Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Prof. Dziatkowiak: donosy na dr G. inspirowane z zewnątrz

0
Podziel się:

Według prof. Antoniego Dziatkowiaka, sławnego
kardiochirurga i nauczyciela dr. Mirosława G., oskarżonego dziś o
korupcję i mobbing b. ordynatora szpitala MSWiA, donosy
podwładnych i próba pozbycia się go z kliniki "były inspirowane z
zewnątrz".

Według prof. Antoniego Dziatkowiaka, sławnego kardiochirurga i nauczyciela dr. Mirosława G., oskarżonego dziś o korupcję i mobbing b. ordynatora szpitala MSWiA, donosy podwładnych i próba pozbycia się go z kliniki "były inspirowane z zewnątrz".

"To świetny kardiochirurg i organizator - ale jako przełożony - trudny, bo wymagający. Za żonę bym go nie wziął, bo ma charakter taki jak ja" - powiedział w czwartek na procesie G. 78-letni prof. Dziatkowiak. I dodał: "najbardziej cenimy tych nauczycieli, którzy dali nam najbardziej w kość. A dr G. przy mnie to był gołąbek pokoju".

Prof. Dziatkowiak pytany o inspirowanie donosów na dr G. oświadczył, że jego wcześniejsze podejrzenia, a dzisiejsza pewność w tej sprawie wynikają z faktu, iż dobrze wie, że dr G., który nastał w szpitalu MSWiA po prof. Zbigniewie Relidze, był "nie na rękę wielu osobom". "Zaczął wymagać tego, co lekarze podpisują w umowie o pracę, a czego od nich wcześniej nie wymagano" - powiedział. Uznał on też, że to nie ordynator mobbingował personel, ale personel - ordynatora, składając nań donosy.

Pytany, kto był owym ich inspiratorem, świadek odparł: "o zmarłych mówi się dobrze albo wcale". Mówił też, że prof. Religa kiedyś był jego przyjacielem, ale potem się to zmieniło. Dodał, że podejrzewa, iż Religa "nienawidził" doktora G., bo ten - organizując w Krakowie ośrodek transplantacji serca - "złamał monopol Religi" na te zabiegi. "W środowisku kardiochirurgów, tak jak w wielu innych, konkuruje się ze sobą" - dodał.

Dziatkowiak nie ukrywał jak najlepszego zdania o dr. Mirosławie G. - swym uczniu, którego zdolności ceni on tak wysoko, że nawet osobiście był asystą w pewnej operacji kardiochirurgicznej, którą dr G. kierował. Na dowód tego przedstawił dane, z których wynika, że przez 6 lat kierowania kliniką kardiochirurgii szpitala MSWiA dr G. przeprowadził 4182 operacje i 132 przeszczepy serca. "To jest rekord europejski" - dodał profesor.

Przekonywał, że dr G. - gdy zaczął pracę w 2000 r. w szpitalu MSWiA - miał "zespół lekarski bez dyscypliny i nieprzygotowany do pracy przez swego poprzednika, który nie wyspecjalizował żadnego następcy".

Po rozprawie dr Mirosław G. powiedział PAP, że jeszcze nigdy nie usłyszał od swego nauczyciela tylu ciepłych słów o sobie.

Gdy dr G. objął klinikę kardiochirurgii w Warszawie, Dziatkowiak został konsultantem służby zdrowia MSWiA w dziedzinie kardiochirurgii i miał "patronować" oddziałowi dr. G. "Dyrektor szpitala Marek Durlik powiedział mi: +panie, tu wreszcie trzeba zrobić porządek, bo tu było ochlajstwo i nieobyczajność" - oświadczył profesor.

Prokurator Agnieszka Tyszkiewicz pytała, czy zespół lekarski nie miał prawa czuć zmęczenia i presji - pracując w niewielkim składzie, a ostrym rygorze i wykonując po kilka operacji dziennie. "Kardiochirurgia to nie to samo co praca w urzędzie gminnym, że można po 14. wyjść do domu, a żeby być kardiochirurgiem trzeba mieć pasję i świadomość poświęceń łączących się z tym zawodem" - brzmiała odpowiedź.

Dziatkowiak zeznał, że trzykrotnie podjął się mediacji między zespołem lekarskim a ordynatorem i na spotkaniach wyjaśniano sobie wszelkie nieporozumienia, uzyskując konsensus. "Ale potem - jak się okazywało za każdym razem - te same kwestie znów powracały. Dlatego uważam, że był to konflikt podsycany z zewnątrz" - dodał. Komentując zaś postawę lekarzy, którzy donieśli na swego ordynatora zamiast "powiedzieć mu w oczy co o nim myślą", Dziatkowiak uznał, że nigdzie nie zrobią już oni kariery, bo nikt im nie zaufa - "skoro donieśli raz, to mogą też donieść na nowego szefa" - ocenił.

Dziatkowiak podkreślił, że spektakularne zatrzymanie dr. G. przez CBA i późniejsze słowa ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry poczyniły wielkie szkody w kardiochirurgii i transplantologii. "Liczba przeszczepów radykalnie spadła, a klinika kardiochirurgii szpitala MSWiA została +zaorana+, bo miano się tylko pozbyć z niej doktora G., ale minister Ziobro się zagalopował" - powiedział świadek. (PAP)

wkt/ wkr/ woj/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)