Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Prokuratura miała zakaz wszczynania śledztw ws. Grudnia 1970 r.

0
Podziel się:

Prokuratura miała polecenie niewszczynania
śledztw w sprawie użycia broni w grudniu 1970 r. przez wojsko i
milicję, bo Rada Państwa PRL uznała, że działały one "w stanie
wyższej konieczności i obrony koniecznej" - zeznał świadek w
procesie w sprawie masakry robotników Wybrzeża w 1970 r.

Prokuratura miała polecenie niewszczynania śledztw w sprawie użycia broni w grudniu 1970 r. przez wojsko i milicję, bo Rada Państwa PRL uznała, że działały one "w stanie wyższej konieczności i obrony koniecznej" - zeznał świadek w procesie w sprawie masakry robotników Wybrzeża w 1970 r.

Gen. Lucjan Czubiński, który w 1970 r. był naczelnym prokuratorem wojskowym, powiedział w poniedziałek przed Sądem Okręgowym w Warszawie, że podczas wydarzeń pytał ówczesnego prokuratora generalnego PRL Kazimierza Kosztirko, czy nie należałoby wszczynać takich śledztw. "Odparł, że wojsko +nie może wychodzić przed szereg+ i że to nie jest tylko jego stanowisko, ale Rady Państwa" - zeznał Czubiński.

77-letni dziś świadek dodał, że gdy zameldował ówczesnemu szefowi MON gen. Wojciechowi Jaruzelskiemu, że nie zgadza się z takim stanowiskiem, usłyszał w odpowiedzi: "No cóż, musimy się z tym pogodzić". Jaruzelski polecił mu wtedy działać zgodnie z zaleceniami Kosztirki. Według Czubińskiego, Jaruzelski dążył też do "zminimalizowania sankcji wobec demonstrujących".

Pytany przez prokuratora Bogdana Szegdę, czy uważa, że stanowisko Rady Państwa było zgodne z prawem, świadek odparł, że nie, bo podstawa prawna tego "nie była stuprocentowa". W 1971 r. Czubiński był członkiem tzw. komisji Kruczka, powołanej przez Biuro Polityczne KC PZPR do ustalenia odpowiedzialności za użycie broni w grudniu 1970 r. Prok. Szegda chciał wiedzieć, czy mówił on tej komisji o swych zastrzeżeniach. "Nie bezpośrednio" - odparł świadek (w latach 1972-1981 prokurator generalny PRL).

Szegda dopytywał, czy według ówczesnego prawa prokuratura miała obowiązek wszczynać takie śledztwa. "Tak, ale nie wszczyna się ich, gdy jest działanie w stanie wyższej konieczności lub obrony koniecznej" - odparł świadek. "Nie, w takich sytuacjach wszczyna się śledztwo i ewentualnie umarza się je po dokonaniu ustaleń np. o obronie koniecznej" - replikował Szegda. Dodał, że skoro nie było śledztw, prokuratura nie mogła procesowo stwierdzić stanu wyższej konieczności lub obrony koniecznej.

Czubiński zeznał ponadto, że nie słyszał, by były jakieś śledztwa wobec żołnierzy za niewykonanie rozkazu w grudniu 1970 r. Nie opowiedział na pytanie Szegdy, czy tacy żołnierze też działaliby w stanie wyższej konieczności. Dodał, że były śledztwa wobec zniszczenia mienia wojskowego, ale nie pamiętał, czy były jakieś akty oskarżenia. Nie było zaś śledztw o to, czy wojsko i milicja przestrzegały zasad użycia broni (pierwsze strzały miały być w powietrze, potem pod nogi demonstrantów, a następnie w nogi).

Warszawski sąd siódmy rok prowadzi proces o "sprawstwo kierownicze" zabójstwa co najmniej 44 osób w 1970 r. Na ławie oskarżonych zasiadają: Jaruzelski, wicepremier PRL Stanisław Kociołek, wiceszef MON gen. Tadeusz Tuczapski i trzej dowódcy jednostek wojska tłumiących protesty. Nie przyznają się do winy. Grozi im nawet dożywocie.

84-letni Jaruzelski nie przychodzi ostatnio na rozprawy z powodów zdrowotnych. Wiele razy mówił, że poczuwa się do współodpowiedzialności politycznej i moralnej, ale nie karnej. Twierdził, że wiele działań wojska i milicji to "obrona konieczna lub stan wyższej konieczności".

Od sześciu lat trwają żmudne przesłuchania świadków - głównie robotników Wybrzeża, żołnierzy i milicjantów. W akcie oskarżenia prokuratura wniosła o przesłuchanie ok. 1100 osób. W 2004 r. sąd oddalił wniosek prok. Szegdy, by ograniczyć ich liczbę do ok. 150. Dotychczas przesłuchano ok. 700 świadków. Sąd odczytuje zeznania tych świadków, którzy nie przychodzą.

12 grudnia 1970 r. rząd PRL ogłosił drastyczne podwyżki cen na artykuły spożywcze, co wywołało demonstracje na Wybrzeżu. Podczas ich tłumienia, według oficjalnych danych, na ulicach Gdańska, Gdyni, Szczecina i Elbląga zginęły 44 osoby, a ponad 1160 zostało rannych. W PRL nikogo nie pociągnięto za to do odpowiedzialności. Możliwość taka powstała dopiero po przełomie 1989 r.

Jaruzelskiego czeka też inny proces. Ponad 25 lat po wprowadzeniu stanu wojennego jego główni inicjatorzy i wykonawcy, w tym Jaruzelski, b. szef MSW Czesław Kiszczak i b. I sekretarz PZPR Stanisław Kania, zostali oskarżeni przez IPN za jego bezprawne wprowadzenie. W czwartek sąd ma rozpatrzyć wniosek obrony o zwrot sprawy do IPN. (PAP)

sta/ pz/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)