Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Prezydent: mojemu bratu grożono

0
Podziel się:

Po przegranych wyborach w latach 90. memu
bratu grożono, by wyjechał z Warszawy, bo może mu się stać
coś złego - zeznał w środę prezydent Lech Kaczyński.

Po przegranych wyborach w latach 90. memu bratu grożono, by wyjechał z Warszawy, bo może mu się stać coś złego - zeznał w środę prezydent Lech Kaczyński.

Dodał, że mówił to ten sam oficer UOP, który wcześniej prowadził Marzenę Domaros (czyli Anastazję Potocką, znaną z romansów z posłami - PAP). Według L. Kaczyńskiego, oficer ten twierdził, że usunięto go z UOP i prosił o wstawiennictwo w przyszłości w sprawie przywrócenia do służby.

L. Kaczyński zeznał także, że w latach 90. w Lublinie jakiś mężczyzna powiedział kierowcy Jarosława Kaczyńskiego, żeby "pilnował swego szefa"; tego dnia kierowca ten stwierdził, że wszystkie opony w aucie były przebite.

"Gdyby doszło do wybuchu opony, musiałoby się to skończyć bardzo tragicznie" - powiedział L. Kaczyński, mówiąc, że śledztwo w tej sprawie prowadziła prokuratura na Żoliborzu.

Dodał, że kilka lat później auto J. Kaczyńskiego, zupełnie nowe, straciło przyczepność i pod Mławą wpadło do rowu, na szczęście nikomu nic się nie stało. Policja mówiła wtedy, że to przykład niedopompowania przedniego koła - powiedział prezydent. (PAP)

sta/ wkt/ itm/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)