Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Proces burmistrza Bisztynka i jego syna oskarżonych ws. wyłudzenia dotacji

0
Podziel się:

Przed Sądem Apelacyjnym w Białymstoku odbyło się w czwartek postępowanie
odwoławcze wobec burmistrza Bisztynka (Warmińsko-Mazurskie) Jana W. i jego syna Pawła, w sprawie
wyłudzenia z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa 300 tys. zł dotacji.

Przed Sądem Apelacyjnym w Białymstoku odbyło się w czwartek postępowanie odwoławcze wobec burmistrza Bisztynka (Warmińsko-Mazurskie) Jana W. i jego syna Pawła, w sprawie wyłudzenia z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa 300 tys. zł dotacji.

Sąd Okręgowy w Olsztynie skazał ich w czerwcu na kary więzienia w zawieszeniu i grzywny. Obaj skazani mają też solidarnie naprawić szkodę wyrządzoną Agencji, czyli zwrócić przyznaną Pawłowi W. dotację.

Apelacje złożyli obrońcy obu oskarżonych. Chcą albo uchylenia wyroków i zwrotu sprawy do ponownego rozpoznania sądowi pierwszej instancji albo uniewinnienia. Prokuratura chce oddalenia tych apelacji. Wyrok białostocki sąd apelacyjny ma ogłosić za tydzień.

Skazując oskarżonych, sąd w Olsztynie uznał że Paweł W. nienależnie uzyskał, na podstawie nierzetelnych i podrobionych dokumentów, 300 tys. zł dotacji w ramach Sektorowego Programu Operacyjnego "Restrukturyzacja i modernizacja sektora żywnościowego oraz rozwoju obszarów wiejskich 2004-2006 - Inwestycje w gospodarstwach rolnych". Blisko 138,5 tys. zł pochodziło z budżetu państwa, pozostała kwota - ze środków unijnych.

W ocenie sądu, w ten sposób doszło do niekorzystnego rozporządzenia mieniem Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, oddział w Olsztynie. ARiMR jest w tej sprawie oskarżycielem posiłkowym.

Według prokuratury 300 tys. zł z Agencji oskarżony Paweł W. miał wyłudzić w 2006 roku. Aby otrzymać te pieniądze, musiał przedłożyć w ARiMR dokumenty m.in. dotyczące posiadanego sprzętu rolniczego czy posiadanej ziemi. Ponieważ nie miał wymaganych maszyn, przedłożył w Agencji faktury, m.in. kupna od ojca ciągnika i kombajnu oraz polisy ubezpieczeniowe tych maszyn i dowody rejestracyjne. Zdaniem prokuratury umowa była fikcyjna a dokumenty uzyskane na jej podstawie w starostwie w Bartoszycach i firmach ubezpieczeniowych, zostały w tej sytuacji wyłudzone.

Oprócz oskarżenia o pomoc w wyłudzeniu dotacji przez syna, prokuratura zarzuciła też Janowi W. kupno ciągnika, który - jak się okazało - pochodził z kradzieży. Sąd skazał go za to za paserstwo nieumyślne.

Burmistrz Bisztynka oraz jego syn do zarzutów się nie przyznają. W przypadku samorządowca, prawomocny wyrok skazujący oznaczać będzie utratę stanowiska.

Ich obrońcy zarzucają w swoich apelacjach sądowi w Olsztynie błędne ustalenia w sprawie i niejasności w uzasadnieniu wyroku. M.in. mówili, że Jan W. zapłacił za ciągnik cenę rynkową (biorąc pod uwagę wszystkie opłaty) i nie mógł przewidzieć, że pochodzi on z przestępstwa w sytuacji, gdy był sprzedawany przez firmę profesjonalnie zajmującą się maszynami rolniczymi.

Mówili, że nie ma dowodów, iż złożenie wniosku o dotację i potrzebnych do tego dokumentów było "działaniem nastawionym na oszustwo". Twierdzili też, że w przypadku Jana W. sąd nie miał możliwości zasądzenia wobec niego obowiązku naprawienia szkody ARiMR.

Pawła W. nie było w białostockim sądzie. Burmistrz Bisztynka Jan W. mówił, że zawsze w życiu postępował uczciwie i nigdy nie miał zamiaru zrobienia jakiejkolwiek "krzywdy i szkody", podobnie jego syn. Odnosząc się do kupna ciągnika powiedział, że "firmy są takie".

"Jesteśmy zdruzgotani, nie możemy się pozbierać" - mówił w ostatnim słowie. Poprosił sąd o uniewinnienie od zarzutów.(PAP)

rof/ jwo/ bos/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)