Do krakowskiej prokuratury, prowadzącej śledztwo w sprawie kradzieży napisu w Auschwitz-Birkenau, nie dotarły żadne informacje na temat rzekomej współpracy obywatela Szwecji z Interpolem, o której informują szwedzkie media. Prokuratura przyznaje jednak, że gdyby to była prawda, ułatwiłoby to i przyspieszyło śledztwo.
Według szwedzkiego tabloidu "Aftonbladet", Szwed sam zgłosił się do Interpolu.
"Nie posiadamy żadnych informacji w tej sprawie. Natomiast gdyby to była prawda, ułatwiłoby to i przyspieszyło postępowanie" - powiedziała PAP we wtorek rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Krakowie Bogusława Marcinkowska.
Jeden z najbardziej znanych szwedzkich adwokatów, Peter Althin, ujawnił agencji prasowej TT, że spotkał się z obywatelem Szwecji, który ma związek ze sprawą kradzieży napisu z bramy byłego hitlerowskiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau.
"Spotkałem osobę, o której mówimy, ale nie mogę komentować rozmowy. Mogę potwierdzić tylko, że jest obywatelem Szwecji" - powiedział adwokat. We wtorek nie chciał rozmawiać z PAP na ten temat.
Jeśli Szwedowi postawione zostaną zarzuty, Althin prawdopodobnie będzie jego obrońcą.
Wypowiedź Althina, byłego posła Chrześcijańskich Demokratów oraz obrońcy w wielu słynnych procesach, m.in. w sprawie zabójstwa szwedzkiej minister spraw zagranicznych Anny Lindh czy strony internetowej pośredniczącej w wymianie nielegalnego oprogramowania Pirate Bay, to pierwsze oficjalne i wiarygodne źródło potwierdzające istnienie tzw. wątku szwedzkiego w śledztwie w sprawie kradzieży napisu "Arbeit macht frei".
Wcześniej przedstawiciele szwedzkich organów ścigania odmawiali komentarza, czekając na dokumenty z Polski. Akta sprawy dotarły do szwedzkiego MSZ dopiero we wtorek. Zostały przekazane prokuratorowi generalnemu, który zdecyduje, która prokuratura zajmie się sprawą.
Według informacji uzyskanych przez PAP w krakowskiej policji, wśród telefonów, które miały miejsce po ujawnieniu szczegółów kradzieży w Auschwitz-Birkenau, były też telefony ze Szwecji. (PAP)
hp/ itm/ gma/