Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Prezydent odwiedził rannych w Sosnowcu

0
Podziel się:

#
dochodzą szersze informacje, m.in. relacje rodzin poszkodowanych
#

# dochodzą szersze informacje, m.in. relacje rodzin poszkodowanych #

04.03. Sosnowiec (PAP) - Prezydent RP Bronisław Komorowski odwiedził w niedzielę rano pacjentów poszkodowanych w katastrofie kolejowej pod Szczekocinami, przebywających w szpitalu św. Barbary w Sosnowcu.

W towarzystwie sosnowieckich lekarzy i wojewody śląskiego prezydent rozmawiał z kilkorgiem lżej rannych. Zamienił też kilka słów z krewnymi dwóch poszkodowanych kobiet, którzy jako jedni z pierwszych dotarli do szpitala.

"Wiem z własnego doświadczenia, że czasami kontakt z rodziną jest (dla poszkodowanych - PAP) niesłychanie ważny, albo nawet najważniejszy. Teraz może być tylko lepiej. Wszystkiego dobrego" - mówił bliskim pacjentek prezydent, który po niespełna półgodzinnej wizycie w szpitalu odjechał na miejsce katastrofy.

W Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym nr 5 im. św. Barbary w Sosnowcu w niedzielę rano przebywało dziewięcioro poszkodowanych w katastrofie. Większość osób z tej grupy to młode osoby obojga płci. Pacjenci mieli m.in. złamania twarzoczaszki, kręgosłupa i miednicy.

O stanie zdrowia rannych informowali dr Czarosław Kijonka, ordynator szpitalnego oddziału ratunkowego oraz dyrektor Iwona Łobejko. Stan jednej z kobiet był poważny - ustabilizowany. Lekarze oceniali, że nie powinno już pojawić się zagrożenie życia u ośmiorga pozostałych.

"Cieszymy się bardzo, że stan jest dosyć stabilny. Mało co pamiętają z tego uderzenia. Mamy nadzieję, że wszystko będzie dobrze" - mówiła dziennikarzom czekająca na korytarzu jedna z krewnych dwóch pacjentek - matki i córki w wieku 40 i 18 lat.

"Przyjechaliśmy godzinę temu, jesteśmy spod Kalwarii Zebrzydowskiej. Dojeżdżały już do Krakowa, miały być za godzinę w Krakowie, mieliśmy tam je odebrać. Nie wiedzieliśmy, co się dzieje, bo na dworcu w Krakowie też nie wiedzieli. Zadzwoniła do nas pielęgniarka ze szpitala w Sosnowcu i powiedziała, że są tutaj" - relacjonowali bliscy.

"Najgorzej mają rodziny tych, co nie żyją. To jest wielki problem. My się cieszymy, że mamy dziewczyny z powrotem - reszta to w rękach Boga. Są bardzo pokiereszowane, ale to już lekarze... my wiemy, że są, żyją i to dla nas najważniejsze" - powiedział szwagier jednej z pasażerek Jaromir Zenon.

"Były w Warszawie, wracały do domu, czekaliśmy na stacji. Dowiedzieliśmy się z telewizji. Potem dostaliśmy telefon z tego szpitala, że w tym szpitalu i na tym oddziale. Wiemy, że młodsza - bratanica - nie pamięta nic. Zasnęła i obudziła się już w szpitalu" - dodał Zenon.

Jak informowali obecni rano w szpitalu przedstawiciele władz Sosnowca, m.in. prezydent miasta Kazimierz Górski, miejscowy samorząd zapewni rodzinom poszkodowanych przebywających w szpitalu św. Barbary miejsca noclegowe.

Dyrektor szpitala Iwona Łobejko opisywała dziennikarzom nocną akcję ratowniczą. Wskazała, że oddział ratunkowy pracował w swojej normalnej obsadzie, dodatkowi lekarze - słysząc o katastrofie - zgłosili się sami w nocy do pracy w oddziałach szpitalnych.

W miarę uzyskiwania informacji o tożsamości poszkodowanych, personel szpitala starał się dzwonić do rodzin i bliskich. Pierwsi krewni dotarli do szpitala po godz. 9.(PAP)

mtb/ mlu/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)