Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Prokuratura nie wniesie kasacji w procesie J. Lewandowskiego

0
Podziel się:

Krakowska prokuratura nie wniesie kasacji do Sądu Najwyższego od prawomocnego
wyroku uniewinniającego Janusza Lewandowskiego od zarzutów dotyczących prywatyzacji dwóch
krakowskich spółek Skarbu Państwa na początku lat 90. - poinformował PAP w piątek rzecznik
Prokuratury Okręgowej w Krakowie Piotr Kosmaty.

Krakowska prokuratura nie wniesie kasacji do Sądu Najwyższego od prawomocnego wyroku uniewinniającego Janusza Lewandowskiego od zarzutów dotyczących prywatyzacji dwóch krakowskich spółek Skarbu Państwa na początku lat 90. - poinformował PAP w piątek rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie Piotr Kosmaty.

W marcu krakowski sąd okręgowy prawomocnie uniewinnił byłego ministra przekształceń własnościowych Janusza Lewandowskiego od zarzutów nieprawidłowej prywatyzacji dwóch krakowskich spółek na początku lat 90. Piątek był ostatnim dniem, w którym prokuratura mogła złożyć kasację w tej sprawie. Oznacza to, że wyrok jest ostateczny.

O tym, że prokuratura rozważa możliwość kasacji, informowało w czwartek radio RMF.

Prokuratura zarzuciła Lewandowskiemu, że jako minister przekształceń własnościowych działał na szkodę interesu publicznego i prywatnego, przekraczając uprawnienia i nie dopełniając obowiązków przy prywatyzacji na początku lat 90. dwóch krakowskich spółek Skarbu Państwa: Techmy i KrakChemii.

Chodziło m.in. o pomijanie korzystniejszych ofert, poświadczenie nieprawdy w antydatowanym dokumencie i wyrażenie zgody na sprzedaż akcji mimo upływu terminu, przyjęcie zaniżonej stopy kredytu refinansowego, nienaliczanie odsetek karnych i doprowadzenie do stworzenia mechanizmu samofinansowania zakupu spółki poprzez przejęcie przez nabywców dywidendy i spłacanie należności w ratach. Szkody tak wyrządzone oszacowano w akcie oskarżenia na 2 mln 389 tys. zł.

W procesie, oprócz Lewandowskiego, oskarżonymi byli krakowscy przedsiębiorcy uczestniczący w prywatyzacjach: Andrzej G. i Henryk K. oraz były urzędnik Ministerstwa Przekształceń Własnościowych Tomasz G. Prokuratura zarzucała im poświadczenie nieprawdy w dokumentach, co umożliwiło m.in. skorzystanie z prawa pierwokupu dalszych akcji spółek.

Akt oskarżenia w tej sprawie powstał w styczniu 1997 r. Sprawę przekazano wtedy do Warszawy i po trzech latach odesłano ją z powrotem do Krakowa z uwagi na przeciążenie warszawskiego sądu. We wrześniu 2000 r. Sąd Okręgowy w Krakowie prawomocnie umorzył postępowanie przeciwko Lewandowskiemu, uznając, że chroni go immunitet poselski.

Prokuratura ponownie podjęła postępowanie po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego z listopada 2001 roku, który potwierdził, że można kontynuować sprawy karne przeciw parlamentarzystom, wszczęte przed uzyskaniem przez nich immunitetu. Prokuratura powtórnie wniosła akt oskarżenia 5 marca 2002 roku, a proces rozpoczął się w kwietniu 2003 r. Żaden z oskarżonych nie przyznał się do winy. W marcu 2005 r. wszyscy zostali uniewinnieni.

Od tego wyroku odwołała się prokuratura. W styczniu 2006 roku Sąd Okręgowy uchylił wyrok uniewinniający byłego ministra w zarzucie dotyczącym nieprawidłowości w prywatyzacji. Utrzymał wyrok uniewinniający go od zarzutu poświadczenia nieprawdy w dokumentach - uznając, antydatowany dokument nie miał znaczenia prawnego. Z powodu przedawnienia utrzymał także w mocy uniewinnienie od zarzutu przekroczenia uprawnień przez byłego ministra w tym zakresie.

Sąd odwoławczy utrzymał też w mocy wyrok uniewinniający pozostałych oskarżonych uznając, iż podpisując antydatowane dokumenty, na podstawie których faktycznie skorzystali z prawa pierwokupu akcji, nie byli oni funkcjonariuszami publicznymi, zaś same dokumenty stanowiły jedynie umowę cywilnoprawną, tj. nie miały charakteru prawnego.

Ponowny proces byłego ministra rozpoczął się w maju 2006 roku. Janusz Lewandowski ponownie nie przyznał się do winy i złożył kolejne oświadczenie, w którym polemizował z zarzutami prokuratury. Wskazywał w nim, że "sprawa prywatyzacji Techmy i KrakChemii powinna być oceniana na tle uwarunkowań tamtego okresu i jako fragment świadomego planu gospodarczego".

Jego zdaniem, prywatyzacje krakowskich spółek były częścią szerokiego planu prywatyzacji przedsiębiorstw z udziałem polskich przedsiębiorców, którzy nie dysponowali odpowiednim kapitałem do udziału w prywatyzacji. I były to prywatyzacje udane. Natomiast jego proces zahamował te przekształcenia i był źródłem szkody gospodarczej, a dla niego źródłem upokorzeń i "nieprawdziwym argumentem w porachunkach politycznych".

W wyroku, który zapadł w czerwcu 2008 roku przed Sądem Rejonowym dla Krakowa Śródmieścia, sąd uniewinnił oskarżonego od stawianych mu zarzutów. Od tego wyroku odwołała się prokuratura. Sąd nie podzielił jednak argumentów prokuratury i w marcu 2009 roku utrzymał w mocy wyrok uniewinniający.

Jak podkreślił sąd w ustnym uzasadnieniu wyroku uniewinniającego, prokuraturze nie udało się wykazać, że istniał układ, który pozwalał się uwłaszczać na majątku państwa, a przy prywatyzacji krakowskich spółek popełniono przestępstwo. "Okazało się tylko, że istnieją pewne nieprawidłowości i że dopuszczono się zaniedbań" - podkreślił sąd. Nieprawidłowości te uzasadnił specyfiką ówczesnych przekształceń własnościowych i brakiem stosownych doświadczeń.

Całą sprawę sąd określił mianem "porażki organów ścigania" - bowiem sprawa dotyczy wydarzeń z początku lat 90. - oraz wymiaru sprawiedliwości, ponieważ akt oskarżenia skierowano do sądu w 1997 roku.

"Oskarżony i inne osoby uczestniczące w prywatyzacji przyznali, że nie mieli doświadczenia, a wiedza ekspertów z zachodu nie przystawała do polskiej rzeczywistości. Podjęli ryzyko. Oczywiste jest, że mogło dojść i doszło do zaniedbań i nieprawidłowości, ale zdaniem sądu nie doszło do złamania prawa" - powiedział w ustnym uzasadnieniu sędzia Tomasz Kudla. Jak podkreślił, oferta polskich przedsiębiorców była mniej korzystna od konkurencyjnej tylko o blisko 6 tys. zł.

Po ogłoszeniu wyroku oskarżyciel publiczny prok. Paweł Baca powiedział PAP, że po wnikliwym zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem wyroku prokuratura podejmie decyzję, czy będzie występować z wnioskiem o kasację, ponieważ - jego zdaniem - niektóre aspekty sprawy nie zostały dostatecznie wyjaśnione.

Janusz Lewandowski, eurodeputowany z listy PO, był ministrem przekształceń własnościowych w rządach Jana Krzysztofa Bieleckiego (styczeń-grudzień 1991) i Hanny Suchockiej (lipiec 1992-październik 1993). Obecnie jest jednym z polskich kandydatów na stanowisko unijnego komisarza.(PAP)

hp/ bk/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)