Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew zadeklarował w środę, że gotów jest spotkać się z opozycją, jednak nie zamierza się przed nią tłumaczyć. Oświadczył też, że nie widzi przesłanek, by wydarzenia w Rosji miały się rozwijać według rewolucyjnego scenariusza.
Prezydent mówił o tym podczas wizyty na wydziale dziennikarstwa Moskiewskiego Uniwersytetu Państwowego (MGU) im. Michaiła Łomonosowa, gdzie spotkał się z ponad 200 studentami.
"Rosja wyczerpała limit na rewolucje w XX wieku. Żadne rewolucje naszemu krajowi nie są potrzebne" - oznajmił gospodarz Kremla.
Miedwiediew zaapelował do młodzieży o niestawianie krzyżyka na jego karierze politycznej; nie wykluczył, że w przyszłości ponownie będzie ubiegać się o najwyższy urząd w państwie. "Nigdy nie mówiłem, że nie będę kandydować. Przypominam, że mam dopiero 46 lat" - powiedział.
Wyraził przy tym pogląd, że na grudniowe akcje protestacyjne w Moskwie przyszli ci, którzy chcieli, aby to on kandydował w wyborach prezydenckich w 2012 roku.
"Tym razem rzeczywiście postanowiłem nie kandydować. Kierowałem się polityczną celowością. Uważałem, że dwie osoby reprezentujące jedną siłę polityczną nie powinny rozpychać się łokciami; że startować powinien ten, który w danej chwili ma większe szanse na zwycięstwo" - wyjaśnił prezydent.
Miedwiediew i premier Władimir Putin we wrześniu 2011 roku ogłosili, że po tegorocznych wyborach prezydenckich zamienią się miejscami. Wybory prezydenckie w Rosji odbędą się 4 marca.
Zapytany, czy wytrzyma, gdy kiedyś, jak na Saddamie Husajnie, wykonywany będzie na nim wyrok, prezydent odparł, że niczego się nie boi. "Niczego się nie boję. W przeciwnym razie nie mógłbym być prezydentem" - oświadczył.
Była to druga wizyta Miedwiediewa na wydziale dziennikarstwa MGU. Poprzednia - w październiku 2011 roku - zakończyła się skandalem. Kilkoro studentów, którzy chcieli zorganizować pikietę, zostało zatrzymanych przez Federalną Służbę Ochrony (FSO). Świadkowie utrzymywali, że na spotkanie z prezydentem zwieziono wówczas aktywistów prokremlowskich organizacji młodzieżowych, których Miedwiediewowi przedstawiono jako studentów.
Z Moskwy Jerzy Malczyk (PAP)
mal/ awl/ ro/