Przedstawiciel armii rosyjskiej zapewnił w poniedziałek, że jej żołnierz, który w trakcie służby w Osetii Południowej uciekł do Gruzji, nie będzie ukarany, jeśli powróci do służby.
"Rosyjskie dowództwo wojskowe nie ma skarg dyscyplinarnych wobec sierżanta (Aleksandra) Głuchowa, i jeśli powróci on do Rosji, będzie kontynuował służbę, choć w innej jednostce" - powiedział płk Igor Konaszenkow z rosyjskich wojsk lądowych.
Głuchow, który służył w regionie Achałgori w Osetii Południowej, zdezerterował w styczniu. Rosja oskarżyła najpierw Gruzję o jego porwanie. 21-letni żołnierz powiedział jednak mediom, że uciekł z powodu bardzo złych warunków służby. Dodał, że ma zamiar pozostać w Gruzji, by uniknąć śledztwa.
Płk Konaszenkow powiedział, że matka sierżanta przyjechała w poniedziałek do stolicy Osetii Południowej - Cchinwali. Jak przekazał, bała się jechać do Tbilisi na spotkanie z synem i poprosiła armię rosyjską o zorganizowanie spotkania w pobliżu Osetii Płd. lub na "ziemi niczyjej". Wojskowi zaproponowali gruzińską przygraniczną wioskę Eredwi, lecz nie dostali odpowiedzi z Tbilisi.
Rzecznik gruzińskiego MSW Szota Chizaniszwili powiedział, że według informacji jego resortu matka Głuchowa jest teraz w Cchinwali. Zapewnił, że żołnierzowi zaproponowano wyjazd na widzenie z nią.
"Nie jesteśmy przeciwko, ale on sam obawia się, że będzie tam aresztowany i zabrany do Rosji" - dodał rzecznik MSW. (PAP)
awl/ ap/
5108 arch.