Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Romney atakuje politykę zagraniczną Obamy, ale sondaże faworyzują prezydenta

0
Podziel się:

Republikański kandydat na prezydenta Mitt Romney ponownie zaatakował
politykę zagraniczną prezydenta Baracka Obamy. Powiedział, że przyczynia się ona do osłabienia
Ameryki i powołał się przy tym na opinię Lecha Wałęsy.

Republikański kandydat na prezydenta Mitt Romney ponownie zaatakował politykę zagraniczną prezydenta Baracka Obamy. Powiedział, że przyczynia się ona do osłabienia Ameryki i powołał się przy tym na opinię Lecha Wałęsy.

W wywiadzie w programie telewizji NBC News "Meet the Press" w niedzielę Romney skrytykował politykę administracji Obamy wobec Iranu i zarzucił prezydentowi, że za jego rządów USA przestają pełnić przywódczą rolę na świecie.

"Iran ani na jotę nie zmienił swojego postępowania w sprawie programu nuklearnego w wyniku polityki rządu USA" - powiedział.

"Rozmawiałem z byłym polskim prezydentem Lechem Wałęsą i on mi powiedział: gdzie jest przywództwo Ameryki? Świat potrzebuje tego przywództwa" - oświadczył kandydat GOP.

Tymczasem republikański kandydat na wiceprezydenta Paul Ryan powiedział w programie telewizji CBS "Face the Nation", że ma większe doświadczenie w sprawach międzynarodowych niż prezydent Obama, gdyż dłużej niż on zasiadał w Kongresie.

Obama był senatorem przez 4 lata, podczas gdy Ryan jest kongresmanem od 12 lat.

Według sondaży Amerykanie znacznie bardziej ufają Obamie niż Romneyowi w kwestiach polityki zagranicznej. W czasie podróży do Europy w lipcu kandydat Partii Republikańskiej popełnił wiele gaf, krytykując m.in. w Wielkiej Brytanii organizację igrzysk olimpijskich w Londynie.

W wywiadzie dla telewizji NBC Romney powiedział również, że chociaż opowiada się za odwołaniem reformy systemu ochrony zdrowia uchwalonej z inicjatywy Obamy, jest gotów zachować pewne jej elementy - np. zasadę, że towarzystwa ubezpieczeniowe nie mogą odmawiać ubezpieczenia osobom cierpiącym już na rozmaite schorzenia.

Obama spotkał się w niedzielę z wyborcami w Melbourne na Florydzie - jednym ze stanów gdzie głosowanie 6 listopada może zadecydować o wyniku wyborów prezydenckich.

W wygłoszonym tam przemówieniu powiedział, że proponowana przez Ryana reforma państwowego funduszu ubezpieczeń dla osób starszych Medicare, przewidująca jego częściową prywatyzację, odbije się na kieszeni przyszłych emerytów.

Powołując się na badania przeprowadzone przez Center for American Progres Action Fund, Obama oświadczył, że osoby przechodzące na emeryturę za 10-11 lat będą płacić o 59 500 dolarów więcej z własnej kieszeni, jeżeli reforma Ryana wejdzie w życie.

Amerykańscy emeryci ubezpieczeni w Medicare pokrywają część kosztów leczenia.

Komentatorzy w USA podkreślają, że kampania prezydencka wkracza w decydującą fazę.

Według sondaży przedwyborcza konwencja Republikanów w Tampie pod koniec sierpnia prawie nie poprawiła pozycji Romneya w oczach wyborców. Demokraci i prezydent Obama zyskali nieco po swojej konwencji w Charlotte zakończonej w czwartek.

Najnowszy sondaż Instytutu Gallupa wskazuje, że gdyby wybory odbyły się dziś, na Obamę głosowałoby 49 procent Amerykanów, a na Romneya - 45 procent.

Eksperci przypominają jednak, że z taką samą przewagą prowadził na początku września 1980 r. ówczesny prezydent Jimmy Carter na republikańskim kandydatem Ronaldem Reaganem. W 2 miesiące później Reagan zdecydowanie wygrał wybory.

Z Waszyngtonu Tomasz Zalewski (PAP)

tzal/ ro/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)