Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Prezydent ma wątpliwości ws. ustawy o refundacji leków

0
Podziel się:

#
dochodzi m.in. wypowiedź prezydenckiego doradcy Tomasza Nałęcza
#

# dochodzi m.in. wypowiedź prezydenckiego doradcy Tomasza Nałęcza #

07.04. Warszawa (PAP) - Prezydent Bronisław Komorowski wystosował w czwartek list do premiera Donalda Tuska, w którym przedstawił swoje wątpliwości natury konstytucyjnej w sprawie rządowej ustawy o refundacji leków - dowiedziała się nieoficjalnie PAP ze źródeł zbliżonych do Kancelarii Prezydenta.

W liście tym - jak wynika z informacji PAP - Komorowski zwraca uwagę, że "kilka zaproponowanych (w ustawie) przez rząd rozwiązań budzi wątpliwości natury konstytucyjnej".

Dyrektor Biura Prasowego Kancelarii Prezydenta Joanna Trzaska-Wieczorek potwierdziła w czwartkowej rozmowie z PAP, że prezydent Komorowski wystosował list do premiera dotyczący rządowej ustawy w sprawie refundacji leków. To jedna z ustaw zdrowotnych, które 25 marca uchwalił Sejm. Pakietem ustaw zajmowała się w tym tygodniu senacka komisja zdrowia. Ustawa będzie tematem debaty zdrowotnej, która ma odbyć się podczas rozpoczynającego się w środę posiedzenia Senatu.

W liście do Tuska prezydent - wynika z informacji PAP - zasugerował "ponowne rozważenie rozwiązań, które budzą jego wątpliwości". Miałoby to nastąpić na etapie senackich prac nad ustawą.

"Przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia spotkali się z Kancelarią Prezydenta RP w sprawie pakietu ustaw zdrowotnych. Wsłuchaliśmy się w uwagi i wątpliwości zgłaszane przez kancelarię. W Senacie wciąż trwają prace nad ustawami, więc wszystkie wątpliwości na pewno zostaną wyjaśnione" - powiedział PAP rzecznik resortu zdrowia Piotr Olechno.

Ustawa refundacyjna, spośród pakietu ustaw zdrowotnych, wzbudza najwięcej kontrowersji; wprowadza urzędowe ceny i marże leków finansowanych przez NFZ. Stałą cenę leku refundowanego Ministerstwo Zdrowia będzie negocjowało z producentem. Od jej wartości będzie ustalana urzędowa marża - w wysokości 5 proc. (obecnie 8,91 proc.). Oznacza to, że ceny leków refundowanych nie będą mogły być ani niższe, ani wyższe od ustalonych. Obecnie apteki stosują często promocje na leki finansowane przez NFZ, niektóre z nich można kupić nawet za kilka groszy lub złotówkę. W ustawie określono limit na refundację ze środków NFZ na poziomie 17 proc.

W ustawie przewidziano podatek od refundacji leków. Płacić go będą koncerny farmaceutyczne, które będą musiały oddawać 3 proc. zysku z refundacji. Te środki będą przekazywane na konto Agencji Oceny Technologii Medycznych.

Wątpliwości prezydenta - wynika z informacji PAP - "budzą między innymi rozwiązania dotyczące wpłacanej przez podmiot uzyskujący refundację kwoty w wysokości 3 procent wartości zrefundowanych produktów leczniczych"; dotyczące "systemu poboru i egzekucji opłat, który nie dopuszcza kontroli prawidłowości naliczania opłat oraz prawa do odwołania" oraz "wprowadzenia obowiązku wymierzania kary administracyjnej w jednakowej sztywnej wysokości".

Zaniepokojenie prezydenta - jak dowiedziała się PAP - "budzi też brak precyzji, jeśli chodzi o określanie terminów, których niezachowanie niesie za sobą określone represje dla obywatela, czy przedsiębiorcy".

Według ustawy ws. refundacji leków, bezpłatne będą leki mające udowodnioną skuteczność w leczeniu nowotworu złośliwego, choroby psychicznej, upośledzenia umysłowego, zaburzenia rozwojowego, choroby zakaźnej o szczególnym zagrożeniu epidemicznym oraz leki z programów terapeutycznych i chemioterapii.

Wprowadzony ma zostać obowiązek zawierania przez apteki umów z NFZ, w których zobowiążą się one do przestrzegania cen ujętych w obwieszczeniach zawierających wykazy produktów refundowanych.

UOKiK ocenia, że wprowadzenie sztywnych cen i marż przeczy zasadom wolnego rynku, a hurtownie i apteki pozbawia możliwości konkurowania. MZ uważa, że ustawa refundacyjna zakończy "grę pacjentem" - chodzi o sytuacje, gdy pacjenci zachęcani przez koncerny farmaceutyczne niskimi cenami leków (do których dopłaca państwo), nabywają je bez potrzeby. Prawnicy mieli do tej ustawy wątpliwości dotyczące zgodności z konstytucją w zakresie swobody działalności gospodarczej. Zwracali na to uwagę m.in. profesorowie: Zbigniew Ćwiąkalski i Michał Kulesza.

Z kolei Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy sprzeciwia się zapisowi nakładającemu na wszystkich medyków obowiązek podpisywania specjalnych umów z NFZ, które umożliwią im wystawianie recept na leki refundowane. Bez tych dokumentów będzie to niemożliwe.

Ustawa wprowadza przepisy dotyczące dzielenia ryzyka związanego z ponoszeniem przez NFZ wydatków na refundację leków. Możliwe będzie uzależnienie wielkości przychodu producenta leku od uzyskanych efektów zdrowotnych.

Decyzje refundacyjne będą wydawane w oparciu m.in. o stanowisko Komisji Ekonomicznej i Agencji Oceny Technologii Medycznych.

Radio "Zet" podało w czwartek, że prof. Kulesza, który jest jednym z doradców Komorowskiego, to jednocześnie autor opinii prawnej wykorzystywanej przez przeciwników ustawy refundacyjnej. Według radia "Zet", tekst opinii Kuleszy można znaleźć na oficjalnej stronie, krytykującego ustawę, Związku Pracodawców Innowacyjnych Firm Farmaceutycznych Infarma. Kulesza - według radia - brał też udział w poniedziałkowym spotkaniu Komorowskiego z minister zdrowia Ewą Kopacz. Razem z nim w spotkaniu uczestniczyli też pozostali dwaj profesorowie, na których negatywne wobec ustawy opinie prawne powołuje się Infarma, czyli Ćwiąkalski i Paweł Sarnecki.

Zdaniem prezydenckiego doradcy Tomasza Nałęcza, Kulesza nie ukrywa faktu, iż "formułował opinię" dla Infarmy. "Jest zasadą prezydenta, że zanim wyrobi sobie zdanie, słucha różnych stron" - podkreślił Nałęcz w czwartek w "Kropce nad i" w TVN24.

Jak dodał, Kulesza został na poniedziałkowe spotkanie zaproszony właśnie dlatego, iż sformułował wcześniej swą krytyczną opinię na temat ustawy refundacyjnej. "Pan prof. Kulesza doradza prezydentowi w sprawach samorządowych. W tej sprawie został poproszony na spotkanie, ponieważ sformułował opinię w sprawie innej, niż się w Kancelarii (Prezydenta) zajmuje, ale bardzo wyrazistą i prezydent takie zdanie też chciał wysłuchać, ale to nie znaczy, że w tej sprawie pan prof. Kulesza występuje jako doradca prezydenta. Nie, występuje jako autor dosyć wyraźnego, wręcz skrajnego poglądu" - przekonywał Nałęcz.

W jego opinii, nie ma więc "niebezpieczeństwa, że pan prof. Kulesza ubrał się w bezstronne szaty doradcy prezydenckiego i prezydenta zwodzi na jakieś manowce".

Agata Jabłońska-Andrzejczuk (PAP)

hgt/ pro/ mkr/ mok/ ura/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)