Ponad 2 tys. osób zostało zabitych, a 250 tys. musiało opuścić swoje miejsca zamieszkania w 2009 roku z powodu walk w południowym Sudanie - poinformowali przedstawiciele organizacji Lekarze bez Granic (franc. MSF).
Według organizacji, nasilenie przemocy było w tym roku największe od zawarcia w 2005 roku, po dwóch dekadach wojny, porozumienia między północną i południową częścią Sudanu.
Dyrektor MSF ds. operacji w Sudanie Stephen Goetebghebuer podkreślił, że w tym roku częściej dochodziło do walk, a ich ofiarami padało wiele kobiet i dzieci.
Koordynatorka medyczna MSF w Sudanie Karla Bil podkreśliła, że 75 proc. ludności południowego Sudanu nie ma dostępu do podstawowej opieki zdrowotnej, przez co jest narażona na śmiertelne choroby.
Wynegocjowane przez USA porozumienie pokojowego z 2005 roku zakończyło trwającą 22 lata wojnę domową w Sudanie między północą a południem, w której śmierć poniosło około 2 mln ludzi. Zgodnie z postanowieniami porozumienia wytyczono granicę między południem a północą kraju, podzielono dochody z leżących głównie na południu pól naftowych, dawni rebelianci z południa stworzyli w Chartumie rząd wspólnie z prezydencką partią Kongres Narodowy (NCP), a w swojej stolicy, Dżubie, na południu - rząd autonomiczny.
Najbliższe, pierwsze od ponad 20 lat wolne wybory parlamentarne w Sudanie odbędą się w kwietniu 2010 roku. W 2011 roku z kolei mieszkańcy południa mają się wypowiedzieć w referendum, czy chcą pozostać w sudańskim państwie, czy też ogłosić niepodległość. Jednak im bliżej wyborów i referendum, tym częściej na południu dochodzi do walk. (PAP)
mw/ ap/
5311806 arch.