Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Prof. Grabowska: parytet nie jest protezą ani przywilejem

0
Podziel się:

Parytet wyborczy dla kobiet nie jest protezą ani przywilejem, a normalnym
działaniem na rzecz jednej z płci, która nie jest należycie reprezentowana w życiu publicznym -
mówiła w poniedziałek w Katowicach, powołując się m.in. na zapisy Karty Praw Podstawowych, b.
europosłanka z ramienia SdPl, prof. Genowefa Grabowska.

Parytet wyborczy dla kobiet nie jest protezą ani przywilejem, a normalnym działaniem na rzecz jednej z płci, która nie jest należycie reprezentowana w życiu publicznym - mówiła w poniedziałek w Katowicach, powołując się m.in. na zapisy Karty Praw Podstawowych, b. europosłanka z ramienia SdPl, prof. Genowefa Grabowska.

Podczas poniedziałkowej konferencji prasowej prof. Grabowska zapowiedziała, że po pięcioletniej kadencji posła do PE zamierza zająć się m.in. sprawami kobiet, w tym inicjatywą wprowadzenia w Polsce 50-proc. parytetu obecności kobiet na listach wyborczych partii.

"Gdyby () pan premier Tusk był uprzejmy przyjąć Kartę Praw Podstawowych, jak obiecał w kampanii, a z czego się później wycofał, przeczytałby, że w artykule o równym statusie kobiet i mężczyzn jest podpunkt stanowiący, że chwilowe udogodnienia na rzecz jednej z płci, która nie jest należycie reprezentowana, nie są przywilejem, a normalnym działaniem" - argumentowała prof. Grabowska.

Jak oceniła, w Polsce "rozpoczęła się wreszcie prawdziwa, mądra i dobra dyskusja" na temat miejsca i roli kobiet - także w polityce. "Chciałabym o tym pisać i mówić, () bo warto polskiemu społeczeństwu uświadomić, że demokracja () jest pełna wtedy, gdy obydwie płci są w niej reprezentowane" - wskazała.

O potrzebie wprowadzenia do polskiego prawa parytetu na listach wyborczych dla kobiet mówiły uczestniczki czerwcowego Kongresu Kobiet Polskich, w którego prace włączyła się m.in. prof. Grabowska. W tej sprawie KKP zamierza złożyć w Sejmie projekt obywatelski, którego poparcie zapowiedział już SLD. Przeciwko parytetowi opowiadają się jednak m.in. politycy koalicji.

"Dziwię się paniom z PO, które zajęły te swoje miejsca desygnowane lub wywalczone i uważają, że wszystko jest tak wspaniale, że o nic nie muszą zabiegać, bo otrzymały to, co mają. Tak nie jest. Wiem z własnego doświadczenia, że kobieta musi być dwa, albo trzy razy lepsza, żeby uzyskać określone stanowisko" - mówiła w poniedziałek Grabowska.

"Tu widzę takie podejście PO - skoro nie przyjęliśmy Karty Praw Podstawowych, skoro tam jest parytet, mówmy, że nam na parytecie nie zależy. To złe, szkodliwe podejście pokazujące, że panie z PO, które coś osiągnęły, są tak zafascynowane tym, co mają, że nie chciałyby tym się dzielić" - oceniła.

Zaznaczyła, że kiedy sama walczyła o miejsce w życiu społecznym i politycznym, uważała, że parytety nie są potrzebne, że mogą być "czymś uwłaczającym". Zdanie to zmieniła jednak w czasie swojej pracy w PE, m.in. dzięki rozmowom z kobietami z innych krajów.

"Kiedy pani Nellie Kroes (unijna komisarz do spraw konkurencji - PAP) mówiła, że ona nie wierzy, by wśród 250 mln Europejek nie było dwóch kobiet godnych bycia kandydatami na najwyższe unijne stanowiska (), przekonało mnie to, że to jest problem i polski, i europejski" - wskazała b. europosłanka.

"Chodzi o to, aby nasze córki i wnuczki nie musiały ciągle udowadniać, że one są iks razy lepsze, żeby czuły się, że są normalną częścią, połową społeczeństwa demokratycznego i z tego tytułu mają możliwości. Czy zechcą z nich skorzystać, to ich sprawa, natomiast muszą mieć pełne możliwości uczestnictwa w życiu publicznym" - oceniła.

Grabowska przypomniała, że o ile wprowadzający Kartę Praw Podstawowych Traktat Lizboński wejdzie w życie, jej zapisami będą cieszyły się kobiety z 25 państw UE - prócz Polek i Brytyjek. Jak zaznaczyła, kwestia postulowanego przez Kongresu Kobiet Polskich parytetu została ciepło przyjęta przez Polaków w sondażach. (PAP)

mtb/ la/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)