Prezydent Armenii Serż Sarkisjan poinformował w piątek w oficjalnym komunikacie prasowym, że jego kraj odpowie na atak sił azerskich, które w nocy z czwartku na piątek zabiły trzech armeńskich żołnierzy na terenach przygranicznych.
"Azerski ostrzał, którego celem jest nasze terytorium, jest kontynuowany (...) Stosowna reakcja jest nieuchronna" - zapowiedział prezydent, dodając: "Nie sądzę, by ktoś wątpił w siłę naszej armii".
Ormianie zginęli na północy kraju, w prowincji Tawusz, gdzie w marcu zastrzelono już dwóch żołnierzy.
Sarkisjan oskarżył też Azerbejdżan o ostrzelanie w ostatnich dniach przedszkola oraz ambulansu. Azerskie ministerstwo spraw zagranicznych zaprzeczyło tym zarzutom, określając przy tym Armenię jako "agresora".
Wymiana ognia między siłami armeńskimi a azerskimi zdarza się często w rejonie Górskiego Karabachu, ale atak, w którym zginęło trzech żołnierzy, przypuszczono daleko od tego spornego terytorium - pisze AFP.
Między Azerbejdżanem i Armenią panuje kruche zawieszenie broni od czasu wojny z lat 90. o Górski Karabach, enklawę na terytorium azerbejdżańskim, zamieszkaną przez ormiańską większość i kontrolowaną przez Ormian.(PAP)
fit/ mc/
11299834 arch.