Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Proces ws. Nangar Khel: Oskarżony dowódca zakończył wyjaśnienia

0
Podziel się:

(dochodzą szczegóły rozprawy)

(dochodzą szczegóły rozprawy)

10.3.Warszawa (PAP) - Pierwsze informacje, jakie uzyskałem od dowództwa plutonu po ostrzale Nangar Khel, były takie, że zasady użycia siły były przestrzegane i był ogień ostrzegawczy - mówił przed sądem kpt. Olgierd C., oskarżony o wydanie rozkazu ostrzelania afgańskiej wioski.

Zapewnił, że nie wpływał na swoich podwładnych, by sfabrykowali na potrzeby dowództwa odbiegające od rzeczywistych powody ostrzału wioski. Odmienną wersję przedstawili podczas śledztwa inni oskarżeni.

We wtorek Olgierd C. zakończył składanie przed Wojskowym Sądem Okręgowym wyjaśnień. Następnie sąd rozpoczął odczytywanie zeznań złożonych w śledztwie przez kolejnych oskarżonych: ppor. Łukasza Bywalca i chor. Andrzeja Osieckiego (oni oraz plut. Tomasz Borysiewicz zgadzają się na podawanie danych - PAP). Nie przyznali się oni do winy i odmówili złożenia wyjaśnień na rozprawie.

Olgierd C. powiedział, że w pisemnej notatce o zdarzeniu, jaką na polecenie przełożonych sporządził następnego dnia po tragedii w Nangar Khel, zawarł informacje uzyskane od żołnierzy, którzy kierowali ogniem. Dodał, że nie wpływał na nich odnośnie prezentowanej wersji i nie organizował w tym celu żadnych spotkań. "Nie chciałem stwarzać wrażenia, że próbuję coś narzucać i naciskać" - mówił.

Oskarżony mówił, że jeszcze pierwszej nocy po ostrzale udał się na miejsce i przesłał drogą elektroniczną informację do swego przełożonego płk. Adama Stręka. Dodał, że dowódca pytał go czy wszystko odbyło się zgodnie z zasadami użycia siły. Jak kontynuował oskarżony, informacje uzyskane od podwładnych wskazywały, że zasady te były dochowane, a ostrzał był reakcją na ogień talibów.

Powiedział ponadto, że już następnego dnia pojawiły się u niego pewne wątpliwości co do przebiegu zdarzenia. Jak wyjaśnił oskarżony, oficer żandarmerii oraz funkcjonariusz SKW poinformowali go, że na miejscu nie znaleźli łusek z broni talibów.

"Wtedy nie próbowałem ustalić (okoliczności) ani obarczyć nikogo odpowiedzialnością, to nie był ten moment" - mówił C. Dodał, że informacja o tym, że sprawą zajmie się prokurator, uspokoiła go.

Oskarżony zaznaczył, że według jego odczuć za niewłaściwe wykonanie postawionego zadania w największym stopniu odpowiadają Osiecki i Borysiewicz.

Tymczasem z wyjaśnień złożonych w trakcie śledztwa przez Bywalca i Osieckiego i odczytanych we wtorek wynika, że Olgierd C. miał nakłaniać ich do stworzenia fikcyjnej historii o zbrojnej odpowiedzi na ogień talibów. "Z tego co usłyszałem C. mówił, że jak przyjedzie, to ma być ustalona wersja; gdy powiedzieliśmy mu, że widzieliśmy talibów, C. powiedział: +ale chyba do was strzelali+" - przedstawiał swą wersję w śledztwie Osiecki. Dodawał, że takich momentów, gdy C. miał "korygować" opis zdarzenia, było więcej.

Według zeznań podwładnych Olgierda C., plotki o tym, że chce on strzelać do afgańskich wiosek, miały tragicznego dnia "chodzić po bazie od rana". Jak zeznawali, to C. miał na odprawie wydać rozkaz ostrzału wioski i był przy tym "podekscytowany i żądny zemsty", natomiast oni nie chcieli takiego rozkazu wykonać. Olgierd C. na jednej z wcześniejszych rozpraw stanowczo zaprzeczał, by wydał takie polecenie.

Wskutek ostrzału wioski przez polskich żołnierzy 16 sierpnia 2007 roku na miejscu zginęło sześć osób cywilnych - dwie kobiety i mężczyzna oraz troje dzieci. Trzy osoby zostały ciężko ranne.

Dwa dni wcześniej, 14 sierpnia 2007 r. w Afganistanie poniósł śmierć pierwszy polski żołnierz pełniący służbę w ramach misji ISAF - podporucznik Łukasz Kurowski; ranny w czasie patrolu niedaleko bazy w Gardez, zmarł po przewiezieniu do szpitala polowego.

Prokuratura ws. ostrzału Nangar Khel oskarżyła siedmiu żołnierzy - sześciu z nich: chorążego Andrzeja Osieckiego, plutonowego Tomasza Borysewicza, kapitana Olgierda C., podporucznika Łukasza Bywalca, starszego szeregowego Jacka J. i starszego szeregowego Roberta B. o zabójstwo ludności cywilnej, za co grozi kara dożywotniego więzienia. Siódmego - starszego szeregowego Damiana L. - oskarżono o ostrzelanie niebronionego obiektu, za co grozi kara od 5 do 15 lat pozbawienia wolności i - w wyjątkowych przypadkach - kara 25 lat więzienia. (PAP)

mja/ wkr/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)