Według prof. Władysława Bartoszewskiego poniedziałkowa wizyta Baracka Obamy w Rosji nie wywoła "żadnej rewolucyjnej zmiany" w stosunkach rosyjsko-amerykańskich.
Według profesora, wizyta ta nie przyniesie zmian, "jeśli Ameryka utwierdzi się w mniemaniu, że Rosja nie zarzuciła dążeń imperialnych". Bartoszewski ocenił, że dla Polski to dobrze, bo "im większa pogróżka, tym dla nas lepiej".
"Ja nie mam najmniejszych złudzeń. Nie nastąpi żadna rewolucyjna zmiana w stosunkach rosyjsko-amerykańskich, bo jeśli Ameryka utwierdzi się w mniemaniu, że Federacja Rosyjska nie zarzuciła dążeń, tendencji imperialnych, to będzie się uśmiechać, ale żadna zmiana nie nastąpi" - powiedział PAP we Wrocławiu prof. Bartoszewski.
B. minister spraw zagranicznych wyklucza, by za "życia politycznego Władimira Putina nastąpiło odejście (Rosji) z drogi imperialnej".
"Wykluczam to. Ja nie mówię, że to jest źle czy dobrze. Przede wszystkim nie wiem, czy to jest dobre dla Rosji. Dla nas raczej dobrze, bo im większa pogróżka, tym dla nas lepiej. Bo jeśli państwo NATO jest zagrożone, to jest państwem interesującym. Jeśli mniej jest zagrożone, to nie jest interesujące" - mówił Bartoszewski.
Według profesora nie ma też zagrożenia dla tarczy antyrakietowej w Polsce. "Coś co się nazywa tarczą (antyrakietową - przyp. PAP) powstanie, jakieś jej elementy powstaną (w Polsce - PAP) (), powstaną elektrownie atomowe, wszystko to powstanie - mówił Bartoszewski.
Dodał, że na razie USA nie wycofują się z budowy tarczy. "Obama na razie powiedział, że tarcza nie jest wymierzona przeciwko Federacji Rosyjskiej i nigdy nie miała być przeciw Rosji, tylko przeciwko Iranowi. To samo mówił Bush. Jest tylko kwestią czy uwierzą (Rosjanie) Obamie, czy nie - mówił Bartoszewski.
Zdaniem profesora w naszym interesie jest "jak najściślejsze powiązanie z Ameryką, ponieważ przy naszym położeniu na mapie alternatywą jest tylko wspólnota niezależnych państw".(PAP)
umw/ la/ gma/
