Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Proces Białorusina w Białymstoku - biegły zbada autentyczność podpisów

0
Podziel się:

Biegłego grafologa powołał w piątek Sąd Rejonowy w Białymstoku do sprawy
Białorusina Andrieja Żukowca oskarżonego o oszustwo bankowe. Ma on zbadać, czy na dokumentach,
które są dowodami w sprawie, widnieją autentyczne podpisy Żukowca. Oskarżony temu zaprzecza.

Biegłego grafologa powołał w piątek Sąd Rejonowy w Białymstoku do sprawy Białorusina Andrieja Żukowca oskarżonego o oszustwo bankowe. Ma on zbadać, czy na dokumentach, które są dowodami w sprawie, widnieją autentyczne podpisy Żukowca. Oskarżony temu zaprzecza.

Andriej Żukowiec jest oskarżony o oszustwo przy uzyskaniu prawie 700 tys. dolarów kredytów w białoruskich bankach. W 2001 roku został zatrzymany w Białymstoku, bo był poszukiwany na Białorusi listem gończym.

W postępowaniu ekstradycyjnym, przed sądem zajmującym się wnioskiem o wydanie go władzom Białorusi, Żukowiec przedstawił dowody na swoje związki z opozycją antyłukaszenkowską. Sąd w Białymstoku uznał wówczas, że w tej sytuacji wydanie go Białorusi jest prawnie niedopuszczalne, bo grozi mu tam niesprawiedliwy proces.

Białorusini przekazali więc materiały w tej sprawie Prokuraturze Okręgowej w Białymstoku, a ta oskarżyła Żukowca, kierując akt oskarżenia do białostockiego sądu rejonowego. Żukowiec od początku przekonuje, że dowody są sfałszowane, a cała sprawa ma związek z jego działalnością w antyłukaszenkowskiej opozycji.

W piątek sąd odczytywał zeznania dwóch świadków z Łotwy. Mieli być przesłuchani w drodze telekonferencji z sądem w Rydze, ale nie stawili się. Ostatecznie więc sąd nie przesłuchał tych świadków, ale ich zeznania, złożone w śledztwie, zdecydował się odczytać.

Sąd okazał oskarżonemu dokumenty, których te zeznania dotyczyły, m.in. kontrakty biznesowe w języku rosyjskim i angielskim. Żukowiec zakwestionował autentyczność swoich podpisów na nich. Wcześniej również mówił, że same zeznania są fałszywe i przygotowane zostały przez białoruskie służby.

Sąd zdecydował więc o powołaniu biegłego z zakresu pisma odręcznego, by ocenił, czy są to oryginalne podpisy, oraz czy same dokumenty są oryginałami. Biegła ma na to miesiąc, proces został odroczony do połowy grudnia.

Jednocześnie sąd zgodził się wydać - na trzy dni - prokuraturze akta sprawy. Śledczy chcą bowiem przejrzeć akta by poszukać danych, które umożliwiłyby identyfikację dwóch innych świadków z Łotwy, których nie udało się zidentyfikować na podstawie dat urodzenia, które w aktach figurują.

Żukowiec uważa, że to tzw. martwe dusze, czyli osoby które nie istnieją i twierdzi, że te zeznania są fałszerstwem. W piątek chciał nawet, by w tej sytuacji sąd zakończył sprawę i go uniewinnił. Do prokuratora zwracał się, by wycofał akt oskarżenia bazujący na "rzekomych świadkach".

Żukowiec powtórzył też w piątek, że złoży u Prokuratora Generalnego wniosek o wszczęcie śledztwa w sprawie "fałszowania materiałów dowodowych przez nieznanych funkcjonariuszy białoruskich" a także postępowania dyscyplinarnego wobec prokuratorów, którzy "dopuścili te dokumenty do obrotu prawnego w Polsce".

Ostatecznie sąd zgodził się na kilka dni przekazać akta prokuraturze. Jednocześnie sędzia Szczęsny Szymański przypomniał, że w sprawie jest jeszcze kilkunastu świadków z Białorusi, co do których został złożony wniosek o pomoc prawną, czyli przesłuchanie ich na Białorusi. Jak mówił sędzia na rozprawie, być może za 2-3 miesiące będzie można te czynności przeprowadzić. (PAP)

rof/ bos/ dym/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)