Rosja broniła w czwartek swej decyzji o zredukowaniu liczby zaproszonych na wybory obserwatorów, w tym z OBWE, mówiąc, że 70 wysłanników tej organizacji jest liczbą wystarczającą.
"Nie rozumiem tego zamieszania" - powiedział członek Centralnej Komisji Wyborczej (CKW) Igor Borisow. "Nie rozumiem, dlaczego się upierają, żeby mieć tu stałą liczbę obserwatorów" - dodał odnosząc się do krytyki ze strony OBWE.
Borisow potwierdził, że Rosja zaprosiła ogółem 400 obserwatorów, w tym 70 z OBWE, co oznacza spadek o 83 procent w porównaniu z poprzednimi wyborami w roku 2003, gdy Rosja zaprosiła 1.100 obserwatorów, w tym 400 z OBWE.
Borisow powiedział, że 400 zaproszonych obserwatorów będzie mogło śledzić wybory w całej Federacji Rosyjskiej. Oświadczył, że "obserwatorzy potencjalnie mogą odwiedzić 2.000 lokali wyborczych, czyli nieco ponad 2 procent wszystkich punktów".
"To więcej niż wystarczająco dla sporządzenia obiektywnej oceny procesu wyborczego" - powiedział i dodał, że w chwili, gdy obserwatorzy znajdą się w Rosji, nie będą mieć żadnych ograniczeń.
"Jeśli zechcą jechać na Czukotkę monitorować, niech jadą, pomożemy im" - powiedział Borisow. Półwysep Czukocki leży na północno-wschodnim krańcu azjatyckiej części Rosji.
W środę rosyjska Centralna Komisja Wyborcza (CKW) poinformowała o wysłaniu zaproszeń dla 300-400 obserwatorów zagranicznych, w tym 70 z OBWE.
Redukcję liczby zaproszonych z OBWE i narzucanie przez stronę rosyjską warunków monitoringu skrytykowała sama organizacja, a także Biały Dom. (PAP)
mmp/ ro/ 4513 arch.