Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Rapacki: na razie bez konsekwencji ws. akcji policji w Bydgoszczy

0
Podziel się:

Na razie nie ma podstaw do wyciągania konsekwencji dyscyplinarnych wobec
policjantów, dowodzących akcją na stadionie w Bydgoszczy, gdzie tydzień temu doszło do zamieszek na
meczu Legii Warszawa z Lechem Poznań - powiedział we wtorek PAP wiceminister SWiA Adam Rapacki.

Na razie nie ma podstaw do wyciągania konsekwencji dyscyplinarnych wobec policjantów, dowodzących akcją na stadionie w Bydgoszczy, gdzie tydzień temu doszło do zamieszek na meczu Legii Warszawa z Lechem Poznań - powiedział we wtorek PAP wiceminister SWiA Adam Rapacki.

Wiceminister zaznaczył równocześnie, że nadal trwa wyjaśnianie działań służb porządkowych, a także analiza samego procesu zabezpieczenia meczu.

"Popełniono trochę błędów już na etapie opiniowania tego stadionu. Na tym stadionie rozgrywano mecze, ale biorąc pod uwagę, że będzie na nim po kilka, kilkanaście tysięcy kibiców zwaśnionych drużyn trzeba było stwierdzić, że nie jest on bezpieczny. To stadion lekkoatletyczny, z wysokimi trybunami. Gdyby policja uderzyła siłowo i próbowała przepchnąć kibiców, to mogliby spadać z pionowych ścian za trybunami" - dodał Rapacki.

Zaznaczył, że w jego opinii zawiodła m.in. koordynacja między służbami a organizatorem. "Pewne decyzje powinny być szybciej i sprawniej wypracowywane. Sędzia powinien wcześniej przerwać mecz, już wtedy gdy kibice zaczęli wchodzić na bieżnie i powiedzieć im, że jeśli nie wrócą na trybuny, nie uspokoją się, spotkanie nie zostanie rozegrane do końca. Wtedy służby porządkowe mogły odgrodzić kordonem trybuny od boiska" - dodał Rapacki. Zaznaczył, że gdyby tak się stało, prawdopodobnie nie doszłoby do wtargnięcia kibiców na murawę.

Zdaniem wiceministra dobrą decyzją było natomiast to, że policjanci nie zatrzymywali chuliganów bezpośrednio na murawie. "Takie wyłapywanie ich mogłoby doprowadzić do eskalacji agresji. Do tej pory zatrzymaliśmy już 25 osób, które brały udział w tych zamieszkach, ale to dopiero początek. Tych osób, które zostaną zatrzymane, będzie kilkaset" - zapowiedział.

Przypomniał również, że zgodnie z zapisami ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych odpowiedzialnym za bezpieczeństwo na stadionie jest organizator. "To organizator ma zapewnić odpowiednie warunki, służbę informacyjno-porządkową, która ma pilnować, żeby nie wnosić na stadion niebezpiecznych przedmiotów, żeby kibice zachowywali się zgodnie z prawem, nie wywoływali burd. Kiedy organizator sobie nie radzi, wtedy potrzebna jest policja" - dodał. "PZPN, kluby mają ogromne pole do działania, tylko muszą chcieć pokazać, że rzeczywiście chcą wyeliminować ze stadionów pseudokibiców" - zaznaczył Rapacki.

Zapewnił, że po każdym takim incydencie jak ten, do którego doszło w Bydgoszczy, wyjaśniane będzie też, czy swoich obowiązków dopełnili organizatorzy.

Do zamieszek doszło w ubiegły wtorek. Chuligani zdemolowali stadion Zawiszy, gdzie w finale Pucharu Polski Legia Warszawa pokonała w rzutach karnych Lecha Poznań. Zgodę na organizację meczu wydano mimo negatywnej opinii policji o bezpieczeństwie na stadionie. Szkody wyrządzone przez pseudokibiców sięgają kilkuset tysięcy złotych.

W czwartek wojewodowie: mazowiecki i wielkopolski zdecydowali o zamknięciu stadionów w Warszawie i Poznaniu na najbliższe mecze.

Rapacki odniósł się też do sprawy zawieszenia naczelnika wydziału do spraw zwalczania przestępczości pseudokibiców KSP nadkom. Radosława Ścibiorka. Wystosował on pismo do PZPN, w którym poprosił o sprzedanie na mecz w Bydgoszczy biletu Piotrowi S., ps. Staruch, nieformalnemu przywódcy kibiców Legii Warszawa. Ma on zakaz stadionowy na mecze ekstraklasy, ale może kibicować podczas meczów rozgrywanych w ramach Pucharu Polski.

"Zupełnie irracjonalnie zachowanie. To, że rekomendował mu sprzedaż biletu, jest nie do przyjęcia. Przecież wszyscy wiemy, kim jest ten pseudokibic i że nie powinien uczestniczyć w żadnych imprezach masowych. Trudno powiedzieć, jaki był jego motyw. Może uważał, że w ten sposób będzie mieć nić porozumienia ze środowiskiem pseudokibiców Legii" - zaznaczył wiceminister.

Jak dodał, nie powinno być mowy o tym, by policjant czy klub układał się z chuliganami. "Mecze piłkarskie są dla kibiców, piłka nożna nie istniałaby bez kibiców, ale chuligani, zadymiarze nie mogą dyktować warunków" - zaznaczył minister.

Patrycja Rojek-Socha, Grzegorz Dyjak (PAP)

pru/ gdyj/ pz/ malk/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)