Przed Sądem Okręgowym w Białymstoku ruszył we wtorek proces inżyniera budowlanego, projektanta konstrukcji na budowie jednej z największych galerii handlowych w mieście, oskarżonego o nieumyślne doprowadzenie do katastrofy budowlanej.
Białostocka galeria handlowa Alfa Centrum zbudowana została w miejscu dawnej fabryki włókienniczej, której zabudowania (niektóre mają po sto lat) zostały w nią wkomponowane.
W czasie prac w marcu 2008 roku, w adaptowanej, zabytkowej części budynku, doszło do zawalenia się ściany o długości 15 metrów oraz stropów na wysokości trzech kondygnacji budynku. W wypadku zginął jeden z robotników, drugi został ranny.
Według prokuratury oskarżony konstruktor nieprawidłowo obliczył nośność ściany, która runęła. Zarzut mu postawiony dotyczy "nieumyślnego sprowadzenia zdarzenia, które zagrażało życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach".
Oskarżony inżynier Andrzej M., który projektuje konstrukcje budowlane od ponad 20 lat i ma na swoim koncie m.in. przebudowy zabytkowych obiektów w Gdańsku, nie przyznaje się do zarzutów. We wtorek złożył na piśmie sądowi swoje obszerne wyjaśnienia, zawierające wyliczenia i dane specjalistyczne.
Sąd odczytał też jego wyjaśnienia ze śledztwa. Oskarżony mówił wówczas, że do wypadku doszło nie z powodu niewłaściwie wyliczonej nośności, ale w wyniku nieprawidłowego prowadzenia prac na budowie galerii w centrum Białegostoku.
Zdaniem Andrzeja M., złe było bowiem zabezpieczenie przyległych do filara stropów. Filar został też naruszony poprzez wykucie jego jednej części i domurowanie drugiej, nie związanej integralnie z murem. W jego ocenie, spowodowało to brak właściwego podparcia belek i stropów.
"Moim zdaniem realizacja przebiegała całkowicie niezgodnie ze sztuką budowlaną. Prowadzone prace budowlane wykonano dokładnie w odwrotnej kolejności" - mówił oskarżony w śledztwie i wyliczał, że najpierw dokonano wymiany stropu nad pierwszym piętrem, potem wbudowano belki, a następnie próbowano wykonać prace przy filarach i podparciu belek.
Mówił, że po naruszeniu struktury filara kierownik budowy i inspektor nadzoru budowlanego powinien był poinformować o tym konstruktora i eksperta przypisanego do projektu. Dodał, że w projekcie budowlanym i wykonawczym nie było mowy o naruszeniu struktury filara.
Wśród pokrzywdzonych w tej sprawie są zarówno inwestor, jak i ubezpieczyciel inwestycji, a także m.in. rodzina zmarłego robotnika. (PAP)
rof/ bno/ jra/