Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Przesłuchanie Giertycha przed komisją odpowiedzialności konstytucyjnej

0
Podziel się:

B. wicepremier w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, Roman Giertych stawił się
w czwartek na przesłuchanie przed sejmową komisją odpowiedzialności konstytucyjnej. Giertych
zarzucał Kaczyńskiemu zbieranie haków na opozycję. Prezes PiS zdecydowanie zaprzecza.

B. wicepremier w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, Roman Giertych stawił się w czwartek na przesłuchanie przed sejmową komisją odpowiedzialności konstytucyjnej. Giertych zarzucał Kaczyńskiemu zbieranie haków na opozycję. Prezes PiS zdecydowanie zaprzecza.

Komisja zajmuje się wnioskiem wstępnym o pociągnięcie do odpowiedzialności konstytucyjnej przed Trybunałem Stanu b. premiera Jarosława Kaczyńskiego i b. ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry.

Wnioski pod koniec ubiegłego roku złożyła PO. Kaczyńskiemu i Ziobrze zarzuca się naruszenie konstytucji, ustawy o Radzie Ministrów oraz ustawy o działach administracji rządowej. W uzasadnieniach obu wniosków jest też mowa o działaniach nakierowanych na "walkę z układem"; PO powołuje się m.in. na materiały dowodowe dwóch komisji śledczych: ds. śmierci Barbary Blidy oraz ds. nacisków.

W 2010 r. Giertych oświadczył, że Jarosław Kaczyński jako premier zbierał "haki" na polityków koalicji oraz opozycji. Według Giertycha, forma zbierania "haków" na Donalda Tuska "była obrzydliwa", a dane te dotyczyły spraw "bardzo odległych, z przeszłości". Zdaniem Giertycha wszyscy politycy PO mieli założone teczki.

Giertych tłumaczył następnie, że chodzi o zbieranie materiałów "mających charakter kompromitujący polityków opozycji", m.in. na Tuska, żonę Grzegorza Schetyny, matkę Sławomira Nowaka. "Informacje te miałem bezpośrednio od pozwanego, od ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry oraz od szefa MSW Janusza Kaczmarka" - mówił wówczas Giertych.

W odpowiedzi Kaczyński stwierdził, że "to są kłamstwa, nie mające faktycznych przesłanek". "Nie było żadnych teczek, nie było żadnych akcji ad personam wobec kogokolwiek" - zapewniał wówczas szef PiS. Kaczyński podkreślał, że nigdy nie wydawał "żadnych bezpośrednich lub pośrednich poleceń, które miały prowadzić do jakichkolwiek działań służb specjalnych lub wymiaru sprawiedliwości ad personam, na zasadzie poszukiwania jakichś informacji na jakąś osobę".

Giertych powiedział dziennikarzom przed czwartkowym posiedzeniem komisji: "Komisja mnie wezwała, to się stawiłem, nie wiem, czego komisja ode mnie oczekuje". Jak dodał, "operacja specjalna w sprawie afery gruntowej była dokonana z rażącym naruszeniem prawa" i on może o tym komisji opowiedzieć.

Wiceszef komisji Arkadiusz Mularczyk (SP) powiedział PAP przed posiedzeniem komisji, że nie oczekuje niczego nowego od przesłuchania Giertycha. "Giertych od wielu, wielu lat konfabuluje w sprawie Ziobry i Kaczyńskiego, próbuje nakręcać jakieś afery, ale nic z tego nie wyszło, zarzuty okazały się bezpodstawne. Teraz znów odgrzewa stare kotlety przed wyborami" - ocenił.

Z kolei Janusz Wojciechowski (PiS), który jest obrońcą Kaczyńskiego przed komisją odpowiedzialności konstytucyjnej, w czwartek na konferencji prasowej zapewnił, że zarzuty stawiane Kaczyńskiemu są absurdalne. "Nie ma najmniejszych podstaw do zarzutów konstytucyjnych, jak i zarzutów karnych" - stwierdził.

Wojciechowski przedstawił ponadto opinię prawną prof. Piotra Kruszyńskiego i doc. dr Beaty Bieńkowskiej, z której wynika, że nie było formalnej uchwały komisji o wszczęciu postępowania, dlatego prace komisji są bezpodstawne.

W opinii podkreślono, że art. 7 ustawy o Trybunale Stanu wymaga, aby komisja na początku swego działania podjęła uchwałę o wszczęciu, bądź odmowie wszczęcia postępowania, a takiej uchwały - według autorów opinii - komisja dotychczas nie podjęła.

Przewodniczący komisji odpowiedzialności konstytucyjnej Andrzej Halicki(PO) powiedział PAP, że komisja jest w posiadaniu opinii Biura Analiz Sejmowych, wedle której zawarty w art. 7 ustawy o TS zwrot "wszczyna postępowanie" nie oznacza wymogu podejmowania przez komisję odpowiedzialności konstytucyjnej uchwały o wszczęciu postępowania, ale "oznacza obowiązek przystąpienia do wykonywania przewidzianych ustawą i Regulaminem Sejmu czynności".

Wniosek o postawienie premiera lub ministra przed Trybunałem Stanu może złożyć co najmniej 1/4 (115) posłów. Pod wnioskami PO ws Kaczyńskiego i Ziobry podpisało się ok. 150 posłów nie tylko z Platformy, ale też z Ruchu Palikota i SLD. Decyzja o postawieniu członka Rady Ministrów przed Trybunałem Stanu zapada, jeśli zagłosuje za nią co najmniej 3/5 (276) posłów. Zarówno Ziobro jak i Kaczyński stwierdzali wielokrotnie, że nie widzą żadnych podstaw do postawienia ich przed TS. (PAP)

mrr/ mok/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)