B. dyrektor kopalni "Halemba", oskarżony o przyczynienie się do katastrofy, w której ponad dwa lata temu zginęło 23 górników, nie przyznaje się do winy. W piątek przed Sądem Okręgowym w Gliwicach Kazimierz D. rozpoczął składanie wyjaśnień jako ostatni z 17 oskarżonych w procesie.
Sąd przystąpił do przesłuchania byłego dyrektora po odebraniu wyjaśnień od Marka Z. - byłego głównego inżyniera ds. wentylacji i szefa działu wentylacji, któremu prokuratura zarzuca m.in. sprowadzenie katastrofy. Także on nie przyznał się do winy.
Kazimierz D. - dziś na emeryturze - jest najważniejszym w hierarchii górniczej oskarżonym w tej sprawie. Według śledczych, w listopadzie 2006 r. dyrektor wiedział o przekroczonych dopuszczalnych stężeniach metanu w kopalni, tolerował też brak profilaktyki w zakresie zwalczania zagrożenia wybuchem pyłu węglowego i zdawał sobie sprawę z niebezpieczeństwa. Mimo to zlekceważył alarmujące dane i nie nakazał przerwania prac, skutkiem czego była śmierć górników. Podobnie jak Markowi Z., grozi mu do 12 lat więzienia.
Do tragedii w "Halembie" doszło w listopadzie 2006 r. Górnicy zginęli w wybuchu metanu i pyłu węglowego 1030 m pod ziemią, gdzie likwidowano ścianę wydobywczą. Jak ustaliły prokuratura i nadzór górniczy, kierujący kopalnią przyzwalali w niej na łamanie przepisów i zasad sztuki górniczej. Prokuratura Okręgowa w Gliwicach zamknęła śledztwo w czerwcu ubiegłego roku. W głównym procesie, który ruszył w listopadzie, odpowiada 17 oskarżonych. Dziewięciu innych mężczyzn przyznało się do winy i dobrowolnie poddało karze. 5 lutego usłyszeli wyroki - od czterech miesięcy do dwóch lat więzienia w zawieszeniu i grzywny od 300 do 1500 zł. (PAP)
kon/ itm/ jbr/