Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Rosja: Miedwiediew przyjął wysłanniczki Matek Biesłanu

0
Podziel się:

Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew obiecał, że materiały śledztwa ws. ataku
terrorystycznego na szkołę w Biesłanie we wrześniu 2004 r. zostaną rozpatrzone jeszcze raz.
Przyznał, że z tragedii tej nie wyciągnięto wniosków - ani administracyjnych, ani prawnych.

Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew obiecał, że materiały śledztwa ws. ataku terrorystycznego na szkołę w Biesłanie we wrześniu 2004 r. zostaną rozpatrzone jeszcze raz. Przyznał, że z tragedii tej nie wyciągnięto wniosków - ani administracyjnych, ani prawnych.

Miedwiediew uczynił to, podejmując w środę w Moskwie przedstawicielki Matek Biesłanu, organizacji pozarządowej skupiającej rodziny poszkodowanych w biesłańskim dramacie.

O spotkaniu tym poinformował w czwartek dziennik "Kommiersant", powołując się na relację Susanny Dudijewej, przywódczyni Matek Biesłanu. Służba prasowa Kremla nie przekazała żadnego komunikatu z tej rozmowy.

Według Dudijewej, prezydent zgodził się z opinią, że urzędnicy państwowi powinni ponosić odpowiedzialność za swoje czyny, tak jak przewiduje to prawo. Poprosił też o przekazanie mu w pisemnej formie uwag, jakie do śledztwa mają Matki Biesłanu. Obiecał, że rozpatrzy je osobiście "jako prawnik".

Jak podała szefowa Matek Biesłanu, Miedwiediew przyznał, że z ataku terrorystycznego w Biesłanie nie wyciągnięto wniosków - ani administracyjnych, ani prawnych. "Uważa on, że trzeba jeszcze raz uważnie przeanalizować wszystkie materiały śledztwa, co być może pozwoli rozwiązać niektóre problemy" - przytoczył "Kommiersant" słowa Dudijewej.

1 września 2004 roku czeczeńscy rebelianci, domagający się wycofania wojsk federalnych z Czeczenii, zajęli szkołę podstawową w Biesłanie, w Północnej Osetii, innej republice Federacji Rosyjskiej, biorąc ponad 1100 zakładników, głównie dzieci, które uczestniczyły w uroczystym rozpoczęciu roku szkolnego. 3 września rosyjskie siły specjalne zajęły budynek szturmem. Zginęły 334 osoby, w tym 186 dzieci. Rannych zostało 810 osób.

Do zorganizowania ataku przyznał się Szamil Basajew, radykalny czeczeński dowódca polowy, który w Rosji był uważany za terrorystę nr 1. Basajew zginął 10 lipca 2006 roku w wyniku eksplozji ciężarówki z materiałami wybuchowymi na terytorium Inguszetii.

W blisko siedem lat po tragedii mieszkańcy Biesłanu wyrażają żal, że nie została ona wyjaśniona, że wciąż nie są zbadane wszystkie okoliczności dramatu, w tym interwencji sił bezpieczeństwa.

Dochodzenie w sprawie tragedii w Biesłanie nadal trwa. Jak dotąd do odpowiedzialności karnej pociągnięto tylko jedną osobę, Nurpaszę Kułajewa, jedynego schwytanego uczestnika ataku na szkołę. Spośród przedstawicieli władz, tak republikańskich, jak i federalnych, nikt nie został ukarany za śmierć zakładników.

Federalna komisja parlamentarna, która przez ponad dwa lata wyjaśniała okoliczności ataku na biesłańską szkołę, w grudniu 2006 roku oczyściła resorty siłowe z odpowiedzialności za tragiczne skutki akcji uwalniania zakładników. Według komisji, to terroryści, a nie szturmujący szkołę, spowodowali eksplozję w budynku, która pochłonęła dziesiątki ofiar.

Zdaniem Matek Biesłanu, do tragedii doprowadziły przede wszystkim zaniedbania ze strony władz - zarówno republikańskich, jak i federalnych. Wśród winnych rodziny ofiar wymieniają również ówczesnego prezydenta Rosji Władimira Putina.

Matki Biesłanu oceniają także, iż władze nie troszczą się w stopniu wystarczającym o poszkodowanych w tym dramacie. Najbardziej zdeterminowana część rodziców i bliskich ofiar dramatu, zrzeszona w innej organizacji skupiającej rodziny poszkodowanych, komitecie Głos Biesłanu, w lipcu 2007 r. złożyła skargę na Rosję do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.

Miedwiediew obiecał spotkanie rodzinom poszkodowanych w biesłańskim dramacie podczas swojej wizyty w Osetii Północnej w lutym tego roku. Początkowo w rozmowie z gospodarzem Kremla miały uczestniczyć reprezentantki tak Matek Biesłanu, jak i Głosu Biesłanu. Ostatecznie do Moskwy zaproszono tylko przedstawicielki tej pierwszej organizacji.

We wrześniu 2010 roku, w szóstą rocznicę dramatu, rodzice biesłańskich dzieci wystosowali list otwarty do prezydenta, w którym zaapelowali do niego, by pamiętał o ranach Biesłanu. "Poprzednie kierownictwo kraju nie rozwiązało problemów, powstałych wskutek tego ataku terrorystycznego. Pan również już dwa lata ignoruje nasze oświadczenia dotyczące przeprowadzenia obiektywnego śledztwa i przyjęcia ustawy o statusie ofiar aktów terroru" - napisali.

Z Moskwy Jerzy Malczyk (PAP)

mal/ kar/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)