Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Prokuratoria Generalna zbada sprawę gospodarstwa w Kanigowie

0
Podziel się:

Prokuratoria Generalna Skarbu Państwa chce zapoznać się ze sprawą
gospodarstwa w Kanigowie koło Nidzicy (Warmińsko-Mazurskie), które prawomocnie po wyroku sądu
okręgowego w Olsztynie wróciło do rodziny Lukaschewskich mieszkających w Niemczech. Tym samym
gospodarstwo stracili po 26 latach Smolińscy, którzy objęli je po wyjeździe Lukschewskich z Polski.

Prokuratoria Generalna Skarbu Państwa chce zapoznać się ze sprawą gospodarstwa w Kanigowie koło Nidzicy (Warmińsko-Mazurskie), które prawomocnie po wyroku sądu okręgowego w Olsztynie wróciło do rodziny Lukaschewskich mieszkających w Niemczech. Tym samym gospodarstwo stracili po 26 latach Smolińscy, którzy objęli je po wyjeździe Lukschewskich z Polski.

Pismo do starosty nidzickiego reprezentującego Skarb Państwa w tej sprawie wysłała Prokuratoria Generalna Skarbu Państwa - dowiedziała się PAP w starostwie. Wnosi w nim o pilne nadesłanie akt wraz ze stanowiskiem dotyczącym zasadności podjęcia sprawy przed Sądem Najwyższym. Skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego chce wnieść Kazimierz Smoliński, który przegrał sprawę o utrzymanie gospodarstwa.

Jego pełnomocnik mec. Lech Obara powiedział PAP, że w skardze kasacyjnej poruszy kwestię stabilizacji stosunków własnościowych i pewności obrotu prawnego.

"Nie można ówczesnej sytuacji przekazywania gospodarstwa po przesiedleńcach rodzinie Smolińskim oceniać dzisiejszymi kryteriami państwa prawa" - podkreślił Obara. Dodał, że wraz ze skargą złożony zostanie wniosek o zabezpieczenie nieruchomości, by uniemożliwić stamtąd eksmisję rodziny Smolińskich.

Sąd Okręgowy w Olsztynie orzekł 21 października, że to Lukaschewscy, którzy wyjechali na stałe do Niemiec 26 lat temu, są właścicielami gospodarstwa w Kanigowie. Uchylił tym samym orzeczenie sądu rejonowego w Nidzicy, który uznał, że gospodarstwo pod Nidzicą przejął przez tzw. zasiedzenie w dobrej wierze Kazimierz Smoliński, mieszkający w nim od 1983 roku. Wyrok Sądu Okręgowego w Olsztynie jest prawomocny. Przysługuje od niego skarga kasacyjna do Sądu Najwyższego.

Sąd w Olsztynie uznał, że Smolińscy zajmując gospodarstwo po Lukaschewskich, którzy wyjechali na stałe do Niemiec, nie dopełnili formalności, które dziś pozwoliłby stwierdzić, że działali w dobrej wierze. Chodzi m.in. o to, że nie uzyskali jakiegokolwiek potwierdzenia na piśmie od ówczesnych władz o przyznaniu im tej nieruchomości.

Sędzia Renata Bandosz uzasadniając wyrok powiedziała, że o zasiedzeniu decydują - według prawa - dwie przesłanki: tzw. samoistne posiadanie i upływ czasu. Podkreśliła, że samoistne posiadanie zostało ustalone prawidłowo przez sąd pierwszej instancji i sporu co do tego nie ma. Według oceny sądu Józef Smoliński (ojciec Kazimierza) wszedł w posiadanie nieruchomości w lutym 1983 r. i zachowaniem swoim dawał wyraz, że traktuje siebie jako właściciela, czuje się jako właściciel. Zarządzał gospodarstwem, decydował jakie mają być uprawy, ponosił opłaty, wykonywał remonty, czyli wykonywał wszystkie czynności jakie wykonuje właściciel.

Drugą przesłanką, jaka musi być spełniona we wniosku o zasiedzenie, to upływ czasu w zależności czy w dobrej wierze - 20 lat czy w złej - 30 lat.

Sędzia wyjaśniła, że jeśli Józef Smoliński wiedział, iż Lukaschewski wyjechał, porzucił nieruchomość czy otrzymał rekompensatę w Niemczech za pozostawione gospodarstwo, to mógł być przekonany, że Lukaschewski przestał być właścicielem. Ale, jak podkreślił sąd, zabrakło przekonania, iż to właśnie Smoliński stał się w tym momencie właścicielem.

Takie przekonanie mógł według sądu uzyskać zawierając umowę, otrzymując decyzję o przekazaniu nieruchomości albo płacąc ekwiwalent pieniężny.

Ustawodawca dopuszcza zasiedzenie w złej wierze po 30 latach od zajęcia nieruchomości, jednak w tym przypadku taki okres czasu nie upłynął.

Lukaschewscy w lutym 1983 r. wyjechali z Kanigowa do Niemiec jako tzw. późni przesiedleńcy. Przed wyjazdem część majątku sprzedali, ale gospodarstwo pozostawili. Według Smolińskich nieruchomość przekazał im urzędnik, wręczając klucze do domu w Kanigowie. Gmina skierowała do opuszczonego gospodarstwa Smolińskich, bo była to wielodzietna rodzina.

Nie dopełniono jednak formalności, nie wpisano Smolińskich jako nowych właścicieli w księgach wieczystych. Nadal istnieje tam zapis, iż właścicielami są Lukaschewscy. Na tej podstawie w 2003 r. Heinrich Lukaschewski rozpoczął starania o zwrot nieruchomości. Wystąpił z propozycją sprzedaży nieruchomości za 850 tys. zł. Gdy Smolińscy odmówili argumentując, że nie mają pieniędzy, otrzymali pismo z żądaniem wydania gospodarstwa. Wówczas Kazimierz Smoliński złożył w sądzie wniosek o zasiedzenie.

Najgłośniejszą sprawą dotyczącą roszczeń tzw. późnych przesiedleńców jest sprawa Agnes Trawny. Odzyskała ona ojcowiznę - nieruchomość w Nartach koło Szczytna w 2005 r. - na mocy wyroku Sądu Najwyższego. W niższych instancjach sądy wydawały dla niej niekorzystne wyroki. Ostatnio sąd rejonowy w Szczytnie orzekł na wniosek Trawny eksmisję z gospodarstwa w Nartach dwóch rodzin Moskalików i Głowackich, w sumie 12 osób. (PAP)

ali/ pz/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)