Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Proces o Grudzień '70: nie będzie opinii biegłych

0
Podziel się:

Sąd Okręgowy w Warszawie nie dopuścił opinii biegłych konstytucjonalistów
jako dowodu obrony gen. Wojciecha Jaruzelskiego i innych oskarżonych o "sprawstwo kierownicze"
zabójstwa robotników Wybrzeża w grudniu 1970 r.

Sąd Okręgowy w Warszawie nie dopuścił opinii biegłych konstytucjonalistów jako dowodu obrony gen. Wojciecha Jaruzelskiego i innych oskarżonych o "sprawstwo kierownicze" zabójstwa robotników Wybrzeża w grudniu 1970 r.

Obrona chciała dopuszczenia opinii m.in. prof. Stanisława Gebethnera i prof. Piotra Winczorka, którzy na zlecenie obrony przygotowali swą ocenę kompetencji organów władzy PRL co do prawa wydania rozkazu użycia broni palnej przez milicję i wojsko.

"Sąd uznał we wtorek, że sam ma wiedzę co do okoliczności będących przedmiotem opinii" - powiedział w czwartek PAP obrońca Jaruzelskiego, mec. Jan Borowicz. Wnioskowi obrony przeciwna była prokuratura, według której do rozstrzygnięcia sprawy "nie są wymagane wiadomości specjalne biegłych". Sam Jaruzelski argumentował przed sądem, że skoro w akcie oskarżenia zarzucono mu, że wydał rozkaz sprzeczny z konstytucją PRL, niezbędne jest dołączenie do akt procesu opinii biegłych oraz ich przesłuchanie.

Czwartkowa rozprawa "spadła" z wokandy, bo najnowsza opinia lekarzy stanowi, że stan zdrowia 86-letniego Jaruzelskiego pozwala na sądzenie go tylko przez 2 godz. dziennie i dwa razy w tygodniu. W tym tygodniu jedna rozprawa odbyła się we wtorek; drugą zaplanowano na piątek.

Opinię lekarską wydano w procesie w sprawie stanu wojennego (odroczono go niedawno do końca lutego 2010 r.), ale sąd stosuje ją też wobec dobiegającego powoli końca, a trwającego od 2001 r., procesu Jaruzelskiego za "sprawstwo kierownicze" zabójstwa robotników w grudniu 1970 r. Mec. Borowicz przyznał, że opóźni to zakończenie tego procesu, co on sam prognozuje na luty-marzec 2010 r.

Sąd od listopada prowadzi jedną z ostatnich czynności w procesie, tzw. zaliczanie materiału dowodowego. Potem sąd ma odczytywać na wniosek obrony niektóre dokumenty z akt. Borowicz mówi, że "będzie tego sporo".

Niedawno sędzia Urszula Krzynówek zastąpiła sędziego Piotra Wachowicza jako przewodniczącego składu sądu. Sędzia Wachowicz pozostał w składzie sądu, w którym sędzia Krzynówek od początku zasiadała. Jak wyjaśniał rzecznik sądu sędzia Wojciech Małek, taką precedensową decyzję podjęto, by usprawnić proces. Sędzia przypomniał, że sędzia Wachowicz ma od dawna kłopoty ze zdrowiem, co utrudniało proces.

We wrześniu br. o tę przedłużającą się sprawę pytała sejmowa komisja sprawiedliwości. Wiceminister sprawiedliwości Piotr Kluz mówił posłom, że "po stronie sędziego referenta leży szereg przyczyn, które sprawiają, że przewlekłość postępowania jest już rażąca". Kluz zaznaczył, że ewentualna zmiana sędziego (w składzie nie ma zapasowego) oznaczałaby, iż proces musiałby ruszyć od początku.

Na ławie oskarżonych zasiadają: ówczesny szef MON gen. Jaruzelski, wicepremier PRL Stanisław Kociołek i trzej dowódcy jednostek wojska tłumiących robotnicze protesty. Nie przyznają się do winy. Odpowiadają z wolnej stopy. Grozi im nawet dożywocie.

W grudniu 1970 r. rząd PRL ogłosił drastyczne podwyżki cen na artykuły spożywcze, co wywołało demonstracje na Wybrzeżu. Według oficjalnych danych, na ulicach Gdańska, Gdyni, Szczecina i Elbląga od strzałów milicji i wojska zginęły 44 osoby, a ponad 1160 zostało rannych. W PRL nikogo nie pociągnięto za to do odpowiedzialności. Możliwość taka powstała dopiero po przełomie 1989 r.

W 1995 r. do Sądu Wojewódzkiego w Gdańsku trafił akt oskarżenia przeciw 12 osobom. Sąd w Gdańsku zebrał się po raz pierwszy w 1996 r., jednak proces długo nie ruszał; na rozprawy m.in. nie stawiali się oskarżeni, tłumacząc się złym stanem zdrowia i wiekiem. W końcu gdański proces zaczął się w czerwcu 1998 r. W 1999 r. przeniesiono go do Warszawy, gdzie jesienią 2001 r. ruszył na nowo. Sprawy kilku chorych podsądnych kolejno z niego wyłączano. Przez lata trwały żmudne przesłuchania świadków - głównie robotników Wybrzeża, żołnierzy i milicjantów. W akcie oskarżenia prokuratura wniosła o przesłuchanie ok. 1110 osób.

W akcie oskarżenia napisano, że tylko Rada Ministrów mogła podjąć decyzję o użyciu broni, a w 1970 r. uczynił to szef PZPR Władysław Gomułka. Żadna z osób obecnych na posiedzeniu władz PZPR nie zgłosiła sprzeciwu wobec tej decyzji, także gen. Jaruzelski. On sam wyjaśniał, że nie podał się do dymisji w sprzeciwie wobec decyzji Gomułki, bo uważał, iż "byłby to nic nie znaczący gest, gdyż wtedy ministrem obrony zostałby gen. Grzegorz Korczyński, który bezwzględnie realizowałby polecenia Gomułki". Jaruzelski zapewniał, że podjął kroki w celu "złagodzenia" decyzji Gomułki: pierwsze strzały miały być oddawane w powietrze, potem w ziemię, następne - w nogi demonstrantów, a dopiero potem bezpośrednio w nich.(PAP)

sta/ pz/ bk/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)