Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Protest ratowników medycznych

0
Podziel się:

Ratownicy medyczni i samorządowcy z Łódzkiego, którzy pikietowali w środę
Ministerstwo Zdrowia, zrezygnowali z protestu po deklaracji, że minister Ewa Kopacz rozpatrzy ich
postulaty dotyczące utraty kontraktów na świadczenie usług ratownictwa medycznego.

Ratownicy medyczni i samorządowcy z Łódzkiego, którzy pikietowali w środę Ministerstwo Zdrowia, zrezygnowali z protestu po deklaracji, że minister Ewa Kopacz rozpatrzy ich postulaty dotyczące utraty kontraktów na świadczenie usług ratownictwa medycznego.

Dalszy protest planowano m.in. przed gmachem kancelarii premiera. Starosta łowicki Janusz Michalak poinformował jednak po spotkaniu z minister zdrowia, że rozpatrzy ona zarzuty wobec konkursu na świadczenie usług ratownictwa medycznego w Łowiczu, Radomsku i Zduńskiej Woli.

Po wręczeniu minister zdrowia petycji z postulatami protestujących Michalak powiedział PAP: "Uważam, że protestowanie przed siedzibą premiera nie jest już dziś potrzebne. Wierzymy pani minister, która powiedziała, że wszystkie nasze zarzuty zostaną dokładnie sprawdzone". Dodał, że minister Kopacz jeszcze w środę ma się spotkać w tej sprawie z wojewodą łódzkim i dyrektorem łódzkiego oddziału NFZ. "Pani minister zadeklarowała też, że do czasu zakończenia kontroli umowy na świadczenie usług ratownictwa medycznego nie będą podpisywane z naszą łódzką konkurencją. Do tego czasu przedłużone mają być nasze kontrakty" - mówił Michalak.

W przegranym przez protestujące powiaty konkursie wygrała konkurencyjna oferta ratownictwa medycznego z Łodzi. Protestujący nie zgadzają się z tą decyzją i zarzucają łódzkiemu NFZ nierówne traktowanie startujących w konkursie podmiotów.

Rozgoryczenie pikietujących budzi też fakt, że dysponują nowoczesnymi karetkami zakupionymi przy wsparciu funduszy UE. Brak kontraktu z NFZ oznacza dla nich, że sprzęt pozostanie bezużyteczny, co grozi koniecznością zwrotu unijnych dotacji.

"Mamy nowoczesne samochody, wykształconych pracowników, mimo to straciliśmy kontrakt. Środki unijne zostały zmarnowane. Prawdopodobnie będziemy musieli zwrócić dotacje, samochody wstawić do garażu i od 1 kwietnia nie świadczymy usług" - powiedziała PAP protestująca przed Ministerstwem Zdrowia Dorota Pigoń z Radomska.

Protestujący z Łowicza wskazywali z kolei, że ich oferta, choć droższa, zawierała trzech, a nie dwóch - jak łódzka - ratowników medycznych na karetkę. "Jak państwo sobie wyobrażają zniesienie chorego pacjenta na noszach z piątego piętra, zabranie torby i sprzętu medycznego przez dwóch ludzi. Chodzi o pieniądze, czy o życie ludzkie?" - pytał starosta łowicki Michalak.

"Gdybyśmy przegrali w uczciwej walce, na pewno byśmy nie protestowali. Ale uważamy, że w konkursie nie było uczciwego i równego traktowania podmiotów. Procedura jest obecnie na etapie odwołania u prezesa NFZ, a dyrektor łódzkiego oddziału już podpisał umowę z konkurencją" - mówił Michalak.

Zdaniem rzeczniczki łódzkiego NFZ Beaty Aszkielaniec, Fundusz wybrał najlepsze oferty, jakie pojawiły się w konkursie. Jak mówiła PAP, podczas protestów ratowników medycznych w Łodzi na początku marca, tylko w czterech powiatach województwa łódzkiego konkurs na usługi ratownicze wygrała inna firma niż lokalna. Tak się stało w Radomsku, Zduńskiej Woli, Łasku i Łowiczu.

W środę w Warszawie protestujący mieli ze sobą transparenty m.in. z napisami "Oddajcie nam pogotowie", "Akcja protestacyjna". Powiewały flagi związkowe i narodowe, słychać było dźwięk syren, gwizdków i trąbek. (PAP)

js/ aja/ pz/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)