Do Czeczenii wrócił jeden z liderów tamtejszych separatystów Buchari Barajew - podaje w środę rosyjski dziennik "Kommiersant". Był on przedstawicielem prezydenta separatystów Doku Umarowa w Europie; mieszkał z rodziną w Austrii.
Syn Buchariego Barajewa - Mowsar kierował atakiem terrorystycznym na Teatr na Dubrowce w Moskwie w 2002 roku. Natomiast przyrodni brat - Arbi Barajew, był jednym z najokrutniejszych dowódców polowych; na wielką skalę zajmował się porywaniem ludzi dla okupu - został zabity przez rosyjskie służby specjalne w 2001 roku.
We wtorek o zamiarze powrotu do Czeczenii poinformował inny z liderów separatystów - Ahmed Zakajew, który od 2003 roku jako uchodźca polityczny przebywa w Wielkiej Brytanii.
Wcześniej Kreml nie wykluczył, że ten były bliski współpracownik trzech prezydentów separatystycznej Czeczenii - Dżochara Dudajewa, Zelimchana Jandarbijewa i Asłana Maschadowa - może zostać amnestionowany.
Powróciwszy do Groznego, Buchari Barajew oświadczył, że był zaślepiony fanatycznymi ideami i że nie widzi sensu w kontynuowaniu oporu przeciwko legalnej władzy Czecznii. Wezwał też swoich współbojowników do złożenia broni.
Czeczeńscy uchodźcy w Austrii nie ukrywają zaskoczenia postawą Barajewa. "Buchari znikł nieoczekiwanie. Powiedział, że na kilka dni jedzie do Polski. I nagle objawił się w Groznym" - cytuje "Kommiersant" przedstawiciela diaspory czeczeńskiej w Austrii Ibrahima Sulejmanowa.
Sulejmanow zauważył, że na pogrzebie Umara Israiłowa, zastrzelonego 13 stycznia w Wiedniu byłego ochroniarza Ramzana Kadyrowa, prorosyjskiego prezydenta Czeczenii, Barajew ostro atakował władze w Groznym.
Według Sulejmanowa, Barajew nawoływał nawet do pochowania Israiłowa w stolicy Azerbejdżanu Baku uważając, iż jako mudżahedin poległy w dżihadzie powinien spocząć na muzułmańskim cmentarzu.
Przed Barajewem do Czeczenii powróciło kilku innych dowódców polowych separatystów. Najbardziej znany z nich to Mahomed Chambijew, były minister obrony w ekipie prezydenta Maschadowa. Jest on teraz deputowanym do republikańskiego parlamentu.
Kilkuset separatystów skorzystało z dwóch aktów amnestii, ogłoszonych przez Kreml w 2003 i 2006 roku. Większość z nich pełni dzisiaj służbę w czeczeńskiej milicji, osobistej ochronie Kadyrowa lub nawet jednostkach specjalnych wywiadu wojskowego Rosji (GRU).
Procesy te - w zamyśle władz w Moskwie i Groznym - są kolejnymi dowodami normalizacji sytuacji w Czeczenii.
Jerzy Malczyk (PAP)
mal/ ap/