Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Rada Adwokacka oczekuje wyjaśnień od kancelarii Marka Dubienieckiego

0
Podziel się:

Okręgowa Rada Adwokacka w Gdańsku poprosiła kancelarię adwokacką Marka
Dubienieckiego o wyjaśnienie jej udziału w staraniach o ułaskawienie skazanego na 11 lat więzienia
Krzysztofa S. Dziekan Rady powiedział PAP, że z wyjaśnień adwokata wynika, iż chodziło jedynie o
sporządzenie wniosku.

Okręgowa Rada Adwokacka w Gdańsku poprosiła kancelarię adwokacką Marka Dubienieckiego o wyjaśnienie jej udziału w staraniach o ułaskawienie skazanego na 11 lat więzienia Krzysztofa S. Dziekan Rady powiedział PAP, że z wyjaśnień adwokata wynika, iż chodziło jedynie o sporządzenie wniosku.

"Super Express" napisał w poniedziałek, że adwokat Marcin Dubieniecki (mąż Marty Kaczyńskiej) i kancelaria jego ojca Marka Dubieneckiego wzięli pieniądze za przygotowanie wniosku o ułaskawienie przestępcy. Według gazety nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Marcin Dubienecki był zięciem Lecha Kaczyńskiego, od którego decyzji zależało ułaskawienie.

Jak powiedział PAP dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Gdańsku Jerzy Glanc, wystąpiła ona do kancelarii Marka Dubieneckiego w Kwidzynie (w której adwokatem jest także Marcin Dubieniecki) o pisemne wyjaśnienia.

"Telefonicznie Marek Dubienecki poinformował mnie wstępnie, że rola jego kancelarii sprowadzała się jedynie do sporządzenia wniosku o ułaskawienie i analizy akt, a nie reprezentowania klienta w sprawie ułaskawienia" - dodał Glanc.

Jak podkreślił, w takiej sytuacji nie można mówić o naruszeniu zasad etyki adwokackiej.

"To dość częsta sytuacja, że klient prosi tylko kancelarię o formalne napisanie wniosku o ułaskawienie, a potem już sam go podpisuje i na dalszym etapie procedury dotyczącej ułaskawienia nie ma już żadnego śladu udziału adwokata" - wyjaśnił dziekan gdańskiej ORA.

PAP nie udało się skontaktować ani z Markiem Dubieneckim, ani z jego synem.

Według "SE" kancelaria Dubienieckich wystawiła skazanemu rachunki łącznie na 26,1 tys. zł.

W rozmowie z radiem TOK FM Marcin Dubieniecki powiedział, że nie ma sobie nic do zarzucenia, a jego postępowanie nie naruszało prawa ani etyki zawodowej. Dodał, że o konflikcie interesów można by mówić, gdyby to on składał wniosek o ułaskawienie, tymczasem wystąpił z nim sam klient.

"Nie pamiętam, kiedy prowadziłem tę sprawę. Mam tyle spraw w kancelarii, że trudno mi powiedzieć, kiedy to było. Na przestrzeni ostatnich trzech-czterech lat złożyłem do Sądu Rejonowego w Kwidzynie może z 50 próśb o ułaskawienie" - powiedział Dubieniecki TOK FM.(PAP)

rop/ brw/ itm/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)