Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Prezesi opolskich sądów zbadają sprawę zatrzymania samotnej matki

0
Podziel się:

#
Dochodzą wypowiedzi: rzecznika opolskiej policji i Zofii Karpińskiej z pogotowia opiekuńczego
#

# Dochodzą wypowiedzi: rzecznika opolskiej policji i Zofii Karpińskiej z pogotowia opiekuńczego #

26.10. Opole (PAP) - Prezesi opolskich sądów zbadają w trybie nadzoru sprawę zatrzymania samotnej matki - poinformowało biuro opolskiego sądu okręgowego. W ub. tygodniu wieczorem policja zatrzymała za niezapłaconą grzywnę kobietę, jej dzieci zawiozła do pogotowia opiekuńczego.

Opolanka została zatrzymana w ub. wtorek za to, że nie zapłaciła ponad 2 tys. zł zaległej wobec Urzędu Kontroli Skarbowej grzywny. Policjanci stawili się u niej - według policji - po godz. 21 z zarządzeniem opolskiego Sądu Rejonowego o wykonaniu kary zastępczej - 25 dni pozbawienia wolności.

O sprawie pierwsza napisała "Nowa Trybuna Opolska".

Według Jarosława Dryszcza z biura prasowego opolskiej policji dopiero na miejscu policjanci dowiedzieli się, że kobieta, którą mieli zatrzymać, jest matką samotnie wychowującą dzieci. "Poinformowali tę panią, że aby uniknąć zatrzymania, powinna wpłacić zaległą karę grzywny. Zezwolili na wykonanie kilku telefonów, ale kobiecie nie udało się zebrać pieniędzy" - opowiedział Dryszcz. I dodał, że zwyczajowo w takich sytuacjach, jeśli komuś uda się zebrać pieniądze, policja podwozi go na pocztę i po wpłaceniu odstępuje od zatrzymania.

W związku z tym, że kobieta nie spłaciła grzywny, policjanci ją zatrzymali. Tymczasem - jak powiedział Dryszcz - dzieci mogły, według prawa, pozostać pod opieką osób bliskich. "W związku z tym, że nie było kogoś takiego, kto mógłby dojechać na bieżąco, za najbardziej łagodne wyjście policjanci uznali przekazanie dzieci do pogotowia opiekuńczego" - wyjaśnił Dryszcz.

Na pytanie, dlaczego tak późno wieczorem miało miejsce zatrzymanie, Dryszcz odpowiedział, że "praktyka zatrzymań wskazuje, iż w takiej porze najłatwiej zastać w miejscu zamieszkania osobę wskazaną do zatrzymania".

Przedstawiciel biura prasowego opolskiej policji dodał, że następnego dnia policjanci skontaktowali się z opolskim sądem rejonowym, by powiadomić o sytuacji rodzinnej zatrzymanej. "Tego dnia okazało się też, że ktoś zapłacił wymagane pieniądze i zatrzymana opuściła izbę zatrzymań" - dodał Dryszcz.

Rzecznik opolskiej policji Maciej Milewski dodał, że policjanci, którzy stawili się u kobiety, żeby ją zatrzymać, czekali na nią ok. 45 minut, bo była na zakupach. Z nią weszli do mieszkania, w którym były dzieci i widząc, że jest to samotna matka, dali czas by spróbowała zebrać pieniądze na spłatę grzywny i spróbować skontaktować z kimś z rodziny, kto zaopiekowałby się dziećmi. Spędzili tam ponad godzinę.

"Policjanci nie mogli zgodnie z literą prawa odstąpić od zatrzymania ani go przełożyć na dzień następny. Groziłyby im za to konsekwencje służbowe" - przypomniał Milewski.

Ewa Kosowska-Korniak z biura prasowego opolskiego sądu powiedziała, że nie udało się jej ustalić, kogo policja powiadomiła o sytuacji rodzinnej kobiety po jej zatrzymaniu. Dodała, że z akt sprawy dotyczącej egzekwowania niezapłaconej grzywny wynikało, że kobieta, wobec której sąd wydał 17 października nakaz doprowadzenia do odbycia kary, jest zamężna i ma jedno dziecko.

Kosowska-Korniak potwierdziła, że Sąd Rejonowy w Opolu zajmował się sprawą ponad 2 tys. zł niezapłaconej grzywny, którą na mieszkankę Opola nałożył w lipcu 2010 r. Urząd Kontroli Skarbowej. Kobieta grzywny nie zapłaciła, w związku z czym sprawa trafiła do komornika. "W sierpniu ub. roku komornik wysłał pismo, że egzekucja w przypadku tej pani okazała się bezskuteczna, bo nie ma z czego ściągnąć pieniędzy" - powiedziała Kosowska-Korniak.

Sąd rejonowy po otrzymaniu pisma komorniczego, które - jak wynika z akt sprawy - trafiło też do kobiety, wyznaczył posiedzenie, które miało karę grzywny zamienić na karę zastępczą - pozbawienia wolności. "W aktach sprawy jest potwierdzenie z 15 grudnia ub. roku, że informacja o tym posiedzeniu została odebrana przez tę panią osobiście" - przekazała Kosowska-Korniak.

Na posiedzeniu sądu na początku 2012 r. kobieta się jednak nie stawiła. W lutym wysłano do niej wezwanie do stawienia się w opolskim zakładzie karnym do odbycia kary 25 dni pozbawienia wolności. "Zawiadomienie to było dwukrotnie awizowane na poczcie, więc jest traktowane jako dostarczone" - powiedziała Kosowska-Korniak.

Dodała, że mimo obowiązku prawnego opolanka nie poinformowała sądu o zmianie miejsca zamieszkania. "Dysponowaliśmy dwoma adresami tej pani, na które wysyłana była korespondencja. Miejsce jej obecnego pobytu ustaliła dopiero kurator sądowa, która zna tę rodzinę" - powiedziała Kosowska-Korniak.

W związku z tym, że kobieta nie stawiła się do odbycia kary, sąd wydał nakaz jej doprowadzenia. "Gdyby sąd wiedział, że nakaz wydaje wobec matki samotnie wychowującej dzieci, to z pewnością np. zastosowałby odroczenie" - zapewniła Kosowska-Korniak.

I dodała: "Z moich ustaleń wynika, że kurator sądowa, która ustaliła miejsce pobytu zatrzymanej, informowała też policję o jej sytuacji rodzinnej".

Zofia Karpińska, która od 12 lat prowadzi rodzinę zastępczą i która w charakterze pogotowia opiekuńczego przyjęła przywiezione przez policję dzieci kobiety - 2-letnią dziewczynkę i 6-letniego chłopca, jest oburzona sprawą. "Do dziś nie mogę uwierzyć, że można wejść w nocy do domu samotnej matki, zatrzymać ją na oczach dzieci i odrzeć w ten sposób z godności" - powiedziała Karpińska.

Dodała, że dzieci kobiety, gdy do niej trafiły, były zdenerwowane. "Dziewczynka płakała, chłopiec długo nie mógł zasnąć. To był dla nich z pewnością duży stres" - powiedziała Karpińska. (PAP)

kat/ bno/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)