(EMBARGO DO GODZ. 22 NA TREŚCI ZAWIERAJĄCE AGITACJĘ WYBORCZĄ!)
7.6.Warszawa (PAP) - Prof. Władysław Bartoszewski, były minister spraw zagranicznych, który w niedzielne przedpołudnie wziął udział w wyborach do Parlamentu Europejskiego powiedział PAP, że głosował zgodnie z głosem "własnego serca".
"Ważne jest tylko to, by głosować na kogoś, kto proponuje coś istotnego, a nie np. na hodowcę zwierząt futerkowych, to jest owszem szlachetne, ale to nic nie daje. To Polsce nic nie daje, ani regionowi, ani wyborcom" - mówił Bartoszewski.
W jego opinii, w przyszłym Parlamencie Europejskim zachowa się dominująca rola wielkich europejskich partii. "Tylko wielkie bloki są zdolne do skutecznego działania" - mówił profesor i podkreślił, że wybory do Parlamentu Europejskiego wymagają perspektywicznego spojrzenia. "Trzeba wiedzieć, że pewne dyskusje np. dotyczące budżetu unijnego będą dotyczyć dzisiejszych uczniów szkolnych" - powiedział.
Według Bartoszewskiego, ewentualna niska frekwencja w wyborach może wynikać z tego, że "od wielu tygodni ludziom wmawia się, że zainteresowanie wyborami będzie małe, a jak małe to znaczy, że nie warto się tym zajmować".
"To jest błąd psychologiczny. Gdybym był szefem telewizji czy radia to bezustannie mówił bym, że zainteresowanie będzie tak wielkie, że trzeba iść na głosowanie możliwie rano, bo nie będzie się można dopchać. Wtedy ludzie głosowaliby z przekory: co ja się nie dopcham? Ja wam pokażę. Tacy jesteśmy, my Polacy bardzo często" - tłumaczył Bartoszewski.
Jak ocenił, w kampanii wyborczej za mało było merytorycznych informacji dotyczących struktury i działania instytucji Unii Europejskiej. "Za dużo było przepychanek między listami, partiami, grupami, wymyślania sobie, wytykania błędów, a to nikogo w Europie nie obchodzi" - powiedział profesor.
Prof. Bartoszewski głosował w obwodowej Komisji Wyborczej nr 166 na Mokotowie. (PAP)
nno/ la/ jbr/
