Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Prokurator: gdyby nie wady amunicji, ofiar w Nangar Khel byłoby jeszcze więcej

0
Podziel się:

Gdyby nie wady pocisków, na afgańską wioskę
Nangar Khel spadłoby ich jeszcze więcej - powiedział w piątek
naczelny prokurator wojskowy Krzysztof Parulski na posiedzeniu
sejmowych komisji sprawiedliwości i obrony.

Gdyby nie wady pocisków, na afgańską wioskę Nangar Khel spadłoby ich jeszcze więcej - powiedział w piątek naczelny prokurator wojskowy Krzysztof Parulski na posiedzeniu sejmowych komisji sprawiedliwości i obrony.

Komisje rozpatrywały informacje resortów sprawiedliwości i obrony, Naczelnej Prokuratury Wojskowej oraz Służby Kontrwywiadu Wojskowego o postępowaniu w sprawie ostrzału Nangar Khel w 2007 roku.

Szef NPW powiedział, że z 24 wystrzelonych pocisków moździerzowych osiem spadło w zabudowania. Dodał, że zawodność pocisków wystrzelonych przez biegłych na poligonach w Polsce i Afganistanie była taka sama, jak amunicji użytej feralnego dnia. "Wywód biegłych jest taki, że gdyby nie +niedoloty+, jeszcze dwa pociski wpadłyby w zabudowania" - powiedział.

Parulski podkreślił, że w chwili ostrzału w wiosce nie było talibów, choć "nikt nie zaprzecza", że bywali tam wcześniej i terroryzowali wioskę - to oni uszkodzili pojazdy polski i amerykański, co było powodem wysłania tam grupy szturmowej. Zastępca Parulskiego gen. bryg. Zbigniew Woźniak powiedział, że z posiadanej przez prokuraturę korespondencji "nie wynika żadna obecność bojowników".

Spór między Parulskim a niektórymi posłami i jednym z obrońców oskarżonych żołnierzy mec. Piotrem Kruszyńskim wywołał fakt, że biegli nie strzelali dokładnie z tego samego miejsca, choć zlustrowali je na podstawie wskazań GPS. Zdaniem adwokata moździerz należało ustawić do prób w tym samym miejscu. "Niech pan nie wymaga od biegłych, by znowu zbombardowali wioskę" - replikował Parulski.

Zaprzeczył pogłoskom, by prowadzący śledztwo prok. Karol Frankowski został odsunięty od sprawy. Poinformował, że Frankowski jest na urlopie, lecz nadal pracuje w NPW. "Mam przekonanie, że będzie oskarżycielem w tej sprawie" - powiedział Parulski.

Zastępca szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego Dariusz Pilarz powiedział, że SKW podzieliła się całą swoją wiedzą z prokuraturą. Według Parulskiego, część materiałów została udostępniona w lipcu po piśmie ponaglającym z NPW.

Wiceminister Czesław Piątas zapewnił, że wojsko wyciągnęło wnioski i wprowadziło zmiany w szkoleniu oraz procedurach, "by taka tragedia się nie powtórzyła". Przypomniał, że MON pomogło żołnierzom i ich rodzinom, udzielając im wsparcia finansowego.

Pierwszy zastępca szefa Sztabu Generalnego gen. broni Mieczysław Stachowiak wyraził nadzieję, że nie powtórzy się sytuacja, w której żołnierze są zatrzymywani na oczach rodzin jak pospolici bandyci.

Na żądanie wyjaśnień, w jaki sposób stacje telewizyjne weszły w posiadanie nagrań filmowych z zatrzymania, Woźniak odparł, że telewizje pokazywały nie zatrzymanie, lecz doprowadzenie do sądu. Według niego dziennikarzy poinformowały rodziny zatrzymanych.

Do tragicznego wydarzenia doszło 16 sierpnia 2007 roku. W wyniku ostrzału śmierć poniosło ośmioro Afgańczyków, wśród rannych były też dzieci i kobiety - trzy z nich zostały trwale okaleczone.

W listopadzie zatrzymano siedmiu żołnierzy - sześciu jest oskarżonych o zabójstwo ludności cywilnej, za co grozi kara dożywotniego więzienia, jeden o ostrzelanie niebronionego obiektu, za co grozi kara od 5 do 15 lat, a w wyjątkowych przypadkach 25 lat więzienia.

W kwietniu biegli badali w Afganistanie moździerz i amunicję tego samego typu jak wystrzelona na wioskę. Według obrońców oskarżonych żołnierzy przyczyną tego, że pociski spadły na wioskę i spowodowały śmierć cywilów, mogła być wada broni lub amunicji. W październiku sąd ma zbadać kompletność materiału dowodowego zebranego przez prokuraturę.(PAP)

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)