Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Referendum ws. odwołania prezydenta Gliwic - nieważne

0
Podziel się:

#
dochodzi inf. o oficjalnych wynikach i wypowiedź przedstawiciela oponentów prezydenta Gliwic
#

# dochodzi inf. o oficjalnych wynikach i wypowiedź przedstawiciela oponentów prezydenta Gliwic #

9.11. Katowice (PAP) - W niedzielnym referendum w sprawie odwołania prezydenta Gliwic Zygmunta Frankiewicza i tamtejszej rady miejskiej wzięło udział 18 091 mieszkańców. Aby wyniki były wiążące, w głosowaniu powinno było wziąć udział 32 820 osób. Taka frekwencja oznacza, że prezydent oraz radni zachowają stanowiska.

Wcześniejsze nieoficjalne wyniki referendum potwierdził PAP w poniedziałek dyrektor katowickiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego Wojciech Litewka.

Do udziału w referendum uprawnionych było 154 074 gliwiczan; frekwencja wyniosła zatem 11,74 proc. Za odwołaniem Frankiewicza ważnie głosowało 16 020 osób, przeciw 1886 osób. Za odwołaniem rady miejskiej opowiedziało się 15 550 mieszkańców, natomiast przeciw - 2223. Głosowanie upłynęło bez zakłóceń.

Przeciwnicy Frankiewicza, którzy pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum zebrali ponad 15 tys. uznanych za spełniające wymogi podpisów, zarzucili mu m.in. arogancki styl sprawowania władzy, nierozwiązany przez lata problem tranzytu ciężarówek przez miasto, a przede wszystkim, likwidację komunikacji tramwajowej.

Chodzi o decyzję gliwickiego samorządu, zgodnie z którą od 1 września na jedyną tamtejszą trasę tramwajową, po której dotąd kursowały linie nr 1 i 4 do Rudy Śląskiej i Zabrza, na stałe wyjechały autobusy. Samorząd zrezygnował z utrzymywania tramwajów, odwołując się, prócz bieżących kosztów, do wysokich kosztów koniecznej modernizacji infrastruktury.

Frankiewicz, odnosząc się do wyników głosowania ocenił, że inicjatorzy referendum wykorzystali decyzję o likwidacji tramwajów - jego zdaniem "absolutnie konieczną" - aby "coś wygrać". W tym kontekście nazwał ich "populistami", dodając że poza krytyką nie zaproponowali pozytywnego przekazu. "Ani kandydata, ani kierunku, ani wizji, tylko negacja - to było groźne" - uznał.

"Gdyby to referendum się powiodło, byłby to bardzo silny sygnał dla wszystkich, którzy gdziekolwiek rządzą, mają jakąkolwiek władzę - od rządu po wieś - że w tym kraju niepopularnych decyzji ludzie nie tolerują i że należy patrzeć na słupki, sondaże i kolejne wybory, trwając - nie rządząc czy zarządzając miastami" - powiedział PAP Frankiewicz. Podkreślił, że takie zaniechania - zwłaszcza na szczeblu centralnym - są "niesłychanie szkodliwe".

Prezydent Gliwic przywołał przykład rządów Jerzego Buzka i Tadeusza Mazowieckiego. "Te rządy dokonywały zmian i po czasie mają swoje miejsce w historii, a te, które tylko trwały, odeszły w niebyt" - dodał Frankiewicz.

Jego oponenci deklarowali zebranie pod wnioskiem o referendum ponad 20 tys. podpisów. Gdy Komisarz Wyborczy w Katowicach, po sprawdzeniu wymaganych w tym wypadku 15 506 podpisów, zarządził przeprowadzenie referendum, władze miasta przypomniały, że przedmiotem głosowania będzie odwołanie rady i prezydenta, a nie, jak miało słyszeć wiele osób podpisujących wniosek, przywrócenie tramwajów.

Do tego wątku Frankiewicz nawiązał w niedzielę wieczorem wskazując, że liczba głosujących za odwołaniem okazała się mniejsza, niż deklarowanych podpisów pod wnioskiem o referendum. "Trochę to wzmacnia podejrzenia o sposób zebrania tych podpisów" - ocenił Frankiewicz.

Rzecznik grupy mieszkańców, która zainicjowała referendum, Bartłomiej Cisowski uznał jednak, że frekwencja nie była wcale tak mała - wobec wysokiego progu, będącego efektem licznego udziału gliwiczan w ostatnich wyborach samorządowych, a także wobec apeli stronników Frankiewicza o zbojkotowanie głosowania.

"To bardzo niedobre działania w demokracji: zachęcanie do bojkotu narzędzi demokratycznych. (...) Mielibyśmy pełniejszy obraz, gdyby wszyscy - zwolennicy i przeciwnicy prezydenta - wzięli udział w referendum; zobaczylibyśmy jakie poparcie ma pan prezydent. Przekonamy się o tym w przyszłorocznych wyborach" - wskazał Cisowski.

Przyznał, że wielu gliwiczan, choć nie popiera Frankiewicza, nie zagłosowało w niedzielę, "bo nie do końca wierzyli w sens tego referendum, albo nie do końca byli pewni co w zamian". "Wyraźnie przedstawiliśmy nasz program, teraz zapewne będziemy przygotowywać się do kampanii wyborczej" - dodał Cisowski, zapowiadając dalszą obserwację działań prezydenta i kontynuację starań o przywrócenie tramwajów.

Aby wyniki gliwickiego referendum okazały się wiążące, głosy w niedzielę powinno było oddać prawie 33 tys. mieszkańców tego blisko 200-tysięcznego miasta. Wynika to z zapisów ustawy o referendum lokalnym, zgodnie z którymi jest ono ważne, jeżeli weźmie w nim udział nie mniej niż 3/5 liczby osób biorących udział w skutecznym wyborze odwoływanego organu.

W ostatnich wyborach prezydenckich w Gliwicach głosowało 54 699 mieszkańców. Frankiewicz został wybrany w pierwszej turze dzięki poparciu blisko 56 proc. z nich. W referendum dotyczącym jego odwołania powinno wziąć zatem udział 32 820 osób. O wyniku ważnego referendum przesądza zwykła większość głosów.

W tej kadencji samorządu w woj. śląskim odbyły się dwa referenda, które jednak nie zostały rozstrzygnięte. Dotyczyły odwołania wójta i rady Dąbrowy Zielonej w pobliżu Częstochowy oraz burmistrza Szczekocin nieopodal Zawiercia. W całej Polsce przed gliwickim odbyły się 64 referenda. Jedenaście zakończyło się ważnym rozstrzygnięciem, tylko w jednym przypadku (Sopot) nie odwołano przedstawicieli poddanego pod referendum organu. (PAP)

mtb/ mok/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)