Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Prezydent o gen. Skrzypczaku: niedopuszczalna wypowiedź

0
Podziel się:

Wypowiedź gen. Waldemara Skrzypczaka była niedopuszczalna, ale sytuacja jest
wyjątkowa - uzasadnił prezydent Lech Kaczyński decyzję o pozostawieniu Skrzypczaka na stanowisku
dowódcy Wojsk Lądowych. Dodał, że Skrzypczak naruszył zasadę cywilnej kontroli nad armią. Wcześniej
prezydent rozmawiał na ten temat z szefem MON Bogdanem Klichem.

Wypowiedź gen. Waldemara Skrzypczaka była niedopuszczalna, ale sytuacja jest wyjątkowa - uzasadnił prezydent Lech Kaczyński decyzję o pozostawieniu Skrzypczaka na stanowisku dowódcy Wojsk Lądowych. Dodał, że Skrzypczak naruszył zasadę cywilnej kontroli nad armią. Wcześniej prezydent rozmawiał na ten temat z szefem MON Bogdanem Klichem.

Wkrótce po konferencji prasowej prezydenta i ministra obrony narodowej gen. Skrzypczak oświadczył, że odchodzi z armii. "To jest decyzja pana generała" - skomentował oświadczenie Skrzypczaka prezydent Lech Kaczyński.

"Pan minister nie przyjechał do mnie ze spodziewanym wnioskiem o zmianę na stanowisku dowódcy Wojsk Lądowych, ja się bardzo z tego cieszę, bo nie zamierzałem dokonywać tej zmiany" - powiedział prezydent dziennikarzom po zakończeniu spotkania, które odbywało się w sopockim Belwederku, a trwało około półtorej godziny.

Minister obrony zrelacjonował jego środowe spotkanie ze Skrzypczakiem; powiedział, że generał uznał swój błąd. "Uznał, że nie powinien był w takich okolicznościach, w takiej formie i w taki sposób wypowiadać tego, co wypowiedział" - powiedział Klich.

Niedługo po konferencji prasowej prezydenta i ministra obrony gen. Skrzypczak oświadczył, że odchodzi z armii i że stosowny wniosek wysłał do szefa Sztabu Generalnego. Jako powód podał słowa ministra Klicha, że generał "uznał swój błąd". Wyjaśnił, że przyznał się do błędu, ale tylko w sensie okoliczności jego wypowiedzi, nie jej samej.

Proszony przez TVN24 o komentarz do decyzji gen. Skrzypczaka, prezydent powiedział m.in.: "To jest decyzja pana generała (...) Ja nie wchodzę w tej chwili w tę sprawę. Podjąłem odpowiednie decyzje, poinformowałem o tym (...). O naszej armii trzeba długo i poważnie dyskutować. To jest część dyskusji o naszym państwie. O naszym państwie, które weszło w fazę, która rodzi wątpliwości".

Wcześniej w Sopocie prezydent oświadczył, że zasada cywilnej kontroli nad armią jest jedną z żelaznych zasad demokracji. "Generał Skrzypczak, przy całym szacunku, te granice przekroczył. Jeżeli zdecydowałem się na to, by nie odwoływać go ze stanowiska, to ze względu na szczególne okoliczności" - powiedział prezydent, dodając, że chodzi mu nie tylko o niedawną śmierć żołnierza w Afganistanie, ale też tegoroczne znaczne ograniczenie wydatków na polskie siły zbrojne.

Prezydent zaznaczył, że "przypadek generała Skrzypczaka" jest przypadkiem wyjątkowym. "Z góry chciałbym powiedzieć, że jeżeli zdarzy się, że dowódca wojskowy, który jest powoływany przez prezydenta RP, wykroczy poza granice dyscypliny wojskowej, wypowie się w sposób podobny, to będę dążył do jego odwołania" - powiedział Lech Kaczyński.

Prezydent przypomniał, że wkrótce (z końcem września - PAP) kończy się kadencja generała Skrzypczaka, a decyzja, co do jego następcy nie została jeszcze przez niego podjęta.

Lech Kaczyński zaznaczył, że w obecnej sytuacji bardzo istotna rzeczą jest podjęcie dyskusji nad kondycją sił zbrojnych. "Nad ich rolą, ich miejscem w państwie i ich miejscem, jeżeli idzie o ekspedycje" - stwierdził prezydent.

"Jeśli z wypowiedzi generała Skrzypczaka wynikają jakieś skutki pozytywne, to być może takie, że szybciej podejmiemy tą dyskusję" - powiedział L. Kaczyński, przypominając, że w sprawie kondycji wojska zabierał już głos m.in. przy okazji dorocznej odprawy sił zbrojnych. Dodał, że w wojsku potrzebne są "konkretne działania", które poprawią kondycję armii. "Idzie o prestiż Rzeczpospolitej" - powiedział.

Prezydent zapowiedział też, że zaprosi do siebie generała Skrzypczaka i "bardzo twardo" powie mu, co myśli na temat tego typu publicznych wypowiedzi. Zdaniem prezydenta, generał Skrzypczak miał prawo do wygłoszenia krytycznych opinii, ale powinien to uczynić "na kolegium szefa sztabu, w kierownictwie MON czy przed zwierzchnikiem sił zbrojnych".

Minister obrony Bogdan Klich poinformował, że Skrzypczak nadal przebywa na urlopie. "Należą się państwu słowa wyjaśnienia, jak przebiegało moje wczorajsze spotkanie z generałem Skrzypczakiem. To było spotkanie, podczas którego generał Skrzypczak uznał swój błąd. Uznał, że nie powinien był w takich okolicznościach, w takiej formie i w taki sposób wypowiadać tego, co wypowiedział" - powiedział.

"Co więcej generał Skrzypczak zgodził się także z tym, że jako członek kolegium szefa sztabu generalnego, należąc do siedmiu najważniejszych dowódców naszej armii, ponosi współodpowiedzialność za decyzje dotyczące całości wojska, jak i udziału naszych sił w kontyngentach zagranicznych, w tym misji w Afganistanie. To jest powód, dla którego jego przebywanie na urlopie jest rzeczą zasadną" - stwierdził Klich.

W spotkaniu prezydenta z ministrem Klichem udział brali także szef BBN Aleksander Szczygło, szef Kancelarii Prezydenta Władysław Stasiak, szef sztabu generalnego gen. Franciszek Gągor oraz wiceszef MON Stanisław Komorowski.

W niedzielę na uroczystości ku czci poległego w Afganistanie żołnierza generał Waldemar Skrzypczak powiedział m.in.: "My wiemy, czym walczyć. Nie urzędnicy wojskowi, biurokracja ma nam mówić, czym walczyć. To my wiemy, czym mamy walczyć i chcemy, żeby nas słuchano. Zabrano nam kompetencje, zostawiając odpowiedzialność". Pytał, kiedy nadejdzie czas, że żołnierze przestaną żyć w atmosferze "podejrzeń, w atmosferze histerii, posądzania nas o nieudolność, o słabe wyszkolenie, brak dyscypliny".

W wywiadzie dla poniedziałkowego "Dziennika" Skrzypczak wyraził przekonanie, że śmierci polskiego oficera w bitwie z afgańskimi talibami można było uniknąć, gdyby wojsko miało potrzebny sprzęt - rozpoznawcze bezpilotowce większego zasięgu i lepiej uzbrojone śmigłowce. Generał zarzucił ministerialnej biurokracji powolność w zakupach i nabywanie nie tego sprzętu, który jest najpotrzebniejszy. "To my powinniśmy decydować o tym, co jest nam na wojnie potrzebne. Tymczasem zawłaszczono nasze kompetencje. Oddano je ludziom, którzy nie ponoszą odpowiedzialności" - mówił Skrzypczak.

Minister Klich uznał wypowiedzi Skrzypczaka za podważenie zasady cywilnej kontroli nad armią. W poniedziałek gen. Skrzypczak oddał się do dyspozycji prezydenta, uzasadniając to utratą zaufania ze strony szefa MON. Pismo skierował drogą służbową - przez szefa Sztabu Generalnego i ministra obrony.(PAP)

aks/ itm/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)