Co najmniej jedna osoba zginęła, a 35 uznano za zaginione w wyniku pożaru, jaki w piątek wybuchł w składzie amunicji artyleryjskiej w Uljanowsku (d. Symbirsku), w południowo-wschodniej Rosji. Około 20 osób zostało rannych.
W dzielnicy Zawołżskiej, gdzie znajduje się jednostka Marynarki Wojennej Federacji Rosyjskiej, na terenie której doszło do tego zdarzenia, mieszka 100 tys. ludzi. W bliskim sąsiedztwie jednostki stoją wysokie domy mieszkalne.
Ludzie w popłochu opuszczają swoje domy. Z zagrożonej strefy ewakuowano już 3 tys. osób. Na miejsce zjeżdżają jednostki straży pożarnej i karetki pogotowia.
W całym tym liczącym 600 tys. mieszkańców mieście nad Wołgą słychać odgłosy eksplozji. W niektórych rejonach nie działają telefony.
Pożar wybuchł około 15.30-15.40 czasu moskiewskiego (13.30-13.40 czasu polskiego). Według wstępnych ustaleń, nastąpiło to w czasie utylizacji amunicji.
"Początkowo myśleliśmy, że to trzęsienie ziemi. Wkrótce zaczęły się jednak pojedyńcze eksplozje" - przytoczyła agencja RIA-Nowosti relację kobiety, mieszkającej w pobliżu jednostki.
Radio Echo Moskwy podało, że niedaleko od płonących składów amunicji artyleryjskiej prawdopodobnie usytuowane są składy z chemikaliami.
Władze Uljanowska apelują do ludności o nieuleganie panice; zapewniają, że sytuacja znajduje się pod kontrolą.
Według tamtejszych władz, nie ma niebezpieczeństwa zdetonowania pocisków ze środkami trującymi.
W domach usytuowanych w pobliżu jednostki wyleciały szyby z okien. Mieszkańcy odczuwają wibracje.
Eksperci radzą mieszkańcom Uljanowska, by szczelnie zamknęli okna i zrobili zapasy wody, a także, by bez pilnej potrzeby nie wychodzili na ulice.
Jerzy Malczyk(PAP)
mal/ jo/ kar/