, że większość Polaków nie chce zmienić podziału władzy między premiera a prezydenta (57 proc.); 89 proc. nie chce, by prezydenta wybierał parlament (chce tego 9 proc.; 62 proc. uważa, że należy zostawić prezydentowi prawo weta (29 proc. jest przeciwnego zdania). PBS DGA przeprowadziła w poniedziałek sondaż telefoniczny wśród 486 osób.

Podczas konferencji prasowej prezes PiS dodał, że według badań opinii publicznej urząd prezydenta jest "urzędem numer 1" i "głowa państwa powinna cieszyć się szczególnymi względami, a także - oczywiście w ramach tego, co możliwe w demokracji - szczególną ochroną". Oceniał, że rząd Tuska i związani z nim politycy byli zawsze inicjatorami "przepychanek" z prezydentem, co - jak dodawał - "niszczy polskie życie publiczne". "Ci ludzie w imię osobistych interesów, ambicji pewnych osób szkodzą Polsce w sposób przemyślany, zaplanowany" - mówił szef PiS.

J. Kaczyński wezwał podczas spotkania w Mysłowicach, by w wyborach zmienić niekompetentny - jego zdaniem - rząd. "Zmieńmy to. Będzie okazja w przyszłym roku, jeżeli chodzi o prezydenta - tu nie chodzi o to, żeby zmienić, tylko żeby utrzymać; będzie okazja w wyborach samorządowych, za dwa lata będzie okazja w całej Polsce" - powiedział.

Szef PiS przekonywał, że toczący się w Polsce spór polityczny dotyczy filozofii władzy. "Ten wielki spór, który dzisiaj dzieje się w Polsce, nie jest żadnym sporem o stołki, nie jest żadną kłótnią (...); to jest spór o zasadnicze sprawy dla naszej przyszłości, jaka ma być Polska" - ocenił.

Według J. Kaczyńskiego jedną - jak mówił - "z przyczyn załamania finansów publicznych jest to, że cała wielka strefa niezbyt uczciwego biznesu doszła do wniosku, że znów można nie płacić podatków. Bo nas się obawiali i płacili. A tej władzy się nie obawiają i nie płacą" - powiedział prezes PiS, co zebrani przyjęli oklaskami.

Pytany o metody, jakimi PiS zamierza dotrzeć do wyborców, J. Kaczyński powiedział, że związane z tym działania nazwano wewnątrz partii akcją "od parafii do parafii". Zaznaczył, że nie chodzi o "chodzenie po kościołach" czy mieszanie wiary z polityką, ale dotarcie do jednostek "mniejszych niż gmina, większych niż wieś". "To jest pewna przenośnia - chodzi o to, żeby się spotykać z ludźmi nawet na terenach mniejszych niż gmina, żeby w jednej gminie było kilka spotkań" - tłumaczył.

J. Kaczyński zapewniał, że PiS nie zmienia zdania, gdy chodzi o najważniejsze dla Polski sprawy. "Będziemy prowadzili tę akcję dalej. Mariusz Kamiński (były szef CBA) wróci, wrócą inni, będzie walka z nadużyciami, będą płacone podatki. Będzie po prostu w kraju porządek. To mogę państwu zapowiedzieć" - mówił prezes.

Podczas spotkania w Mysłowicach J. Kaczyński mówił także o sprawach Śląska. Jego zdaniem ten region wymaga "wielkiej przebudowy, żeby ludzie tu mieszkający mieli pracę i mogli żyć w warunkach radykalnie lepszych niż te, które są". "Są dwa wielkie problemy społeczne w Polsce - to jest Śląsk i to jest wieś" - podkreślił.(PAP)

mab/ kon/ ura/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)