Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Rosja: Kreml po raz pierwszy zarzucił Łużkowowi korupcję

0
Podziel się:

Kreml w środę po raz pierwszy publicznie zarzucił byłemu merowi Moskwy
Jurijowi Łużkowowi korupcję. Ten odpowiedział, że rekomendowanie Dmitrija Miedwiediewa na
prezydenta było błędem Władimira Putina.

Kreml w środę po raz pierwszy publicznie zarzucił byłemu merowi Moskwy Jurijowi Łużkowowi korupcję. Ten odpowiedział, że rekomendowanie Dmitrija Miedwiediewa na prezydenta było błędem Władimira Putina.

Łużkow został usunięty z urzędu we wrześniu 2010 roku przez Miedwiediewa. Nastąpiło to po serii publicznych wystąpień, w których ówczesny mer stolicy Rosji pozwolił sobie na krytyczne uwagi pod adresem szefa państwa. Prezydent uzasadnił zwolnienie Łużkowa utratą zaufania do niego.

W środę szef Administracji (Kancelarii) Prezydenta Siergiej Naryszkin wyjaśnił, że mer został zdymisjonowany z powodu "skrajnie nieefektywnego zarządzania miastem" i "przekraczającej wszelkie granice korupcji, jakiej dopuścił się Łużkow i jego otoczenie".

Wypowiedź Naryszkina była reakcją na wywiad Łużkowa dla rosyjskiej telewizji internetowej Dożd, w którym były mer oświadczył, że w Moskwie trwa "wściekłe rozdrapywanie majątku". Łużkow nie sprecyzował, kto konkretnie "rozdrapuje" stołeczny majątek. Zauważył tylko, że Moskwa była "łakomym obiektem" dla ludzi, którzy "już wiele w Rosji rozdrapali".

Odpowiadając z kolei na wystąpienie szefa prezydenckiej Administracji, Łużkow oznajmił, iż to, co powiedział Naryszkin, było "podyktowane nienawiścią do byłego mera, który wypowiedział swoją opinię na temat prezydenta".

"Prezydent w istocie rzeczy został wybrany z rekomendacji Władimira Władimirowicza Putina. Wszelako rekomendacje, jak widzimy, nie zawsze są udane" - oświadczył były mer, cytowany przez agencję Reutera.

Departament Śledczy MSW Rosji poinformował w poniedziałek o wezwaniu Łużkowa na świadka w sprawie o wyprowadzenie pieniędzy z Banku Moskwy w czasach, gdy był on merem rosyjskiej stolicy. Jego żona, Jelena Baturina, której firma objęta jest tym dochodzeniem, była wzywana na przesłuchanie wiosną tego roku, jednak się nie stawiła.

Śledztwo dotyczy wyprowadzenia w 2009 roku z budżetu miasta 12,76 mld rubli (414 mln dolarów) przez przelanie ich na konto firmy Premier Estate, która z kolei za te pieniądze, od należącego do żony byłego mera koncernu Inteco, nabyła w Moskwie działkę budowlaną o powierzchni 58 hektarów.

W kwietniu 2010 roku zarzuty w tej sprawie przedstawiono już byłemu prezesowi Banku Moskwy Andriejowi Borodinowi i jego byłemu pierwszemu zastępcy Dmitrijowi Akulininowi. Po dymisji Łużkowa obaj wyjechali z Rosji. Obecnie mieszkają w Londynie.

Za granicą od roku przebywają również żona i dwie córki Łużkowa. Ta pierwsza - w Austrii, gdzie ma luksusową rezydencję. Córki byłego mera uczą się w stolicy Wielkiej Brytanii.

We wtorek Miedwiediew polecił premierowi Putinowi i merowi Moskwy Siergiejowi Sobianinowi przedstawienie propozycji dotyczących pociągnięcia do odpowiedzialności urzędników państwowych i miejskich, którzy w czasach Łużkowa bezprawnie sprzedali inną działkę w stolicy, przeznaczoną pod budowę kilkunastu ambasad. Ziemię tę także nabyło Inteco Baturinej.

Łużkow stał na czele administracji Moskwy od 1992 roku. Był także jedną z najważniejszych postaci w kierowanej przez premiera Władimira Putina partii Jedna Rosja.

Opozycja oskarżała go o korupcję i prowadzenie polityki urbanistycznej, która sprzyja tylko potentatom sektora budowlanego, w tym jego własnej żonie. W 2009 roku amerykański miesięcznik "Forbes" szacował fortunę Baturinej na 2,9 mld USD. Według pisma, plasowała się ona na trzecim miejscu wśród najbogatszych kobiet świata.

W ubiegłym tygodniu były mer udzielił wywiadu Radiu Swoboda, w którym ponownie zaatakował prezydenta. Skrytykował też Jedną Rosję. Łużkow oświadczył m.in. że w grudniowych wyborach parlamentarnych partia ta uzyska gorszy wynik, niż w 2006 roku. Oznajmił też, iż rządy Miedwiediewa pokazały, że "nie potrafi on rozwiązywać problemów". W jego opinii, powrót Putina na Kreml jest posunięciem słusznym. Były mer dodał także, iż Miedwiediew będzie słabym premierem.

Łużkow przebywa obecnie w Austrii, gdzie - jak twierdzi - przygotowuje się do międzynarodowej konferencji. "O wezwaniu na przesłuchanie dowiedziałem się w dwa dni po wywiadzie dla Radia Swoboda. Mam wszelkie podstawy, by łączyć te dwa wydarzenia" - oświadczył w poniedziałek za pośrednictwem swoich współpracowników.

Łużkow zapowiedział też, że w przyszłym tygodniu wróci do Rosji i będzie do dyspozycji Departamentu Śledczego MSW.

Bliski przyjaciel Łużkowa, znany piosenkarz Josif Kobzon poinformował w środę, że przesłuchanie byłego mera wyznaczono na 10 listopada.

Z Moskwy Jerzy Malczyk (PAP)

mal/ mc/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)