Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Prezydent Gdańska nie musi przepraszać lidera stoczniowej "S"

0
Podziel się:

Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz nie musi przepraszać przewodniczącego NSZZ
"Solidarność" Stoczni Gdańsk Romana Gałęzewskiego. Sąd Apelacyjny w Gdańsku podtrzymał decyzję sądu
niższej instancji, który uznał, że prezydent nie naruszył dóbr osobistych związkowca.

Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz nie musi przepraszać przewodniczącego NSZZ "Solidarność" Stoczni Gdańsk Romana Gałęzewskiego. Sąd Apelacyjny w Gdańsku podtrzymał decyzję sądu niższej instancji, który uznał, że prezydent nie naruszył dóbr osobistych związkowca.

Sprawa dotyczyła wypowiedzi Adamowicza w "Panoramie" TVP3 z 10 maja 2009 r. W czasie rozmowy m.in. na temat manifestacji, która odbyła się kilka dni wcześniej przed magistratem, prezydent Gdańska powiedział, że "Gałęzewski palił opony przed urzędem miejskim i różne nieprawdziwe rzeczy wygadywał". Gałęzewski stwierdził, że na wspomnianej manifestacji opon nie palił, "nie wygadywał też różnych rzeczy" i pozwał Adamowicza za jego wypowiedź.

W grudniu ub.r. Sąd Okręgowy w Gdańsku oddalił powództwo Gałęzewskiego i nakazał mu zapłacić Adamowiczowi koszty, jakie ten poniósł w związku z procesem - ponad 2,7 tys. zł.

Od tego wyroku odwołał się Gałęzewski. We wtorek Sąd Apelacyjny oddalił apelację i podtrzymał decyzję sądu niższej instancji uznając za trafną wcześniejszą argumentację sądu okręgowego. Wtorkowy wyrok jest prawomocny.

Wydając w grudniu ub.r. wyrok w tej sprawie gdański sąd okręgowy uznał, że przewodniczącego stoczniowej "S" rzeczywiście nie było na wspomnianej manifestacji. Jednak sąd zauważył, że Adamowicz nie sprecyzował w swojej wypowiedzi, jaki czas miał ma myśli, a Gałęzewski z całą pewnością uczestniczył w demonstracjach, w czasie których do palenia opon przez związkowców dochodziło.

Sąd uznał też, że powiedzenie o kimś, iż "palił on opony" nie niesie z sobą negatywnej oceny. "A już w żadnej mierze w przypadku przewodniczącego związków zawodowych, bo to jest zachowanie typowe dla związków" - uzasadniała wówczas sędzia Maria Kliszcz.

Sędzia uznała też, że skierowane pod adresem Gałęzewskiego określenie, iż ten "różne nieprawdziwe rzeczy wygadywał", miało charakter opinii wygłoszonej przez Adamowicza. Kliszcz wyjaśniła, że powód i pozwany mieli różne zdania w pewnych kwestiach, w tym w sprawie organizacji obchodów rocznicy wyborów z 4 czerwca 1989 roku. "Pozwany miał prawo stwierdzić, że pewne rzeczy, które na ten temat wypowiada powód, są nieprawdziwe. Nie ma nic nagannego w ocenie sądu w stwierdzeniu, że coś jest nieprawdziwe" - powiedziała uzasadniając grudniowy wyrok sędzia. (PAP)

aks/ pz/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)